„Protestuję! Protestuję! Protestuję!” – krzyczał Ryszard Siwiec, były żołnierz AK i filozof, wbiegając na trybuny Stadionu Dziesięciolecia podczas ogólnokrajowych dożynek. Chwilę wcześniej mężczyzna oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił.
„Nie ratujcie mnie, zobaczcie, co mam w teczce!”
Stało się to w chwili, gdy Gomułka mówił o „bratniej pomocy czeskim towarzyszom”. Siwiec starał się go zagłuszyć, wykrzykując hasła: „Niech żyje wolna Polska!”, „To jest krzyk konającego, wolnego człowieka!”, „Nie ratujcie mnie, zobaczcie, co mam w teczce!”. W niej zaś znajdowały się ulotki nawołujące Polaków m.in. do tego, by „nie pozwolili na czwarty rozbiór Polski” i nie zapomnieli o zbrodni w Katyniu.
Operatorzy TVP błyskawicznie odwrócili kamery. Gomułka przerwał przemówienie, choć orkiestra wciąż grała, a na stadionie pojawiły się barwne korowody w ludowych strojach. Dożynki trwały nadal. Na nagraniu Służby Bezpieczeństwa widać, jak ludzie na trybunach rozstępują się; niektórzy (w tym milicjanci) próbowali ugasić płomienie, co po kilku minutach im się udało.
Mimo ciężkich poparzeń, obejmujących ok. 85% ciała, Ryszard Siwiec nie stracił przytomności. Przewieziono go do Szpitala Praskiego, gdzie zmarł 12 września 1968 roku.
Media nie wspomniały o dramatycznym proteście przeciwko agresji na Czechosłowację, SB starała się wymazać jakiekolwiek wzmianki o samospaleniu Siwca. Pamięć o nim jednak nie zginęła. Obecnie przy Stadionie Narodowym znajduje się obelisk poświęcony wydarzeniom z 8 września 1968 roku i ich bohaterowi. W 2001 roku prezydent Czech Václav Havel odznaczył Siwca Orderem Tomasza Masaryka pierwszej klasy – najwyższym czeskim odznaczeniem.
za; IPN
Portal Warszawski. O krok do przodu