Żyjemy w Czasie Szybolet. Czasie Jednoznaczności, w którym jako jednostki, ale też wspólnota kierująca się interesem zbiorowości musimy opowiadać się i zajmować jednoznaczne stanowiska. Czas Szybolet to moment, w którym zyskujemy pewność kto jest kim, jakimi zasadami kieruje się w życiu, czego możemy się spodziewać nie tylko po jego deklaracjach, ale przede wszystkim czynach. Wy jako czytelnicy też możecie wykazać się czynem, o czym poniżej artykułu.
Czas Szyboletów
Samo określenie Szybolet (szibbōlet) pochodzi z języka hebrajskiego, oznaczające „strumień” było wymawiane inaczej przez Gileadczyków i Efraimitów, co pozwalało na łatwe odróżnienie przedstawicieli tych dwóch nacji. Umieszczona w Księdze Sędziów (12, 5-6) historia użycia tego słowa, wskazuje jak służyło oddzieleniu „swoich” od „nieswoich”;
[…] Następnie Gileadczycy odcięli Efraimitom drogę do brodów Jordanu, a gdy zbiegowie z Efraima mówili: „Pozwól mi przejść”, Gileadczycy zadawali pytanie: „Czy jesteś Efraimitą?” – A kiedy odpowiadał: „Nie”, wówczas nakazywali mu: „Wymówże więc Szibbolet” Jeśli rzekł: „Sibbolet” – a inaczej nie mógł wymówić – chwytali go i zabijali u brodu Jordanu. Tak zginęło przy tej sposobności czterdzieści dwa tysiące Efraimitów”.
Swoje Szybolet zna i historia Polski. W 1312 roku mieszczanie krakowscy pod wodzą wójta Alberta zbuntowali się przeciwko Władysławowi Łokietkowi i przejęli kontrolę nad Krakowem, zapraszając na tron krakowski lennika czeskiego księcia opolskiego Bolka I. Po pół roku Łokietkowi udało się odbić Kraków. Przeprowadził brutalną pacyfikację i władze miasta obsadził swoimi zwolennikami. W roczniku kapituły krakowskiej czytamy, że książę „niektórych mieszczan schwytał i zamknął pod więzienną strażą. Tychże uwięzionych w sposób okrutny po całym mieście końmi włóczył i włóczonych za miastem na szubienicy w sposób budzący litość powiesił i nakazał, aby ciała wisiały tam tak długo, dopóki zgniłe ścięgna nie puszczą wiązań kości.” Jedno źródło rocznikarskie (redagowane dopiero w XVI w.) wspomina o tym, że zbiorowe represje wobec krakowskich mieszczan miały wydźwięk narodowy. Zwolennicy księcia Władysława Łokietka pacyfikacji poddali mieszczan, „którzy nie umieli wymówić »soczewica, koło, miele, młyn«, [Ci] dali gardło”.
Współczesne Szybolety na szczęście (a może nieszczęście?) tak nie wyglądają. Ale nadal, gdy chodzi o polskie interesy, część polityków, czy tzw. elity łamią język próbując wymówić „soczewica, koło miele młyn”, czy chodzi o rosnący lawinowo dług (to już 1,2 mld zł dziennie!), Centralny Port Komunikacyjny w swoim pierwotnym kształcie (mamy przecież lotnisko w Berlinie!), środki na onkologię czy kluczowe dla konkurencyjności Polski projekty inwestycyjne.
Nie inaczej jest w sferze tzw. polityki softpower i tu, co dzieje się w w powołanym do tego celu Instytucie Pileckiego jest oberskandalem. Na łamach Portalu Warszawskiego przybliżaliśmy już postać kierującego od listopada 2024 roku instytucją z nadania Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Ruchniewicza. Ten człowiek w ciągu kilku miesięcy sparaliżował pracę tego ważnego ośrodka i co więcej – nie zatrzymuje się.
