Schorowany 64-letni Akałatowicz, przez ponad rok przetrzymywany był w areszcie. Według centrum Wiasna ksiądz jest po zawale serca, a niedawno przeszedł operację żołądka w związku z chorobą onkologiczną. Jego proces trwał około miesiąca. W tym czasie władze Białorusi nie udzielały żadnych informacji na jego temat – podał Katolik.life.
To pierwszy przypadek w historii niepodległej Białorusi, gdy katolickiego księdza sądzono na podstawie “politycznego” artykułu Kodeksu Karnego
Sprawa księdza była rozpatrywana od 25 listopada w zamkniętym trybie przez Miński Sąd Obwodowy. Wyrok ogłosił sędzia Uładzimir Areszka. Z powodu utajnienia rozprawy nie są znane szczegóły zarzutów, jakie postawiono skazanemu.
Duchowny został zatrzymany 17 listopada 2023 roku w Wołożynie – zamieszkiwanym przez katolików miasteczku położonym około 70 km na zachód od Mińska. Spędził ponad rok w mińskim areszcie śledczym KGB. Nie było z nim praktycznie kontaktu, gdyż więzienna cenzura nie przepuszczała większej części treści listów od niego. Wiadomo, że konsekwentnie nie przyznawał się do winy, a sprawę nazywał “nieporozumieniem”. Hienrych Akałatowicz wcześniej przeszedł zawał serca i chorował na nowotwór. Niedługo przed zatrzymaniem przeszedł operację żołądka. Ksiądz wymaga szczególnej opieki i pomocy medycznej. Zza krat nie przychodzą informacje o stanie jego zdrowia.
Razem z księdzem Akałatowiczem do aresztu trafiło także dwoje parafian: gospodyni plebanii oraz były dowódca jednostki wojskowej znajdującej się obok kościoła. Emerytowany oficer pracował w gospodarstwie rolnym, był miejscowym deputowanym i pomagał parafii. Portal Katolik. life informował, że KGB wywierało presję na zatrzymaną, by złożyła obciążające zeznania na proboszcza. Wiadomo też, że skonfiskowano pieniądze, które miały należeć do parafii.
Ks. Hienrych Akałatowicz ma 64 lata. Pochodzi z wioski Nowa Mysza w rejonie baranowickim. Posługę zaczął jeszcze w 1984 r., po ukończeniu nauki w seminarium duchownym w Rydze. Był proboszczem w Brasławiu, a potem w Rakowie – w czasach, gdy na sowieckiej Białorusi nie było nawet jeszcze katolickiej diecezji. Ostatecznie w 2005 r. trafił do Wołożyna. Wiadomo, że w kontaktach i posłudze konsekwentnie używał języka białoruskiego i miał opinię szczerego patrioty swojego kraju. Do czasu w ten sposób opisywały go też państwowe media, które publikowały pozytywne relacje na temat jego działalności. Teraz prawdopodobnie stał się ofiarą fali represji wobec przeciwników Łukaszenki, która nastąpiła po sfałszowanych przez niego wyborach w 2020 r.
Portal Katolik. life podkreśla, że to pierwszy przypadek w historii niepodległej Białorusi, gdy katolickiego księdza sądzono na podstawie “politycznego” artykułu Kodeksu Karnego. Według serwisu ani metropolita, ani inni biskupi czy księża, ani sekretarz Nuncjatury Apostolskiej nie uczestniczyli w rozprawie skazującej.
za: jb/ belsat. eu wg katolik. life
Portal Warszawski. O krok do przodu