Od paru dni na naszych łamach zajmujemy się Placem Bankowym, który został przez nas omówiony w możliwych formach i przypadkach, włącznie z analizą i potrzebą parku podziemnego, który niestety nie powstanie. Ale na bardzo ważną kwestię zwraca uwagę portal Klakson.tv – na całkowity bałagan w ruchu kołowym i fatalnie wykonane prace dalej, przy ulicy Andersa.
Łatwo nie jest
Na Placu Bankowym trwają obecnie prace remontowe. Rozpoczęły się one w maju 2025 roku i dotyczą modernizacji torów tramwajowych oraz węzła rozjazdowego. Prace zostały podzielone na cztery etapy i mają potrwać do 23 czerwca 2025 roku, czyli do dzisiaj. W ramach remontu wymieniane są tory, rozjazdy, a także nawierzchnia asfaltowa, co ma poprawić komfort przejazdu tramwajów i samochodów.
Nie ma jednak pewności, czy prace zakończyły się dokładnie zgodnie z planem, ponieważ źródła nie potwierdzają ich zakończenia. Dodatkowo, wcześniej w tym roku (od marca 2025) realizowano inne prace, takie jak remont chodników, rozbetonowanie powierzchni oraz nasadzenia zieleni.
Dokładna data zakończenia tych prac nie została precyzyjnie określona, ale wykonawca ma 220 dni na realizację prac po stronie wschodniej, licząc od kwietnia 2025 roku, co sugeruje zakończenie w okolicach listopada 2025 roku.
Od kilku dni mamy reorganizację ruchu na Placu Bankowym, co najbardziej daje się we znaki jadącym przez skrzyżowanie z al. Solidarności, gdzie jezdnię zwężono do jednego pasa i można nim jechać… tylko na wprost! Skrętu w lewo (w al. Solidarności) „broni” znak B-21 („zakaz skręcania w lewo”), zaś w prawo znak F-10 („kierunki na pasach ruchu”), wskazujący możliwość jazdy jedynie „na wprost”, „wzmocniony” znakiem poziomym P-8a („strzałka kierunkowa na wprost”). Tyle teoria… – czytamy na stronie Klakson.tv
.
Zaskakująca jest skala (na każdym cyklu, tylko w lewo, skręca średnio jedno auto) i wielka kultura kierowców (skręcający podczas nielegalnego manewru blokują ruch jadącym „na wprost”) – jest grzeczne oczekiwanie, żadnych klaksonów czy innego mrugania światłami. A może to tylko efekt powszechnego gapiostwa? Bo kto by na znaki patrzył… Policyjny patrol zrobiłby tu tzw. wynik w 2 godziny, ale… musiałby się pojawić. Ta bierność służb umacnia kierowców w przekonaniu, że co tam znaki – jadę jak chcę, bo to mi się po prostu należy. I to wszystko 200 metrów od Komendy Stołecznej Policji…
A jak jesteśmy na Andersa – to kolejną drogową niedoróbkę mamy na wysokości „łącznicy”, czyli wlotu jednokierunkowej „odnogi” ul. Alka Dawidowskiego. Na końcu Dawidowskiego – zniknął słupek ze znakami: C-2 („nakaz jazdy w prawo za znakiem”) oraz A-7 („ustąp pierwszeństwa”). Wobec braku A-7 – jadący tędy mogą poczuć się jak na skrzyżowaniu równorzędnym, a są „z prawej”…
Skrętu w lewo (na wiadukt) niby „broni” sławo widoczna, podwójna ciągła koloru żółtego (zresztą – nieco przesunięta względem białej podwójnej ciągłej). Zaś jadąc prawidłowo (w prawo) musimy przekroczyć żółtą linię ciągłą oraz w odstępnie metra – dwukrotnie znak P-13 „linia warunkowego zatrzymania złożona z trójkątów”, raz – na biało, raz – na żółto (i to jedyna, ale późna „podpowiedź”, że pierwszeństwa jednak nie mamy).
Korzystając z okazji: zawsze dziwił nas ustawiony w tym miejscu, dla przeciwnego kierunku ruchu (na Żoliborz) znak D-1 („droga z pierwszeństwem”), bo jezdnia „na wiadukt” (o ile wierzyć podwójnej ciągłej żółtej i białej) nie krzyżuje się z jezdnią z Dawidowskiego. Więc po co to pierwszeństwo?

za; tekst i zdjęcia: Klakson. TV
Portal Warszawski. O krok do przodu