Maestro chaosu
Zamiast realizować misję Instytutu, Ruchniewicz realizuje niemiecką agendę. Kilka miesięcy temu, planowaną na poziomie ministerialnym polsko-niemiecką konferencję w agendzie której miały znaleźć się poleskie oczekiwania zwrotu przez Niemcy zagrabionych w czasie wojny dzieł sztuki i archiwaliów, nagle odwołano – to na zapleczu był właśnie Ruchniewicz, który podnosił kwestię „niezadrażniania” wzajemnych relacji między naszymi krajami. A gdy w korespondencji wewnętrznej ujawnił w końcu swoje plany programowe – a znalazły się tam projektowane zwroty przez Polaków niemieckich dóbr kultury (możemy wnosić, że chodzi m.in. o słynną Berlinkę – czyli zbiór przeszło 500 tysięcy zabytkowych archiwaliów pochodzących z byłej Pruskiej Biblioteki Państwowej, które od II wojny światowej znajdują się w depozycie w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie. Zbiór ten obejmuje m.in. manuskrypty wielkich postaci takich jak Goethe, Mozart, Beethoven, Bach), to kierowniczka berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego Hanna Radziejowska lojalnie uprzedziła o tym Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Uzyskała jednocześnie, zgodnie z obowiązującą ustawą, status sygnalisty – czyli bezwzględnie chronionego świadka. Niestety, po dymisji Wróblewskiej, ministrem kultury została Marta Cienkowska i korespondencja Radziejowskiej wyciekła do mediów. Zrobił się szum i pewnie dopiero uczciwe śledztwo wskaże kto był źródłem ujawnienia tożsamości sygnalisty – czy jeszcze zrobiła to Wróblewska, czy już Cienkowska. Przypomnijmy, że ujawnienie tożsamości czy działania odwetowe wobec sygnalisty jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do roku.
Ale Ruchniewicz się nie bał. Brutalnie zwolnił z pracy Radziejowską – czego w stosunku do osoby objętej ochroną sygnalisty czynić mu nie wolno było. Skandal z odwołaniem Hanny Radziejowskiej jest tym większy, że nie tylko zwolniono osobę za propaństwową i działającą z intencją chronienia interesów narodowych postawę, ale zrobiono to w sposób, który systemowo zniechęci potencjalnych sygnalistów z innych instytucji do zgłaszania nieprawidłowości.
Naprawdę, jesteśmy już Bolandą i Bantustanem prawnym.
Żeby było straszniej – to w miejsce Radziejowskiej powołana została Joanna Kiliszek, od lat mieszkającą w Niemczech historyk sztuki, radna z ramienia Die Gruene samorządu podberlińskiej gminy, która zasłynęła antypolskimi wypowiedziami na wiecach „jestem obywatelką Człowieczeństwa, a moją ojczyzną jest Wolność”. Cóż, Człowieczeństwo nie bardzo kwapi się do zrzutki na jej pensję, a podatnik Wolności jeszcze się nie ujawnił, więc to polski podatnik będzie opłacał, mam nadzieję maksymalnie jeszcze dwa lata, jej dobre samopoczucie.
Do przybliżenia tej postaci Czytelnikom Portalu Warszawskiego się zobowiązujemy i niebawem pojawi się kolejny tekst, ale już teraz coś nam podpowiada, że Kiliszek nie jest w stanie wymówić poprawnie Szibbolet.
SZYMON M.
🔷 Wiemy, że SZYMON M. mocno miesza w polskiej kulturze, ale JEŚLI CHCESZ ABY SZYMOM M. zagościł u nas na stałe, to wspieraj nasz Portal Warszawski, który zmienia profil zainteresowania. Każdy kto nas śledzi to widzi i rozumie!
➡️ Możesz nas wesprzeć zapraszając nas na kawę: https://buycoffee.to/portalwarszawski
➡️ Lub dokonać bezpośredniej wpłaty na numer: 61102049000000890231388541 – dopisek: DAROWIZNA

Portal Warszawski. O krok do przodu