[NASZ NEWS] H. Wróblewska (MKiDN) zabija wszelkie wolnościowe tytuły. Oto jak wygląda rozdawanie dotacji

Program służy dofinansowaniu czasopism kulturalnych o istotnym znaczeniu społecznym. Jego celem nadrzędnym jest udostępnienie czytelnikom wartościowych publikacji autorskich, profesjonalnie opracowanych edytorsko, wpisanych w unikalny, cyklicznie i konsekwentnie realizowany profil programowy. Program ma wspierać jakość pracy redakcyjnej – pozwolić na budowanie partnerskich relacji pomiędzy autorami i zespołami redakcyjnymi, umożliwiać procesy wydawnicze wymagające perspektywicznego planowania. Ma zachęcać do budowania relacji z czytelnikami oraz do poszukiwania nowych odbiorców. Pamiętając, że aktywnie działające czasopismo pełni rolę kulturotwórczą, chcielibyśmy, aby dofinansowywane projekty wyróżniały się odpowiedzialnością za jakość prowadzonej za ich pośrednictwem debaty. Program pozwala wzmocnić głos środowisk, których pespektywę estetyczną czy społeczną dane czasopismo dostrzega/reprezentuje, ale jego zadaniem jest równocześnie tworzenie warunków do społecznego dialogu, przeciwdziałanie gettoizacji oraz instrumentalizacji kultury. Zależy nam także, by dofinansowane czasopisma dbały o środowisko pracy – zapewniały równość kobiet i mężczyzn, respektowały wrażliwość i potrzeby grup defaworyzowanych – tak brzmi opis dotacji ministra MKiDN, Czasopisma 2025. A jakie są fakty?

Nie dla myśli patriotycznej

A jak wyglądał konkurs i przeprowadzenie go? O tym pisze Remigiusz Okraska, wydawca pisma Nowy Obywatel.

„Nowy Obywatel” ponownie nie dostał ani grosza dotacji z Ministerstwa Kultury w programie wspierania niewielkich czasopism. Zero zaskoczenia. Nie spodziewaliśmy się ani złotówki od neoliberalnego rządu. Tegoroczne wyniki konkursu to natomiast wspaniałe widowisko samo w sobie, bo tak skrajnie tendencyjnych wyników i takiego tuczenia dużą forsą samych swoich nie było jeszcze w dziejach tego konkursu – ani za PiS, ani za poprzednich rządów PO. Przyjrzyjmy się szczegółom.

1. Wsparcia nie dostał dosłownie ANI JEDEN tytuł, który choć trochę byłby nieliberalny i spoza światka polskiej liberalnej inteligencji. W kraju, w którym „nie-PO i spółka” ma w wyborach/sondażach 40-50% poparcia, nie należy się tej opcji nic. W tym roku przestali udawać nawet taką ściemę, jak rok temu. Pieniędzy nie otrzymały nawet Nowa Konfederacja (prawica dość krytyczna wobec PiS) i Kronos (ewidentnie jedno z najlepszych czasopism intelektualno-kulturalnych w kraju). Za „nieliberałów” robi tylko kulturalno-metapolityczne i całkiem grzeczne pismo „44 / Czterdzieści i Cztery”, które otrzymało całe 31 000 zł.

Oczywiście konkurs jest rzetelny, co do tego nie ma wątpliwości. Dlatego Nowa Konfederacja dostała w tym roku w ocenie ze 25 punktów mniej, a Nowy Obywatel kilkanaście mniej. W ciągu roku ci sami ludzie w tych samych czasopismach robią je wedle ekspertów tego samego rządu o wiele gorzej, tak orzekli bezstronni eksperci ministerstwa.

