MOCNE! „Czy to debil?” – tak komentuje dziennikarz wypowiedź K. Śmiszka w sprawie afery na Campusie

Trzeba jasno sobie powiedzieć, że żyjemy w czasach odwróconych norm, i dokładnie oto chodziło w początkach komunizmu naukowego, kiedy to jego twórcy zaczynali rewolucję. Dziś jej efekty widać na każdym kroku w każdym zakątku świata. I dokładnie tak samo jest w przypadku prymitywnej przeróbki Cypisa bardzo znanego hitu, który stał się swoistym zawołaniem wyborców KO. Do dziś mamy w oczach scenę z warszawskiego metra gdzie cały wagon ryczał na cały głos w rytm tej przeróbki j…ć PiS. Porażające doświadczenie.

Hate speech oficjalnie akceptowany przez KO

„Młodzież śpiewająca wulgarną piosenkę na ponoć niepolitycznym festiwalu to jedno (jakoś potrafię zrozumieć). Ale dwóch podtatusiałych MINISTRÓW, którzy ją do tego zachęca oraz PREMIER bagatelizujący sprawę, to już drugie. Hate speech uważam za oficjalnie zaakceptowany przez KO” – napisał wczoraj Marek Migalski, polski politolog, nauczyciel akademicki, publicysta polityczny. Jak wiemy, i Rafał Trzaskowski i Donald Tusk nie widzą niczego nieobyczajnego w zachowaniu swojej młodzieżówki. Ale w ustach osoby, która kreuje się na ofiarę nienawiści i nietolerancji, polityka pracującego w Ministerstwie Sprawiedliwości, relatywizowanie problemu jest po prostu szkodliwe. Oddajmy jednak głos dziennikarzowi, Maciejowi Podstawce.

 

Czy to debil? Oto Krzysztof Śmiszek, adwokat, sekretarz stanu w ministerstwie SPRAWIEDLIWOŚCI, ten sam, który mówił, że hasło „Donaldzie wspaniały twój rząd obala pedały” jest okej dopóki krzyczą je LGBT, bo w przeciwnym razie do pierdla, teraz usprawiedliwia mowę nienawiści wobec wyborców opozycji i ogólnie katolików (w piosence Jebac PiS wprost jest mowa o wypierdalaniu z Polski „bandy bogobojnej”). Usprawiedliwienie oczywiście polega na „wolności artystycznej” i tym, że ta piosenka już jest kultowa w Polsce a dziś już by nie wypadało takiej zrobić. Przypomnę, że to człowiek, który chce wsadzać do pierdla za „mowę nienawiści”.

Wracamy zatem do czasów, kiedy aby jakkolwiek wyrazić swoje zdanie na temat rządu czy ich zwolenników trzeba było uciekać się do pseudo „sztuki”. Przypomnę tylko co to za wspaniałe czasy i miejsca:

ZSRR i kraje bloku wschodniego (lata 1950-1980): W czasach komunizmu artyści często używali metafor i alegorii w swoich utworach, by krytykować system. Na przykład, polska piosenkarka Maryla Rodowicz w utworze „Jadą wozy kolorowe” (1970) ukryła krytykę systemu komunistycznego pod pozorem wesołej piosenki ludowej.

Hiszpania pod rządami Franco (1939-1975): Artyści tacy jak Salvador Dalí czy Luis Buñuel używali surrealizmu i abstrakcji w swoich dziełach, by wyrazić sprzeciw wobec reżimu, unikając bezpośredniej cenzury.

Apartheid w RPA (1948-1994): Muzycy jak Hugh Masekela czy Miriam Makeba tworzyli utwory, które na pozór były zwykłymi piosenkami, ale zawierały ukryte przesłania przeciwko segregacji rasowej.

Chiny podczas Rewolucji Kulturalnej (1966-1976): Pisarze i artyści często używali historycznych alegorii lub opowieści o naturze, by krytykować politykę Mao Zedonga.

Chile pod rządami Pinocheta (1973-1990): Grupy teatralne organizowały performansy uliczne, które pozornie były niewinną rozrywką, ale niosły ukryte przesłania polityczne.

Także ponowię pytanie – czy to debil?

 

VIDEO

 

 

Portal Warszawski. O krok do przodu

Przeczytaj również

Logotyp Portal Warszawski
Kontakt

Ostatnie atykuły