[TYLKO U NAS] Śmierć powstańca, niedobory w jedzeniu, okradanie powstańców – piekło w Domu Powstańca na Nowolipiu?
Dom Powstańców Warszawskich to miejsce promowania ważnych dla nich wartości, spotkań edukacyjnych i międzypokoleniowych. Organizowane są tu koncerty, wykłady, wspomnienia i wywiady, by przekazywać wiedzę o Powstaniu Warszawskim kolejnym pokoleniom. Jest to również przestrzeń odpoczynku, relaksu i wspólnego spędzania czasu. Można tu wspólnie zjeść ciepły posiłek, skorzystać ze spotkań z lekarzem czy rehabilitantem, wziąć udział w wydarzeniach kulturalnych. Organizatorzy zapewniają również transport do i z domu – czytamy na stronie miasta.
Dom Powstańców w mafijnym i piekielnym układzie?
Autor tego maila pracował jeszcze do niedawna w Domu Powstańców na Nowolipiu. Ale nie odszedł z powodów, o których poniżej, tylko z powodu braku czasy i nowych obowiązków. W Domu służył pomocą ponad rok, ale dopiero teraz zdecydował, że opowie naszej redakcji, jak i warszawiakom o tym co się dzieje w Domu Powstańców na Nowolipiu. To pierwsza osoba, która się na to zdecydowała, mimo że o koszmarnych rzeczach w tym Domu mówi się od dawna! Odkąd Ratusz przejął nadzór nad tym miejscem zmieniło się praktycznie wszystko, od karmienia po opiekę.
Przede wszystkim zmienił się system karmienia Powstańców.Tym samym podzielono przydział posiłków, część w najbliższej okolicy Domu Powstańców posiłki dostarczało Centrum Aktywności Międzypokoleniowej (za czasów gdy stowarzyszenie Monopol Warszawski do wszystkich Powstańców jeździły posiłki z jednego miejsca czyli z kuchni CAM), gdy miasto to przejęło w dalsze rejony od Nowolipia na podstawie przetargów rolę dostarczania posiłków przejęły w największej mierze Domy Opieki Społecznej. Informujemy od paru miesięcy, że Domy Opieki Społecznej w Warszawie są istną mafią, która zarabia na starości i niedołężności mieszkańców owych jednostek.
Na odprawach nam wpajano, że jeśli któryś z Powstańców zgłasza jakieś uwagi to trzeba to przekazać do osoby z odpowiedniego działu. No i ja wielokrotnie przekazywałem informację osobie za ten dział życia domu, że tak to nazwę. Pan Janusz Mańkowski z Głogowej przekazywał mi informację, że posiłki które dostaje po pierwsze są niesmaczne, a po drugie porcje są mikroskopijne. Kiedy zgłosiłem tę uwagę, usłyszałem, że „pan Janusz jest zamożnym człowiekiem i jeśli mu coś nie pasuje odnośnie jedzenia, które dostaje za darmo, to zawsze może zamówić sobie dietę lub catering z jakiejś restauracji”…
Do niedawna właściwie organizując jako DPW wycieczki dalsze dla Powstańców, nie dbano o ich bezpieczeństwo. Nie było przy podróżach dalszych żadnej asysty medycznej, i w konsekwencji podczas jednej z wycieczek umarł Powstaniec, który podczas planowanego posiłku zakrztusił się chrząstką z mięsa spożywanego w knajpie gdzie był przewidziany przystanek na jedzenie. Teoretycznie Powstańcy mają zapewnione darmowe przewozy taxi świadczone przez Taxi Wawa. Bardzo częstym kierunkiem, z racji wieku, jest przychodnia dla kombatantów na Litewskiej, o ile jeszcze na wyznaczoną godzinę wizyty nie jest problemem dotrzeć za pośrednictwem tych taksówek, to później często z racji tego, że usługi są świadczone pro publico bono, Powstańców traktuje się jako klienta nawet nie drugiej a trzeciej kategorii.
Nieraz mi się zdarzyło, że na taką wizytę przyjechaliśmy, a która trwała dosłownie około 15-20 minut. Zawsze przy wejściu na recepcję rosiliśmy o zamówienie taxi w drogę powrotną, to niejednokrotnie czekaliśmy na kierowcę 3-4 godziny. Za każdym telefonem do nich w celu uzyskania informacji za ile można spodziewać się kierowcy, to padała odpowiedź za chwilę. I tak kilkanaście razy z rzędu. Gdy Powstaniec miał jakieś inne rzeczy jeszcze do załatwienia i zależało mu na czasie, uczulano nas na to, że możemy zamówić taxi z innej korporacji, tylko żebyśmy przy wychodzeniu poprosili kierowcę o paragon za przejazd aby mogli zwrócić Powstańcowi pieniądze. No tylko, że jeśli przychodziłem już z takim paragonem do odpowiedniej osoby to również w dużej mierze słyszałem, że ta Pani czy Pan mają dobre emerytury i jeszcze raz w roku dostają po kilka tysięcy od miasta to raz na jakiś czas gdy korporacja współpracująca z DPW się nie wyrabia czasowo z odbiorami to nie zbiednieją z tego tytułu.
Z racji tego, że Dom Powstańców jest już instytucją publiczną są też tam kierowane osoby skazane za lżejsze przestępstwa typu kradzieże, rozboje na odbycie prac społecznych. Kilka razy zdarzyło się, że nagle po kilku wizytach tych osób w domach powstańcom ginęły cenne pamiątki. Żeby nie robić z tego afer, próbowano wmawiać, powołując się już na braki w pamięci i demencji, że na pewno było tak, że Powstaniec coś dał wolontariuszowi a później zapomniał o tym fakcie. Zastosowano później po tych kilku incydentach taki mechanizm, że wpajano nam, że niczego nie możemy przyjmować, zwłaszcza pamiątek czy pieniędzy, ale to już i tak zależało tylko od wolontariusza czy zgłosił taki fakt, że Powstaniec chciał coś dać komuś.
Komentarz
Parę dni temu ratusz wypuścił filmik propagandowy z hasłem, że Warszawa dba o powstańców nie tylko od święta! jest dokładnie odwrotnie. Tylko od święta.
Ma pecha Ratusz bo sytuacje przedstawione w tym artykule będą przez nas dokładnie zbadane, tym bardziej że sygnały o koszmarze powstańców dochodziły do nas już od jakiegoś czasu. Możemy zagwarantować, jako dzieci i wnuki powstańców, że wszystko zostanie przez nas zbadane do samego spodu! Już samo przekazanie karmienia powstańców w łapy sieci Domów Opieki Społecznej jest skandaliczne, ale trudno przejść obojętnie nad śmiercią powstańca, który według świadków miał umrzeć wskutek złej opieki.
A wszystkie osoby, które pracowały w tym domu i są w stanie potwierdzić to o czym mowa powżyje proszone są o kontakt z naszą redakcją. Gwarantujemy pełną anonimowość i to, że wszystko będzie wyjaśnione! Proszone też są wszystkie media, osoby prywatne aby poruszyły temat. Wszyscy wspólnie musimy zbadać tę sprawę, a jeśli wszystko okaże się prawdą, winni tej sytuacji muszą ponieść odpowiedzialność! Jesteśmy to winni naszym bohaterom!
To o tym czym są warszawskie Domy Opieki Społecznej