[ANALIZA] Przez polski przemysł przechodzi początkowa faza złośliwego nowotworu. Niby wszystko na pierwszy rzut oka wygląda w miarę dobrze

Obecny stan polskiego przemysłu przewidziałem wiele miesięcy temu, kiedy jeszcze ekonomiczni puryści zarzucali mi tutaj szerzenie propagandy. Przywoływali wykresy wzrostowe z 2021 czy 2022 roku i twierdzili, że gadam głupoty. Dziś, te statystyki można rozpatrywać w kategorii ciekawostki historycznej. Nic więcej. Nowe zamówienia w przemyśle w maju 2024 r. spadły o 9,9 proc. rdr, i nie jest to dziura, a krater księżycowy. W związku z wykonywaną pracą, wszystkie nastroje w przemyśle, a także ruchy firm z nim związanych, widzę wiele miesięcy wcześniej. Zanim pojawią się one w oficjalnych statystykach i ekonomiczni historycy będą się głowić nad danym zagadnieniem – czytamy na stronie Cezarego Bachańskiego, którego często gościmy na naszych łamach, a który rzadko się myli.

AKTUALNA SYTUACJA W FIRMACH PRODUKCYJNYCH

Nierzadko właściciele firm produkcyjnych to moi znajomi, przyjaciele i kumple. Stąd też dzisiejszy wpływ będzie mocno subiektywny. Oparty na wróżeniu z czarodziejskiej kuli i zagadnieniach niegodnych bycia poważnym źródłem naukowym, ot pseudonaukowa beletrystyka u źródła. Przez polski przemysł przechodzi początkowa faza złośliwego nowotworu. Niby wszystko na pierwszy rzut oka wygląda w miarę dobrze. Pacjent żyje i funkcjonuje, tylko zdaje sobie sprawę z tego, że czeka go albo walka albo śmierć. Wstrzymane rekrutacje (nawet na miejsce starych pracowników), ucinanie premii i dodatków, a także możliwości pracowania w dobrowolnych nadgodzinach – od tego się zaczyna. W całej Europie siadł popyt, nie ma dla kogo i po co produkować.

Rozmawiam z jednym z fabrykantów. Trzy procent marzy brutto na wyrobie gotowym. Trzy procent. Wystarczy jedno zawahanie kosztu frachtu podzespołów (co już się dzieje, frachty z Chin wzrosły kilkukrotnie w pół roku), jakaś niedziałająca maszyna i już jest pod kreską. Robienie biznesu w takich warunkach to nie przedsiębiorczość, a loteria i hazard.

W Unii Europejskiej nie istnieje coś takiego jak wspólnota. Kapitał ma swoją narodowość i panuje pewnego rodzaju patriotyzm gospodarczy. Niemiec mając do wyboru redukcję etatów w polskim i niemieckim oddziale, zrobi to u nas. Nawet jeżeli będziemy trochę tańsi. Przemysł zwija się z Europy i przenosi do Azji, tutejsze perspektywy energetyczne i regulacyjne są zbyt przytłaczające, aby nie rozważyć przenosin. Takich przenosin nie zrobi mała, ani nawet średnia polska firma.

Gdybyśmy przyjrzeli się firmom, które widnieją w statystykach jako redukujące etaty, wyjdzie nam, że robią to zazwyczaj producenci wytwarzający nieskomplikowane dobra. Dobra, które można wytwarzać w dowolnym miejscu świata i nie potrzeba do tego wielkiego zespołu inżynierów. Starszej daty przedsiębiorcy z sektora produkcyjnego bez następców wśród członków rodziny dają sobie spokój i wyprzedają majątek firmowy. Inni, którym chce się jeszcze walczyć, zamieniają się w handlowców jak przed 20-stoma laty i próbują odnaleźć się w strukturze wygasającego popytu. Nie ma wyboru. Jeszcze inni szukają nowej niszy rynkowej. Kilku to się udało i zamiast mieć 3 proc. marży brutto na produkcie, mają 40 proc. na innym, alternatywnym. Inny fabrykant, pół miliona dochodu rocznie, koszty stałe funkcjonowania firmy milion miesięcznie. Strata przychodów w maju w ujęciu rocznym o 80 proc. Mając tak rozdmuchane koszty (co jest normalne w produkcji), kredyty i leasingi na maszyny, będzie stratę z jednego miesiąca odrabiał przez ponad rok. Ile jeszcze tak pociągnie, miesiąc, dwa, kwartał? Przed takimi dylematami stają właśnie właściciele firm produkcyjnych, które nie znajdują się wysokomarżowych niszach, o które niezwykle trudno.

Obecna sytuacja wymaga szukania rozwiązań i nowych produktów. Tylko, że to nie jest praca biurowa, gdzie kupisz za kilka tysięcy nowy komputer. Sensowne maszyny potrafią kosztować wielokrotność ceny mieszkania w Warszawie. Okazuje się, że ktoś zautomatyzował niepotrzebnie linię, bo mając zasób ludzki i proste urządzenia, szybciej by się przestawił i uratował.

W moim subiektywnym odczuciu, nie będzie wielkiego pogromu, a powolne dogorywanie z nowotworem. Prosta produkcja się kończy, tylko na jej miejsce nie ma za bardzo alternatywy. Nie stworzyliśmy jej przez lata rynkowego prosperity.

 

 

Portal Warszawski. O krok do przodu

Wspieraj niezależne warszawskie media.

Dzięki Tobie możemy pełnić naszą misję

Konto do wpłat: 61102049000000890231388541

w tytule wpłat: Darowizna

Przeczytaj również

Logotyp Portal Warszawski
Kontakt

Ostatnie atykuły