I ja zabiorę głos w najpopularniejszym ostatnio w grupie temacie. Wybrałam się wczoraj przed południem w podróż naszym nowym tramwajem. Na pętli stały dwa, po chwili konfuzji wybrałam ten, w którym siedziało więcej ludzi, i na którym była informacja o godzinie odjazdu, pokrywająca się z godziną odjazdu na tablicy. Po paru minutach nastąpiło ogólne poruszenie i większość ludzi przeniosła się do drugiego tramwaju. Okazało się, że przyszedł pan z nadzoru ruchu, i że jednak tamten odjedzie pierwszy. Ale nie. Jednak nie odjedzie ,bo coś tam się uszkodziło. Jednak odjedzie ten, który miał odjechać jako pierwszy – pisze Pani Agata na sieleckiej grupie.
A jednak nie
Bardzo miły pan z nadzoru wydał komunikat, że jednak tak, odjedzie ten pierwszy. Ludzie z tego drugiego, który przez chwilę miał odjechać jako pierwszy wrócili zatem do pierwszego, który to miał od początku odjechać jako pierwszy. Wszyscy, poza jedną starszą panią, rozbawieni tą sytuacją i bez pretensji. Tramwaj , mimo że historia brzmi jakby trwała od prekambru, odjechał punktualnie. Pani była oburzona i stękała. Że jak to nowy tramwaj się psuje, że tak być nie może, że to skandal.
I odezwał się do niej chłopiec, może dziesięcio, może jedenastoletni. Z niezwykłą kulturą osobistą, ale bardzo konkretnie, wyjaśnił starszej pani, że jak kupuje pralkę, to ona też się może zepsuć. Pani jednak nie przyjęła tego do wiadomości, bo „jak coś jest nowe to się nie psuje”, a poza tym wypuścili stare wagony. Do chłopca dołączył jego kolega , który ,również bardzo kulturalnie i piękną polszczyzną poinformował panią, że kolega należy do koła miłośników ZTM i się zna i że ten rodzaj wagonu (hyundai) funkcjonuje w Warszawie od trzech lat.
Wyłuszczyli pani wszystko tak grzecznie, ale tak konkretnie i mądrze, że połowa podróżnych, w tym ja, stała z rozdziawioną gębą. Pani nawet przez chwilę chciała być miła i wyraziła nadzieję, że chłopcy w przyszłości będą prowadzić tramwaje, ale zderzyła się z ich wizją dorosłości, w której istotnym punktem są studia.
Chłopcy wysiedli na Spacerowej, zapraszając na noc muzeów, ponieważ znawca taboru będzie jeździł wtedy tramwajem jako konduktor. Starsza pani spuentowała całą sytuację w ten sposób, że prezydent w tym mieście wszystko psuje , choć dalibóg nikt o prezydencie nie wspominał i w sumie to nic się tak naprawdę nie zepsuło.
Tę przydługą historyjkę dedykuję wszystkim tym, którzy wolą się z drobnych codziennych niedogodności śmiać, zamiast na wszystko narzekać, tym, którzy tak jak ja widzą nadzieję w świecie, w którym młodzież jest na każdym poziomie mądrzejsza od starszyzny i przede wszystkim rodzicom tych chłopców. Jeśli tu jesteście, to gratuluję Wam synów. Kultury wypowiedzi, pięknej polszczyzny i umiejętności argumentacji mógłby się od Waszych dzieciaków uczyć niejeden z nas.
Dobrego dnia.
Portal Warszawski. O krok do przodu