2. Kto otrzymał pieniądze w konkursie mającym dotować niezamożne, niewielkie czasopisma, które nie są w stanie utrzymać się na rynku komercyjnym? Można było to odgadnąć niemal w ciemno. Miesięcznik Znak, związany z zamożnym dużym wydawnictwem, otrzymał 180 tysięcy – to znaczy po 180 tysięcy co roku przez trzy lata. Czas Kultury, który jest już dotowany z innych środków publicznych – po 160 tysięcy przez trzy lata. Tylko internetowy, a więc bez kosztów druku Dwutygodnik, hojnie dotowany już przez liberalny samorząd Warszawy, otrzymał 72 tysiące. Przegląd Polityczny, a więc kumple Tuska z Trójmiasta, otrzymali 152 tysiące. Kultura Liberalna, której redaktorzy wzywali do rozprawienia się z antyliberalno-populistyczną opozycją, upasiona wieloma innymi grantami, otrzymała 160 tysięcy. Balcerowiczowcy z Liberte!, mocno powiązani z PO, dostali 120 tysięcy. Więź dostała po 143 tysiące w kolejnych trzech latach oraz dodatkowo na rok na swój portal 135 tysięcy. Są jeszcze dotacje na niszowe czy efemeryczne pisma internetowe (czyli bez kosztów druku) w kwotach rzędu 80-110 tys. złotych.

Przypominam, że my dostaliśmy 0 złotych, podobnie jak wszelkie pisma choć trochę krytyczne wobec neoliberałów i ich władzy.  Część obecnie dotowanych dostawała forsę też za PiS. Te, które nie dostawały wtedy, mogły zazdrościć nam dotacji rzędu 38-60 tysięcy. Ja teraz mogę popatrzeć, jak one dostają tylko z jednego źródła, choć zazwyczaj mają też sporo innych dotacji, kwoty rzędu 120-160 tysięcy. I konkurować z nimi na rynku czasopism i idei, choć jakichkolwiek dotacji skądkolwiek mamy 0 zł. Tak to wygląda dzięki programowi, który miał wspierać niezamożne, niewielkie czasopisma. Ale czymże byłaby dotacja dla takich marnych pisemek jak nasze, skoro można 114 tysięcy dać czasopismu „Kraków i świat”, bogom polskiej sceny intelektualnej. Albo dosypać dziesiątki tysięcy złotych czasopismom, które są wydawane i hojnie finansowane przez instytucje publiczne samorządów miast, w których od lat rządzi PO z przystawkami. Oczywiście nie przeszkadza to w oficjalnym opisie programu grantowego ministerstwa bełkotać: „Program pozwala wzmocnić głos środowisk, których pespektywę estetyczną czy społeczną dane czasopismo dostrzega/reprezentuje, ale jego zadaniem jest równocześnie tworzenie warunków do społecznego dialogu, przeciwdziałanie gettoizacji oraz instrumentalizacji kultury”.

3. Oczywiście gdy PiS rozdawał środki ministerialne znacznie bardziej egalitarnie i pluralistycznie, była coroczna wrzawa, że komuś z libkowego środowiska nie dał. Były teksty, apele, histerie w „środowisku” i wielkich mediach oraz w „mediach obywatelskich”. Teraz będzie cisza, podobnie tak jak cisza była rok temu, gdy PO dała forsę też niemal tylko samym swoim. Nagle wszyscy nabrali wody w usta. Jedynym środowiskiem, które odważyło się publicznie napisać, że coś tu nie gra, a konkretnie, że nie fair jest brak dotacji dla nas, był Kontakt (obecnie dotowany za rządów PO), chwała mu za kręgosłup i jaja. Reszta polskiej „inteligencji” siedziała cicho i grzecznie. Bo oni i ich kumple przytulili forsę, zazwyczaj zresztą znacznie większą niż PiS dawał swoim czy po prostu nieliberalnym.

4. W tym roku w konkursie oprócz skrajnej stronniczości i całkowicie uznaniowej punktacji mamy także pewne novum, jakim jest brak możliwości odwołania się od wyników konkursu. W poprzednich latach przynajmniej udawali, że możesz się nie zgodzić, a w odwołaniach nierzadko dostawali dotacje za rządów PiS ludzie ze środowisk mało przyjaznych ówczesnej władzy. Teraz koniec takich zabaw. Pieniążki rozdane, morda w kubeł, pani minister od razu w konkursie oprócz kwot zwykłych wręczyła części czasopism spore kwoty, przy których widnieje adnotacja, że sfinansowano je w „trybie rezerwy ministra”. Niechby tak PiS zrobił coś podobnego – przecież wycie o braku demokracji i o erupcji uznaniowości byłoby słyszane nawet w Brukseli i Waszyngtonie.

