[NASZ TEMAT] Nie tylko Warszawa robi się ohydnym miastem. I powodem nie jest tylko Happach
Syrkusowie, Brulalscy, Sołtan to wybitne osobowości polskiej architektury i urbanistyki Warszawy. Koniec wojny dostrzegali jako szansę dla siebie ale przede wszystkim mieli świadomość, że na gruzach Starej Warszawy mogą zaproponować nowy świat, nowe rozwiązania, które do dziś świetnie funkcjonują. Ich jedynym odniesieniem był oczywiście Le Corbusier, który ma swoich zwolenników i przeciwników, ale jego utylitarny świat doskonale się sprawdził w powojennych realiach. Mieliśmy wspaniałe trio w postaci Wacława Kłyszewskiego, Eugeniusza Wierzbickiego i Jerzego Mokrzyńskiego – „Warszawskie Tygrysy”. Mieliśmy wspaniałego Bohdana Lacherta, który zostawił nam nowy Muranów. Mieliśmy jeszcze Bohdana Pniewskiego, Jana Chmielewskiego, Piotra Biegańskiego czy Tadeusza Tołwińskiego. A dziś co mamy? Nikogo i nic. Ciągle te same biura architektoniczne, marnych architektów niszczących Warszawę (ostatni przypadek to koszmar przy ul. Krochmalnej) i brak elit, czyli urbanistów, architektów, artystów, którzy chcieliby kształtować charakter naszego miasta. Dodajmy jeszcze zamknięty układ siedzący w Ratuszu, który jedynie co umie to zbudować NIELEGALNĄ kładkę dla miejskich aktywistów lub dać pozwolenie na wieżowce w stylu amerykańskich drapaczy chmur, które leczą kompleksy ignorantów decydujących o nowej Warszawie i przyjezdnych stęsknionych za wyimaginowanym luksusem. Ale w tym nic nie ma – żadnej wartości intelektualnej ani tożsamościowej, którą mogłoby definiować współczesną Warszawę. Dlaczego? Bo to można zbudować wszędzie. Zniszczono całkowicie plac Unii Lubelskiej, a ostatnim dziełem miasta jest zdewastowanie dawnego placu Napoleona. Powinno się to pokazywać studentom architektury jak niszczy się urbanistykę i rys miasta. I ta nieszczęsna Happach, która za tak widoczne i oczywiste zniszczenie przestrzeni w Warszawie powinna gnić w więzieniu. Jako przykład dla innych i ostrzeżenie czego nie wolno robić miastom. Ale zadajmy sobie też pytanie kto 89 roku nieprzerwanie rządzi w Warszawie? No właśnie, kto?
Nie tylko Warszawa
Wrocław to równie miasto straconych, urbanistycznych szans. Miasto, które powoli traci wszelkie swoje atuty, zabudowując barbarzyńsko kolejne i ostatnie już połacie terenów w centrum miasta w formie nie miejskich, atrakcyjnych ulic i żywych kawałków miasta, ale prostackich blokowisk. Ofiara niekompetencji ludzi u władzy, braku choćby jednego rzetelnego urbanisty w całym urzędzie, braku włodarza z jakąkolwiek wizją rozwoju i odwagą – tymi słowami zaczyna swoją opowieść Pan Łukasz Szymanowicz. Wszystko com dalej pisze dotyczy również naszego miasta, Warszawy.
Od lat staram się o tym pisać. Okazuje się, że równolegle są to ludzie przekonani o swojej 'eksperckości’, zupełnie 'przy okazji’ wydający pozwolenia na kolejne deweloperskie koszmary, nie walczący o to miasto tak, jak powinni walczyć ludzie opłacani z publicznych pieniędzy. Mając do dyspozycji białą kartę, czyste pole – fundują nam takie miejsca jak Jagodno, czy nową zabudowę Kleczkowa, ul. Wichrową, a za chwilę: FAT/ Hutmen, tak zwany plac Społeczny czy okolice Dworca Świebodzkiego. 'Urzędowe’ koncepcje na miasto to wehikuł czasu do lat 90-tych: samochodocentryczne, monofunkcyjne molochy bez usług, pogarszające jakość życia wszystkich wokół, zamiast ją podnosić. Widać nader często, że to koncepcje kreślone przez deweloperów. I nikt nie potrafi tego rzetelnie ocenić.
Paniczny strach przed wysoką zabudową oraz nie zrozumienie tego, czym są właściwe proporcje powodują, że powstają okropne, betonowe pustynie od linijki (jak np. Kępa Mieszczańska w północnej części) z przerażającymi ulicami – studniami, wiecznie niedoświetlonymi przestrzeniami publicznymi lub w drugą stronę – wysokie, ale klocowate, szpetne 'bloczydła’ jak przy Sikorskiego, jak Browary Wrocławskie itd. Kompletna nieumiejętność kształtowania dominant, kompozycji urbanistycznej – za to molochy, coraz wyższe, coraz bardziej są pozbawione funkcji innych niż mieszkaniowa. Spirala nieudolności.
