Na łamach Portalu Warszawskiego publikujemy demokratycznie (od lewa do prawa) opinie mieszkańców, specjalistów, radnych, blogerów, i innych. Dziś publikujemy fachową opinię Pana Tomasza Smolarka, doradcy inwestycyjnego, makro i technologii. Trzeba przyznać, że w kontekście tego o czym pisze Pan Tomasz można postawić tezę, że rząd PiSu o tym wszystkim też musiał wiedzieć. Jeśli tak, to czemu do tego tak bardzo parł?
My nie potrzebujemy bowiem chorego Intela u nas
W języku Intela jest to wstrzymanie się z inwestycją pod Wrocławiem o dwa lata ze względu na niesprzyjające dla niego otoczenie rynkowe. W moim jest to rezygnacja z inwestycji. I nie ma w tym żadnej naszej winy! To efekt dużych problemów w samym Intelu. Mentalnie przygotowany byłem na tę informację od miesięcy i naprawdę nie ma co płakać i rozpamiętywać po utraconej szansie na postawienie pierwszego większego zakładu półprzewodników w nowoczesnej Polsce.
My nie potrzebujemy bowiem chorego Intela u nas, który tworzyłby jedynie fałszywe nadzieje na wejście kraju w łańcuch dostaw tej strategicznej branży. My potrzebujemy naprawionego Intela lub zdrowej innej dużej firmy z branży, której inwestycja byłaby wiarygodnym projektem i za którą szedłby rozwój branży także w jej otoczeniu.
Główne czerwone światło
– Intel ma ogromne straty na Produkcji (jego biznes możemy podzielić na Projekt i Produkcję). Na poziomie marży operacyjnej jest to MINUS 50%, MINUS 60%!. A moim zdaniem może być i więcej, bo Intel część kosztów wrzuca do wspólnego worka. To oznacza, że na każde zarobione na produkcji 100 dolarów musi sam wydać 150$. Ta strata nie jest do utrzymania w średnim i dłuższym terminie. Ratuje im to ciągle rentowny segment Projektu, choć już nie taki jak w przeszłości. Jeśli tego nie naprawią w kolejnych latach… No właśnie, dlatego próbują teraz czego mogą, by z tych nieefektywności wyjść. U nas byłaby produkcja (mikromontaż). I teraz wyobraźcie sobie, że Intel nadal ma takie straty na produkcji, kiedy u nas rusza. Radość polskiego pracownika tam zatrudnionego i ponadprzeciętnie zarabiającego byłaby szybko przeplatana z narastającymi obawami o trwałość tego projektu. W takiej sytuacji polskich inżynierów, którzy też byliby tam potrzebni, to my z zagranicy nie zawrócimy.
A najpierw byłaby jeszcze pewnie dłuższa frustracja tym, jak budowa tej fabryki się opóźnia. Nawet gdyby ruszyła to wlekłaby się pewnie niemiłosiernie. I to nie z naszych powodów. 2-3 lata opóźnienia ze startem produkcji, datowanym pierwotnie na 2027, to moim zdaniem był już od kilku miesięcy scenariusz bazowy. Być może obiecany rozwój tej fabryki zakończyłby się też na pierwszej fazie (a mowa była o trzech), gdzie nie miało być jeszcze zaawansowanego mikromontażu, tylko ten względnie tradycyjny, prostszy. A to dopiero ten zaawansowany byłby dla nas opcją na odegranie jakieś sensownej roli w łańcuchu dostaw.
Żal oczywiście włożonej w projekt pracy, począwszy od samorządów po górę. No i poniesionych już pewnie niemałych kosztów. Niemniej pewne szlaki już przetarliśmy, a zdrowych podmiotów szukających inwestycji w tej branży trochę jest. Teraz pora skupić się na inwestycji TSMC w Dreźnie i powstającej wokół tej fabryki (liczę, że w przyszłości będzie to liczba mnoga) infrastruktury i łańcucha dostaw.
Trzy główne sygnały o zanikającej szansie na inwestycję Intela
Oczywiście słabe wyniki Intela, topniejąca w kasie gotówka i widoczna coraz większa presja konkurencyjna były problemem dla przyszłości inwestycji w Miękini od samego początku. Dlatego nigdy nie było to coś pewnego. Ale od przynajmniej pół roku sygnały rezygnacji wyraźnie się nasilały.
🔸 Marzec. Intel niemiłosiernie długo buduje fabrykę w Ohio, USA. Według doniesień z marca rozpocznie tam produkcję może w 2027, czyli 2-3 lata później niż planowano. Na rok 2027 pierwotnie planowano też start fabryki w niemieckim Magdeburgu. Po co Intelowi rozruch dwóch ogromnych fabryk w podobnym czasie? Nie ma takiego popytu, by je obie zapełnić. Rośnie ryzyko odroczenie Magdeburga o przynajmniej 2 lata.