5. Jak wspomniałem na wstępie, tylko dziecko dziwi się takiemu obrotowi spraw: zarówno takiemu werdyktowi, jak i takiemu rozdawaniu dużych kwot swoim oraz przyznaniu zerowych kwot innym, całkowicie kumotersko-stronniczemu ustawieniu tego „konkursu”, a także zerowej reakcji polskiej „inteligencji” na to wszystko. W tym, rzecz jasna, także ludzi, którzy byli niezwykle krytyczni wobec decyzji poprzednich władz i uważali je za straszliwie niesprawiedliwe, choć oczywiście doskonale wiedzieli, że PiS nie robi niczego, czego nie robiono by w tym samym konkursie przed jesienią 2015. A nawet, jak łatwo było sprawdzić, bo te wszystkie kwoty i dokumenty są jawne, PiS rozdawał forsę o wiele bardziej pluralistycznie i bez tak skrajnych rozpiętości kwot niż przed 2015 i niż teraz.

6. Oczywiście to wszystko nie jest dziwne także w ogóle. Ani wtedy, gdy o pluralizmie i debacie najgłośniej paplają w Polsce te ugrupowania, które najbardziej lekceważą takie wartości i które najbardziej stronniczo rozdają forsę i ustawiają debatę. Ani to, że temu wszystkiemu grzecznie i pokornie przytakuje polska „inteligencja”, także ta „postępowa”, „lewicująca” i „wrażliwa”, która siedzi w kieszeni neoliberalnego rządu i pokornie liże mu tyłek, nie wychylając się z żadnymi opiniami, które mogłyby rozgniewać sponsorów. No, w przypływie odwagi coś tam polewakuje w postaci wywodów, że gdzieś w świecie dalekim są jakieś neoliberalizm i nierówności społeczne, a nawet, ho ho, opublikuje wierszyki włoskiego czy gwatemalskiego poety-socjalisty.

7. Oczywiście gdyby kiedyś zmieniła się władza i uwaliła im wszystkim uznaniowe dotacje (i przeróżne liczne inne uznaniowe etaty, pieniądze i korzyści, jakie nasi wrażliwcy czerpią pełnymi garściami od neoliberałów), to będzie wrzask pod niebiosa. Będą apele, histerie, listy otwarte, cierpienia i jęki, artykuły interwencyjne mediów liberalnych i „obywatelskich”. Oraz, rzecz jasna, rozliczanie ewentualnych ówczesnych beneficjentów ze „sprzedania się reżimowi” czy z „kolaborowania” za 30 tysięcy, bo to jest podłość. Nie to co przytulanie od neoliberałów 130 tysięcy.

8. No i tyle. Kto ma rozum i oczy, ten wie i widzi, a kto jest sprzedajną dajką liberałów lub cwaną gapą, która udaje, że wierzy w merytoryczność tych „konkursów”, temu nic nie pomoże.

9. Ja wracam do robienia Nowego Obywatela. Będę robił go za 0 złotych jakichkolwiek publicznych środków, patrząc jak program wspierania właśnie takich małych ubogich czasopism dał podmiotom znacznie bogatszym od nas po 80-160 tysięcy, choć zazwyczaj nie są to jedyne środki publiczne, jakie one otrzymują.

 

 


🔷 Gdyby niezależne media, nie wiedziałbyś tego wszystkiego. Dlatego wspieraj niezależny Portal Warszawski, który od lat walczy z wielowymiarową patologią stworzoną i chronioną przez ratusz. Jeśli chcesz możesz nam się odwdzięczyć za naszą służbę i zaprosić nas na kawę: https://buycoffee.to/portalwarszawski
                                                                                 XXXXXX

Możesz też dokonać wpłaty na numer: 61102049000000890231388541 – dopisek: DAROWIZNA


Portal Warszawski. O krok do przodu

Wspieraj niezależne warszawskie media.

Dzięki Tobie możemy pełnić naszą misję

Konto do wpłat: 61102049000000890231388541

w tytule wpłat: Darowizna

Przeczytaj również

Logotyp Portal Warszawski
Kontakt

Ostatnie atykuły