Poznań też od ponad dwóch dekad zmaga się z układem zamkniętym pod tytułem PO w samorządzie. I dokładnie tak samo jak w Warszawie, prezydent miasta nie jest w stanie rozwiązać problemu własności ludzi, którzy od pokoleń mieszkają na osiedlu maltańskim, które historycznie należy do kościoła. Jako żywo, ta sytuacja pokazuje jak na dłoni patologiczne rządy PO w kolejnym dużym mieście, które w zabetonowanych strukturach poszczególnych baronów PO, ma w głębokim poważaniu autentyczne problemy mieszkańców. Okazuje się, że niejaki Szłapka uciekł wczoraj przed demonstrującymi i zabarykadował się w poznańskim biurze PO.
Walczą o prawo do mieszkania
Wczoraj na wiecu wyborczym Rafała Trzaskowskiego w Poznaniu doszło do szarpaniny pomiędzy społecznikami z Osiedla Maltańskiego a ochroną prezydenta Warszawy. Chodzi o prawie 300 działek, gdzie według różnych źródeł mieszka od 200 do blisko 700 mieszkańców, którzy często tam mieszkają od 1949 roku. Bo dziś prawa tam mieszkać już nie mają. Za 2 lata, w setną rocznicę przekazania działek w dzierżawę najuboższym, na tym kawałku ziemi nie ma być już żadnego człowieka. To bardzo drogi kawałek ziemi. Kościelnej ziemi. I oto toczy się spór, za którym stoi prezydent z PO – Jaśkowiak. Tak samo jak w Warszawie, PO w Poznaniu rządzi nieprzerwanie prawie dwie dekady, i jako żywo przypomina to sytuację z Warszawy, gdzie masa problemów przez PO jest…nierozwiązywalna. Na przykład wiecznie nieruszonego dekretu Bieruta, na mocy którego jedynym beneficjentem jest miasto Warszawa.
Sąd Rejonowy Poznań Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, przed którym toczy się postępowanie o stwierdzenie zasiedzenia części nieruchomości, postanowił wpisać do księgi wieczystej ostrzeżenie o toczącym się postępowaniu. Oznacza to, że teren Osiedla Maltańskiego, do czasu zakończenia sprawy, ma status sporny.W praktyce oznacza to, że obecnie sąd widzi podstawy roszczeń o zasiedzenie. Zgodnie z przepisami o zasiedzenie można wystąpić po 30 latach zajmowania nieruchomości. Tymczasem część osób mieszkających na Osiedlu Maltańskim od kilku pokoleń posiada dokumenty poświadczające zamieszkiwanie na tym terenie znacznie dłużej – informuje Poznań Nasze Miasto.
Spotkanie wyborcze z Trzaskowskim w Poznaniu pokazało jedno: wyborcy Koalicji niczym nie różnią się od wyborców PiSu — tak samo nie tolerują żadnej krytyki i żadnych niewygodnych pytań – czytamy na stronie Stowarzyszenia Rozbrat. Na wiecu pojawili się członkowie stowarzyszenia „Maltańskie Nasz Dom” z banerem „Donald Tusk 2022, Mieszkanie prawem, nie towarem” i zielonymi flagami. Wydawałoby się, że w kraju wolności słowa taka obecność nikogo nie powinna dziwić. A jednak…Gdy na scenie pojawił się Trzaskowski z żoną, aktywiści rozwinęli swój baner. I wtedy wyborcy KO pokazali swoje prawdziwe oblicze: agresja, szarpanina, próby wyrwania flag i baneru. A sztab oraz ochrona wydarzenia siłą wyrzucili obywateli za scenę.
A Trzaskowski? Udawał, że nic nie widzi. Razem z żoną patrzył gdzie indziej, jakby nic się nie działo. Zero reakcji, zero zainteresowania problemami zwykłych ludzi. A problem? Pozostał, bo Trzaskowski nie nie wspomniał o tym ani słowa. I właśnie ten człowiek chce być prezydentem wszystkich Polaków? Człowiek, którego przestraszył zwykły baner z cytatem jego własnego szefa? Prawdziwym kandydatem na prezydenta, który nie boi się rozmawiać z każdym — także z tymi, którzy mają inne zdanie – piszą społecznicy.
– Przez 50 lat miasto utwierdzało nas, że jesteśmy właścicielami. Meldowano nas tam i tworzono osiedle mieszkaniowe. A dziś mamy się od tak wyprowadzić? – pyta Bartoszewska. W latach 80., ksiądz prałat Kazimierz Królak, proboszcz parafii św. Jana Jerozolimskiego za Murami wniósł do sądu sprawę o potwierdzenie własności tego terenu jako ziemi parafialnej. W przypadku 260 działek na 300 sąd wydał decyzję korzystną dla parafii. W 1988 roku została ona wpisana jako właściciel w księdze wieczystej. – Każdy, kto się zaczął tu budować i się wprowadzał wiedział, że to jest nielegalne i że ziemia nie jest jego własnością. I Kościół zaczął w końcu upominać się o swoje, jest na tyle dobrze, że ksiądz nam w ogóle chce dać jakieś lokum, bo mógłby w ogóle nic nie dać – przyznaje Aleksandra. Na osiedlu Maltańskim mieszka od 40 lat. – czytamy na stronach Głosu Wielkopolskiego.
Portal Warszawski. O krok do przodu