🔸 Kwiecień. Intel w końcu pokazuje, jak wygląda uproszczony rachunek zysków i strat w ich segmencie Produkcji, który jest po raz pierwszy osobno raportowany obok biznesu projektowego. Przypuszczano, że są niemałe straty na produkcji, ale nie aż takie.
Intel pokazuje na Produkcji marżę operacyjną poniżej -40%! Minus. W wynikach za I kwartał 2024 jest to już -57%, co daje 2.5 mld USD straty w kwartał! Ten biznes nie może tak dalej ciągnąć. To nie jest rentowność, przy której można myśleć o ekspansji. Tu trzeba naprawiać. Intel obiecuje wyjście z marżą na zero za kilka lat, ale kto wie co za te kilka lat będzie.
🔸 Maj. Z Magdeburga dochodzą sygnały, że z powodu koniecznej wywózki czarnoziemów z terenu przyszłej fabryki Intela start tamtejszej budowy nie rozpocznie się wcześniej jak w kwietniu/maju 2025. Jednocześnie płyną sygnały, że fabryka najwcześniej ruszy w 2029/30, a nie w 2027 (po 4 latach budowy). Problemy z glebą wydają się nawet Intelowi na rękę, inwestycja sama – niezależnie od nich – opóźnia się… I tak by wcześniej nie chcieli wystartować.
Słabe wyniki kwartalne za II kwartał i późniejsze ogłoszenie większych zwolnień oraz redukcja planów inwestycji na lata 2024-25 to już była tylko „wisienka na torcie”
Mentalnie z brakiem inwestycji w Polsce pogodziłem się w kwietniu, a potem żyłem głównie nadzieją, że się mylę. Intelowi po prostu nasza fabryka oraz ta w Magdeburgu nie są potrzebne. Mają obecnie moce w Oregonie, zaraz (2025) otwierają Arizonę, za 2-3 lata będzie działać Ohio. Poza tym mają Izrael (wstrzymali tam rozbudowę) i Irlandię. To fabryki front-end. W zakresie back-end, który miał być też u nas, tam odpowiednie moce też mają, a do tego w tym roku ruszyli z fabryką w Nowym Meksyku, USA, którą można rozbudować oraz rozbudowują Malezję.
Nie widać w horyzoncie kilku lat, by potrzebne było im coś więcej, ponieważ popyt na ich produkty mniej więcej stoi w miejscu. Konkurencja też jest aktywna, a uruchomienie produkcji na zlecenie dla klientów z zewnątrz, na którą Intel liczy, jest wyzwaniem z różnych powodów (np. konflikt interesów, problem ze skalowalnością ich biznesu).
Nie będę rozpisywał się o tym, jakie problemy ma Intel po stronie popytowej, bo o tym sporo pisałem w różnych wpisach czy też mówiłem w nagraniach dla „Układ SiŁ”.
(…)
Intel kontynuuje program naprawczy i go przyspiesza
To nie jest gwarancja sukcesu, niemniej świat z takich czy innych przyczyn potrzebuje fabryk Intela. Czy to pod batutą samego Intela czy jako „Fabryka Stanów Zjednoczonych”. Dlaczego ich potrzebujemy pisałem tutaj:
https://x.com/T_Smolarek/status/1834488432329912594.
Nie ma co rozpamiętywać po tej inwestycji, która się nie wydarzyła. Intel będzie nas mamił, że oni jeszcze mogą tu wrócić, ale my nie potrzebujemy rozkręcać u siebie chorego biznesu. Jeśli się odpowiednio zrestrukturyzują i znajdą wystarczający popyt, by uzasadnić fabrykę w Polsce, to zapraszamy. Teraz jednak warto szukać innych rozwiązań i szukać ich wśród bardziej wiarygodnych i finansowo stabilnych podmiotów.
Trójkąt Drezno – Praga – Wrocław, jako nowe europejskie zagłębie branży półprzewodników, skupione wokół inwestycji TSMC w Niemczech, ciągle jest moim zdaniem w grze. Na razie rozgrywa się to głównie na linii Niemcy – Czechy, to tu dostajemy informacje o budowie elementów łańcucha dostaw i inwestycjach różnych firm w Tajwanu.
Ale liczę, że aktywnie się do tego też przyłączymy, bo podobny zakład jak miał u nas budować Intel pod fabrykę w Niemczech Magdeburgu może być poszukiwany dla niemieckiej fabryki TSMC.
za; Tomasz Smolarek – makro i technologie
Portal Warszawski. O krok do przodu