Nie każdy gryzoń to szczur.

         Ostatnio dużo się pisze i mówi o warszawskich jeziorkach, kanałach  i innych zbiornikach wodnych.  Wypatrzono tam zwierzęta, które wprawiły w lęk mieszkańców. A niepotrzebnie.  Ludzie mylą je ze szkodnikami – szczurami, a tak nie jest. 
Nad wodami naszych warszawskich zbiorników żyją  niegroźne karczowniki ziemnowodne,  Arvicola amphibius z rodziny chomikowatych. Jest wizualnie podobny do szczura, ale nim nie jest.   Zamieszkuje ten gryzoń brzegi zbiorników wodnych Europy oraz północnej i środkowej Azji.  Występuje również na łąkach, polach uprawnych, w lasach i sadach. W Polsce jest pod częściową ochroną gatunkową.  Gniazda buduje pod ziemią i częściowo  na wodzie , wykłada je trzciną. Żywi  się pokarmem roślinnym. 
Nie wchodzi do domów , bloków,  piwnic. Unika ludzi i ich siedzib.  Nad miejskimi zbiornikami można spotkać również innego gryzonia – piżmaka, zwanego szczurem piżmowym.  Ten jest coraz rzadszy, jest również pod  ochroną.  Prowadzi nocny tryb życia i jak karczownik unika ludzi. 
 Mieszkańcy naszych osiedli, niestety, mylą je często ze szczurem wędrownym i szczurem śniadym, występującym sporadycznie, wypieranym przez wędrownego. 
Szczur wędrowny to ten, który stwarza nam problemy – kocha ludzkie domy , bloki i piwnice. Jest inteligentny, doskonale omija trutki.  Bywa inwazyjny w niektórych miejscach i stwarzający problemy.  Nie należy jednak nigdy go mylić z innymi gryzoniami występującymi w naturze i tam spełniającymi swoje zadanie, np. oczyszczania terenu i wody z gnijących roślin  i organicznych  resztek wyrzucanego pokarmu .
Niedawno ktoś  z  miejskich radnych zaproponował deratyzację nad jeziorkiem Balaton, bo zobaczył tam karczowniki. 
To wielkie nieporozumienie i błąd.  Zwierzęta te w niczym nie zagrażają mieszkańcom. Nie są to „miejskie” szczury i nie wchodzą do domów ani piwnic.  Natomiast deratyzacja na otwartej przestrzeni, w warunkach naturalnej przyrody, to zbrodnia przeciw wszystkim żyjącym  tam gatunkom zwierząt. 
Trutkę mogą  zjeść i kaczki, i łabędzie, wróble itd. Oraz, oczywiście, karczowniki i inne drobne zwierzęta., a nawet ryby. Smacznego życzę też wędkarzom. 
Zatrute, padnięte lub osłabione trucizną zwierzę może być złapane i zjedzone przez naszych pupili, pieski lub kotki.
Deratyzacji nigdy nie powinno  wykonywać się w warunkach otwartej przestrzeni i dzikiej natury, jaką stanowi jeziorko Balaton czy inne zbiorniki wodne w parkach i na skwerach. Przestrzeni, na której żyją rożne gatunki zwierząt.   Nie wolno nam pochopnie zubażać ekosystemu, bo sami padniemy ofiarą naszych nieprzemyślanych poczynań.  Zanim zrobimy coś głupiego – poradźmy się fachowców i znawców tematu. Przyrodników , ekologów. 
Warto tez poczytać dostępne informacje i literaturę fachową. 
Nieprzemyślanymi decyzjami możemy  wyrządzić więcej szkody niż pożytku. 
Małgosia  Witak. 

Przeczytaj również

Logotyp Portal Warszawski
Kontakt

Ostatnie atykuły