[KOMENTARZ] Sprawa wbrew pozorom jest bardzo poważna! „Oddajcie nam nasze ławeczki” – apelują seniorzy z Mokotowa. A może to celowe wykluczanie kolejnych grup społecznych?
Z dość nietypowym apelem zwracają się seniorzy i ich opiekunowie Mokotowa. Ta sprawa dotyczy Sielc, ale problem jednak obejmuje inne osiedla, a zapewne i dzielnice. Ba, okazuje się problem jest systemy bo ta tendencja trwa od lat – znikają ławki z warszawskich osiedli!
Oddajcie nam nasze ławeczki
Oddajcie nam nasze ławeczki – piszą seniorzy i ich opiekunowie. Na Sielcach bardzo brakuje ławeczek, szczególnie potrzebne są dla seniorów. Jedynym miejscem na Sielcach, gdzie było kilkanaście ławeczek to alejki wzdłuż ul. Gagarina. Na czas remontu ulicy i budowy linii tramwajowej, zabrano ławeczki i dotychczas nie wróciły, mimo że kończy się przebudowa Gagarina. Kto ukradł ławeczki? Prosimy o zwrot ławeczek – czytamy na jednej z grup.
Okazuje się, że ławeczki zniknęły nie tylko z Siedlec, zniknęły też z alejek osiedlowych na Starym Mokotowie. Pozostały tylko w parkach i na skwerach. Od Woronicza do Odyńca można spacerować między blokami bez szansy na przycupniecie i odpoczynek np. z ksiażką – relacjonują mieszkańcy Mokotowa.To samo po drugiej stronie ul.Wołoskiej, ławeczki są ale tylko na ogrodzonych placach zabaw oraz ewentualnie pod blokami. Na ulicy Bełskiej tylko w ogrodzonym osiedlu (gdzie mieszkam) , sztuk dwie i dwie na zamkniętym placu zabaw nigdzie więcej nie ma. Za to wzdłuż ul Woronicza przy wąskim chodniku (ruch pieszych i rowerów duży a za plecami ulica i zajezdnię tramwajowa i autobusowa) stoi ich kilka…. Nie widzę logiki…owszem mogą tam być ale raczej to nie miejsce spacerów i wypoczynku tylko ciąg komunikacyjny rowerowo-pieszy pomiędzy ul. Malawskiego i dużym osiedlem a ul.Wołoską. Tam gdzie mieszkają starsi ludzie ławeczek nie ma… Od lat próbuje zrozumieć o co w tym chodzi – czytamy w kolejny poście.
Za moich szczenięcych lat – a było to ponad 60 lat temu – na Sielcach ławek było mnóstwo. Praktycznie przy każdej klatce budynku znajdowały się ławeczki. I nie było wówczas tyłu seniorów jak obecnie. Ławeczka taka pełniła również funkcje,że tak powiem, towarzyskie. Zbierała się przy nich blokowa dzieciarnia a i dorośli równie często z nich korzystali. Ale to „zamierzchłe” czasy, które pamiętają tylko osoby tam wówczas mieszkające. Serdecznie pozdrawiam i ponawiam prośbę – „ławeczki wróćcie” – pisze mieszkanka Sielc.
Tu głos młodego pokolenia:
Ja nie jestem emerytem i jeszcze mi brakuje pół życia co najmniej do emerytury. I napisze że brak ławek to jest dramat. Idąc z zakupami czasem potrzeba się na chwilkę zatrzymać. Jest to naprawdę niedoceniona chwila kiedy można sobie posiedzieć i popatrzeć na ludzi ,ptaki i otoczenie. Dodatkowo trzeba pamiętać że są ludzie z problemami stawowymi ,jest sporo chorych czy zmęczonych życiem. Taka ławeczka czasem naprawdę ratuje ludziom dzień. Współczuję starszym ludziom bo taka ławeczka to może być naprawdę ważna rzecz która ułatwia im życie i psychiczne i fizyczne. I dodam jak zawsze że miasto powinni być dla ludzi a nie ludzie dla miasta.
KOMENTARZ
Ale jak to? Przecież w 2000 roku na całą Warszawę niejaki Buciak (aktywista, ten co pozbawia ludzi wygodnego podejścia pod przychodnię na Woli) darł się na całe gardło, że realizuje z tzw. budżetu obywatelskiego swój genialny projekt – ławki w Warszawie. Czytamy w jego projekcie:
W ramach projektu ustawiliśmy łącznie aż 683 sztuki ławek, w tym dokonaliśmy wymiany starych ławek w dwóch parkach będących w administrowaniu ZZW: -w Parku Praskim na nową „ławkę warszawską” wymieniliśmy 180 sztuk, -w Parku Morskie Oko-Promenada 120 sztuk. Pozostałe lokalizacje zostały wskazane przez Urzędy Dzielnic, inne nadzorowane przez nie jednostki (ZGN, ZTP, ZPTP) oraz w oparciu o prośby mieszkańców zgłaszane do ZZW.
Prawie 700 ławek – no to nie jest mała ilość. Owszem buciakowe ławki pojawiły się ale w kretyńskich miejscach, o czym pisaliśmy. Na przykład przy największych i najgłośniejszych ulicach typu Okopowa, Wołoska czy Al. Niepodległości. Te ławki postawiono, kolokwialnie rzecz ujmując od czapy. Ale za to nasz niezbyt urodziwy miał powód, żeby uprawiać głośno samozachwyt.
Żarty żartami ale należy zadać pytanie; gdzie się pojawiło 700 ławek? Na co zatem Buciak i Ratusz wydali nasze ciężko zarobione pieniądze? Co się stało z dwoma miliona złotych, które wydano na prawie 700 ławek?
Czy ławki dostały nóg? Wyparowały? A może prezydent Warszawy zgodnie ze swoim hasłem Warszawa dla wszystkich ma na myśli wszystkich młodych i aktywistów? Tak ma wyglądać 15 minutowe miasto, życie na ulicy, inkluzywność, a w rzeczywistości tylko złodziejstwo, kombinatorstwo i wykluczanie kolejnych grup społecznych?? A może po prostu po cichu je rozkradziono? A gdzie jest Buciak, który darł ryja na całe miasto jak to cudownie działa i jak myśli o ludziach? Gdzie są aktywiści z MJN? Gdzie to wszystko się podziało?
Tu ławka Buciaka, ul. Kazimierzowska – z widokiem na…Orlik….