Obecny architekt miejski to człowiek, który wprost rezygnuje z roli, jaką powinien pełnić – czyli aktywnie kształtować przestrzeń miasta realizując nasze PRAWO do tworzenia prawa miejscowego. Zamiast tego 'wyciera sobie gębę’ konstytucją i prawem własności, po czym staje po stronie deweloperów. Urzędnik, opłacany z naszych podatków. Te ostatnie tereny niedługo się skończą. Ale miasto, w takiej formie, zostanie z nami na zawsze. I to jest ciężko zaakceptować. Ostatnie 15 lat życia we Wrocławiu to spektakl powolnego niszczenia jakichkolwiek szans Wrocławia na wskoczenie na miejską 'wyższą półkę’.
Usuwanie rezerw terenowych pod transport publicznych? Kolejna zbrodnia urbanistyczna. Ulice śródmiejskie, które wyglądają dokładnie tak samo jak w 1945? Zapraszam na spacer po Wrocławiu. Wiem, że do tych ludzi i tak nic nie dotrze, proszę wybaczyć pesymizm (to raczej realizm). Na koniec porównanie śródmiejskiej zabudowy we Wrocławiu i takiej, jaka mogłaby się dziać, gdyby ktoś wiedział we Wrocławiu, na czym polega budowanie dobrego miasta.
A jak to wygląda w Warszawie?
Wygląda na to, że ekipie rządzącej od 89 roku chodzi o to aby Warszawa w końcu zdechła, tak samo jak właśnie zdechł Plac Powstańców. Ale nie ma się co dziwić. Rozrośnięta, niekompetentna administracja zatrudniająca prawie 8 tysięcy osób z z niezliczoną liczbą kierowników zarabiających po kilkanaście tysięcy złotych, to antyprzykład nowoczesnego myślenia i przykład zarządzania, które wcześniej czy później doprowadzi Warszawę do granicy ekonomicznej opłacalności. Dodajmy jeszcze tworzenie miasta pod margines społeczny, czyli przyjezdny aktyw miejski typu Miasto Jest Nasze czy Dla Pragi mamy pełny obraz niszczenia miasta. Ale to nie wszystko.
Za ogólnym przyzwoleniem mieszkańców, mediów, środowisk naukowych opisany przez nas proces eliminacji Starej Warszawy trwa – a kolejnymi przykładami niech będą tu; zniszczony i całkowicie zdegradowany właśnie Plac Powstańców, oraz przyszły budynek Sinfonia Varsovia (d. gmach Instytutu Weterynarii), dziś już zdewastowany i pozbawiony swej historycznej tkanki – to tylko dwa z brzegu przykłady pokazujące jak wielka degrengolada panuje w Warszawie. Ale nie ma się co dziwić, kiedy od dekad nie ma naczelnego architekta miasta, a rozrośnięta, niekompetentna administracja Stolicy Polski to antyprzykład nowoczesnego myślenia i przykład zarządzania, które wcześniej czy później doprowadzi Warszawę do granicy ekonomicznej opłacalności.
„Pomijając już fakt, że mamy w warszawskiej przestrzeni publicznej całą masę czysto stalinowskich reminiscencji, chociażby w postaci ul. Dąbrowszczaków (dziedzice Stalina uznają ich za bohaterów, są nimi „aktywiści” z „Dla Pragi”, którzy zadbali oto aby ta stalinowska nazwa kalała Warszawę), czy innych stalinowskich oprawców, to za sprawą pewnej PANI wyburzono (w mieście, które straciło ponad 90% tkanki przedwojennej) wiele wartościowych zabytków, których stan był stan był znakomity. Nie tylko przedwojennych! Rafał Trzaskowski poniekąd dba o utrwalanie stalinizmu i procesu destrukcji. Ale on ma jeszcze jedno zadanie. Musi dokończyć to co zaczęła jego ekipa po 89 roku, bo de facto w Warszawie władza od 1945 roku się nie zmieniła. Skończyć ze starą Warszawą, która była nośnikiem intelektu, humanizmu i prawdziwego patriotyzmu – wszakże to tu w Warszawie było największe skupisko polskiego ziemiaństwa i inteligencji. Jeśli ktoś uważa inaczej niech to udowodni.” pisaliśmy w naszym artykule pod koniec sierpnia 2024 roku: https://portalwarszawski.com.pl/…/eliminacja-starej…/
Świadome zabijanie tożsamości miasta
W czasie tak zwanej rewitalizacji budynku dawnego Instytutu Weterynarii, pierwszej wyższej uczelni na tym terenie, wzniesionego w latach 1899-1900 według projektu rosyjskiego architekta Władimira Pokrowskiego, całkowicie legalnie zniszczono zabytkowy mur, i cudne zabytkowe bramy. Całkowicie wypatroszono z zabytkowej substancji budynek główny i oficyny, gdzie były ceramiczne posadzki czy piękne, kute balustrady klatek schodowych. Tak zwane warszawskie i tak zwane wolne media rozpisują się o nowym parkingu (dla uprzywilejowanych, bardzo drogim, który nie jest nawet własnością Miasto Stołeczne Warszawa) na Placu Powstańców ale nawet żaden tytuł nie zająknie się na temat urbanistycznej dewastacji, której tam dokonano – no oczywiście, żeby to wiedzieć, trzeba mieć zasadniczą wiedzę w tym temacie a nie tylko kopiuj wklej i pobierać kasę z ratusza. Nawet od tzw. dziennikarzy trzeba mieć większe wymagania. A trzeba wiedzieć, że oddany właśnie do użytku historyczny Plac Powstańców (kiedyś Napoleona) to przykład urbanistycznego upadku i chaosu w planowaniu miasta.
