Wstrząsające ale prawdziwe – „Niech Płacą” to słowa dyrektora Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie
10 listopada 2020 roku odbywała się konferencja on line z szefem Zarządu Dróg Miejskich, Łukaszem Puchalskim, który był gościem „aktywistycznej” Gazety Żoliborskiej, to taka żoliborska Trybuna Ludu, który skupia cały czerwony żoliborski aktyw, wśród którego najbardziej świecą nowa radna Warszawy Marta Szczepańska (o której poniżej), Smoczny i Porębski – wszyscy z MJN. Prowadzący Mateusz Durlik, ewidentnie zaprzyjaźniony z szefem ZDMu, nawet nie ukrywał swojego optymizmu aby obłożyć mieszkańców Żoliborza dodatkowymi opłatami! Niestety, wywiad ten zniknął z sieci. Wywiad zniknął ale symbioza się rozwija – ratusz z aktywem rzucone hasło Puchalskiego wcielają w życie.
Płacąc 30 zł/ rok mieszkańcowi przysługuje – do 8 parkomatów (może być ich mniej) w promieniu 150 metrów od miejsca zameldowania mieszkańca w Strefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego (dalej: SPPN), przy czym wybór parkomatów z tego rejonu przysługuje mieszkańcowi SPPN. Postój pojazdu może mieć miejsce w odległości nie większej niż 100 metrów od parkomatów objętych abonamentem, w okresie jego ważności. Jeżeli zapłacimy abonament za kwotę 600 zł/ rok obszar ten nieznacznie się zwiększa.
A co się stanie jeśli mieszkałbym na ul. Kowieńskiej i chciałbym pojechać do mamy, cioci czy babci w innej dzielnicy albo do przychodni lub działkę, która jest w innej strefie parkowania, choćby ta strefa była 100m jego miejsca zamieszkania? Otóż nic się nie stanie pod warunkiem, że zapłacisz za postój swojego samochodu na parkingu zgodnie z taryfikatorem.
Pamiętać należy, że kwota 30 zł czy 600 zł/rok, są kwotami umownymi i w każdej chwili mogą być zmienione na 1000 czy 5000 zł, bo radni dojdą do takiego wniosku i przegłosują podwyżki. Tego nigdy nie możemy być pewnym ile będzie nas to kosztowało. Godzinowa stawka też może w każdej chwili się zmienić.
Daliśmy tu przykład na już istniejącej strefie, ale podobnie może to być już niedługo na Targówku , w Rembertowie czy Ursusie. Ratusz chce mieszkańców trzymać na krótkim łańcuchu i jeśli mieszkańcy będą biernie się temu przyglądali to zapewne im to się uda. Na dodatek nie zapewni mieszkańcom wystarczającej ilości miejsc. Działają z premedytacją, wiedząc, że ich samochód stoi na parkingu w garażu a on sam ma kierowcę i limuzynę do jazdy na co dzień. Rowerem nie pojedzie bo się boi, a komunikacja miejska jest do fotografowania się w zajezdni.
Nie ma się co dziwić, że wywiad zniknął bardzo szybko z sieci. Pan Puchalski pokazał ile ma słomy w butach, i jak pogardliwie się odnosi ten przyjezdny z Pułtuska do mieszkańców Warszawy. W czasie tej rozmowy zdecydował również, że lepiej wydać własne pieniądze na swoje dziecko niż na obrzydliwy samochód! Zaznaczył też, sugerując delikatnie, że będzie istniał system donosicielstwa na osoby, które będą migać się od opłaty tego haraczu. Być może stąd taka aktywność aktywu donoszącego na warszawskich kierowców. Pan naczelny „aktywistycznej” gazetki, który uważa się za poważnego dziennikarza i oczywiście elitę, był zachwycony tym co Puchalski mówi. To też bardzo dobry kamrat towarzyszki Łobodowej Doroty, tej od tęczowych szkół w Warszawie. Trzeba przyznać, Warszawa dorobiła się „elitki” w postaci towarzystwa tęczowo – czerwonych. Miód malina!
W czasie tego wywiadu Pan Puchalski (dyr. ZDM) dał wyraz pogardy i nienawiści do Warszawy i warszawiaków. W towarzystwie rechoczącego „redaktora” Durlika rzucił krótkie i dosadne NIECH PŁACĄ. Wstrząsające ale prawdziwe!
