Dziś w Gliwicach odbył się tzw. marsz równości, na który rząd przysłał swojego człowieka, czyli wiceminister z Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Pani Monika Sikora na pytanie o obecność drag queen w szkołach (nie wiadomo w jakiej roli mieliby tam występować) bez wahania odpowiada „popieram ten pomysł”.
Popieram
Abstrahując od nieprawdopodobnych bredni wypowiadanych przez panią Monikę Sikorę na filmie poniżej (nie ma się co dziwić, Sikora to Nowa Lewica – czyli duchowa spuścizna stalinowskiego PZPR) warto zwrócić uwagę, że mówi o szczuciu i nienawiści na tle człowieka, który jest w koloratce. To oczywiście aluzja do rzekomego nienawistnego kościoła katolickiego, który również rzekomo nienawidzi osoby homoseksualne.
Lata temu takich ludzi (w koloratce) nienawidziła jej duchowa mistrzyni Brystygierowa, stalinowski potwór, który ma na koncie życie ludzi i rozpoczęcie akcji niszczenia kościoła od wewnątrz, z konsekwencjami której musimy się zmagać do dziś. To za jej sprawą zainstalowano w kuriach i parafiach sieć agentów. Na księży donosić mieli – według scenariusza Brystygierowej – „żebracy”, „dostawcy klasztorni”, a nawet uczniowie uczestniczący w lekcjach religii. Jednak nie poprzestawała na tak prymitywnych metodach i instruowała, że do walki z Kościołem należy także wykorzystywać animozje wśród duchowieństwa. To ona przesłuchiwała prymasa Stefana Wyszyńskiego, który określił ją później krótko, acz dosadnie: „To straszna kobieta!”.
To straszny chichot historii, że o nienawiści, szczuciu mówi osoba, która bezpośrednio kontynuuje „system wartości” Iosifa Wissarionowicza Dżugaszwiliego, czyli Józefa Stalina.
A tak przy okazji, czy właśnie nie wypaplano planów Nowackiej i MENu co do polskich szkół?
Portal Warszawski. O krok do przodu