Niedawni wyburzono pamiątkę po rodzinie Chopina, czyli dworu na Wyczółkach , z przełomu XVIII i XIX w., Łucką i masę przedwojennej Warszawy, którą można było ratować i implementować do Nowej Warszawy – ba, za te zniszczenia NIKT NIE POSZEDŁ DO WIĘZIENIA!
Naczelnego urbanisty i architekta Warszawy brak (Marlena Happach nawet obok nich nie stała), 8 tysięcy osób zatrudnionych na stanowiskach, które nie wymagają myślenia to jedna setna problemów, z którymi ratusz nawet nie chce się mierzyć. Kompetencje biur konserwatorskich (wojewódzkiego i stołecznego) zostały ograniczone do maksimum a zarządzanie przejęły niedouczone kadry w ratuszu, które na przykład zasilają aż 16 komórek (słownie szesnaście) zajmujących się estetyką miasta, zabytkami i przestrzenią – i tym samym 16 kierowników pobierających powyżej 10 tysięcy złotych!
I już na koniec – niech idealnym przykładem ogłupiania ludzi będzie szum wokół całkowicie passe i prowincjonalnego budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej, z którego „elita” na siłę robi nowego bożka typowego zresztą dla nowej „inteligencji”. Weźmy na przykład takiego tzw. dziennikarza i „speca” Artura Celińskiego (niestety naczelnego świetnego kiedyś pisma Architektura), który spłodził ostatnio pochwalnego i przy okazji kompromitującego gniota na cześć MSN, albo inne media, które tworzą fejkowe informacje o rzekomej prestiżowej nagrodzie dla tego budynku. I tak ten chocholi taniec trwa.
Zniszczono Plac Unii Lubelskiej poprzez zaburzoną proporcję czegoś co miało być odniesieniem do projektu Pniewskiego. Zburzono unikalny w skali Europy Sezam. Wcześniej podniesiono łapę na równie unikalne Kino Moskwa, i na jej miejsce postawiono niewyobrażalne gówno. Bo inaczej o tym nie można pisać. I to gówno swoją brzydotą zdominowało piękną okoliczną i przede wszystkim przedwojenną architekturę! A Nowe Centrum , tak dzielnie zachwalane przez Trzaskowskiego nie stoi nawet koło projektowania miasta. To ideologiczny wytrych, który realizuje miejski aktywista, niejaki Lejk. Bo dziś Warszawą rządzą ideolodzy a nie specjaliści!
Poza nami nikt nie może i nikt nie odważy się napisać, że najpierw Hanka, teraz Rafał Trzaskowski doprowadza Warszawę do stanu niebywałej regresji. Dlatego raz jeszcze głośno należy wyartykułować problem – trwa właśnie proces uśmiercania Warszawy, w który zaangażowane, i jednocześnie odpowiedzialne, są między innymi szkodliwe tzw. miejskie ruchy typu Stowarzyszenie Dla Pragi, Ochocianie czy Miasto Jest Nasze., i cała banda tak zwanych dziennikarzy z tak zwanych wolnych mediów, które pozbyły się analizy krytycznej za przysłowiowe denary. Zatem niech Trzaskowski z Puchalskim dalej wprowadzają sppn, które kreuje zapchane ulice wokół tej strefy. Niech dalej wprowadzają strefę zakazów w całym mieście, promują słupkozę i inne obostrzenia, deestetyzację – dzięki temu w końcu doprowadzą do stanu w którym Warszawa zdechnie. I o tym im wszystkim właśnie chodzi.
Właśnie ci szaleńcy biorą się za niszczenie Starej Pragi w okolicy Okrzei, zamiast tunelu, który miał być, zabiją kolejną część miasta! BRAWO!
Zniszczono Plac Unii Lubelskiej poprzez zaburzoną proporcję czegoś co miało być odniesieniem do projektu Pniewskiego. Zburzono unikalny w skali Europy Sezam. Wcześniej podniesiono łapę na równie unikalne Kino Moskwa, i na jej miejsce postawiono niewyobrażalne gówno.
🔷 NIE ZAPOMNIJ WESPRZEĆ JEDYNEGO NIEZALEŻNEGO PORTALU, KTÓRY OD LAT WALCZY O NASZE MIASTO, WARSZAWĘ. Możesz nas wesprzeć zapraszając nas na kawę: https://buycoffee.to/portalwarszawski
Lub dokonać bezpośredniej wpłaty na numer: 61102049000000890231388541 – dopisek: DAROWIZNA