Jeśli nadal komuś się to nie „składa” albo uważa, że to jedynie nasza interpretacja, to z tego miejsca składamy wyrazy głębokiego współczucia, tym bardziej że w ZDM pracują sami bardzo mili ludzie, np. Pan Lejk, który uwielbia sobie śmieszkować z miejskim „aktywistą” o…ludzkich odchodach! Ot, oświecona elita w uśmiechniętej Warszawie!
To screen z 10 listopada 2020 roku. Tylko tyle zostało, bo Łukasz Puchalski – dyrektor ZDM, zapewne z towarzyszem Durlikiem, bardzo szybko usunął cały wywiad ze strony. To wtedy Puchalski mówi do mieszkańców Żoliborza NIECH PŁACĄ z rechoczącym Durlikiem w tle.
Ratusz razem z Puchalskim, autorem skandalicznych słów niech płacą, stworzyli idealny system okradania mieszkańców Warszawy. Wspomagani między innymi przez tzw. aktywistów z antyspołecznej i antymiejskiej organizacji Miasto Jest Nasze (na przykład nową radną Warszawy, Martą Szczepańską – artykuł poniżej), mają w ten sposób do dyspozycji nieograniczone źródło przychodu, którym mogą łatać nie tylko dziurę budżetową Warszawy, ale nakładać kolejne haracze. Bo strefa płatnego parkowania nie wynika z dbałości o czyste powietrze czy ekologiczne działania, tylko służy bezgranicznemu wyciąganiu pieniędzy od mieszkańców.
Miasto zamiast budować parkingi P&R na obrzeżach miasta i zapewnić dojeżdżającym spoza Warszawy możliwość przesiadki w środki komunikacji, funduje nam haracz. Wybudowano np. parking na ul Płochocińskiej za 11 mln zł, który jest wykorzystywany w 5% i zapomniano go skomunikować z miastem. Bo należy się pochwalić ile wydano pieniędzy, a my pytamy czy to był sensowny wydatek. Oczywiście, że nie – to typowe marnotrawienie naszych ciężko zarobionych pieniędzy.
Oczywiście, Ratusz próbuje wprowadzić STC na terenie dużej części miasta próbując zmusić mieszkańców do rezygnacji z samochodu. Ale czy im się to uda? Teraz, kiedy uśmiechnięta Polska i Warszawa wybrała Trzaskowskiego po raz kolejny na prezydenta Warszawy, raczej na 100% tak!
Czy powinna być strefa płatnego parkowania w mieście? Tak powinna być, ale na zupełnie innych zasadach, bardziej przyjaznych mieszkańcom. Dziś miasto się zadłużyło na kilka mld zł i szuka pieniędzy. Szuka ich u mieszkańców, opodatkowując ich na każdym kroku. Na tanią komunikację też byśmy nie liczyli, po wyborach możemy liczyć na wzrost cen biletów. Wzrosną również ceny w sklepach (wiele z nich zostanie zlikwidowanych bo nikt nie będzie chciał dostarczać towaru aby nie dostać mandatu za parkowanie – często wskutek donosów tzw. miejskich aktywistów, ale tak już się dzieje tam gdzie istnieje SPPN.
I zapewniamy, nie chodzi o żadną ekologię, Waszą wygodę też nie. To iście szatański plan drenujący nasze kieszenie oparty na szantażu, i w zasadzie doskonały plan bo jeśli nie zapłacisz, nie zaparkujesz! I to może trwać nawet kolejne dekady! I widząc tak duże poparcie dla modelu tych rządów, zapowiada się długi marsz po naszą kasę. Tak warszawiacy wybrali, tak będzie. Przy akompaniamencie usłużnych stołecznych mediów, które do dziś podniecają się kładką (TVN Warszawa chociażby – poziom lizusostwa został tam już dawno przekroczony, inne nie mniej liżą i liżą) i systemowej zmowie milczenia tychże, życzymy Wam jeszcze bardziej uśmiechniętej i tęczowej Warszawy.
A co tam – NIECH PŁACĄ.
Tu o nowej radnej Warszawy, która dzielnie walczyła aby nałożyć na mieszkańców haracz w postaci sppn