Jako kierowca, pieszy, rowerzysta poruszający się po drogach – zapewne jako jeden z wielu – dostrzegam niespójność w interpretacji tych samych przecież przepisów – i to bez różnicy: w Internecie, przez policjantów, prokuratorów, czy przez sądy. Jak może tak być, że przepis decydujący o zdrowiu i życiu może być rozumiany całkowicie odmiennie przez różne osoby? Postanowiłem więc zgłębić tego przyczyny i przedstawić Czytelnikom, w mojej ocenie prawidłową interpretację (wykładnię prywatną, nieprawniczą), jednocześnie mając nadzieję na wywołanie szerszej dyskusji.
Zacznijmy więc od wymagań stawianych uczestnikom ruchu
Od 1984 r., wprowadzony ustawą z 1983 r., pojawił się w Polsce wymóg posiadania karty rowerowej, jednak od samego początku nie jest ona wymagana od rowerzystów, którzy ukończyli 18 lat. Rowerem, samodzielnie może poruszać się osoba, która ukończyła 10 lat i posiada kartę rowerową, za to nie jest ona w ogóle wymagana od osoby pełnoletniej i to niezależnie czy posiada uprawnienia do kierowania jakimkolwiek innym pojazdem. Już tu pojawia się często opinia, że z tego powodu rowerzysta nie musi znać przepisów. Jest to twierdzenie całkowicie błędne. Nie trzeba daleko szukać, bo już art. 1 Kodeksu wykroczeń mówi, że:
„Odpowiedzialności za wykroczenie podlega ten tylko, kto popełnia czyn (…) zabroniony przez ustawę (…)” (pod warunkiem spełnienia kryterium określonego wieku).
Odzwierciedlenie tego przepisu znajdujemy w ustawie Prawo o ruchu drogowym (Prd) – art. 4, a także w art. 3, o którym dalej:
„Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania”.
Przepis ten przecież mówi nie tylko, że od innych uczestników ruchu możemy oczekiwać przestrzegania przepisów, ale również że każda osoba korzystająca z drogi je zna i przestrzega: zarówno kierowca samochodu, pieszy, ale i rowerzysta. To, że nie jest wymagany dokument potwierdzający znajomość zasad ruchu drogowego nie oznacza, że tych przepisów znać nie trzeba. W zasadzie, tak rowerzysta jak i pieszy, nieznajomością przepisów szkodzą głównie sobie, choć wraz ze wzrostem popularności ruchu rowerowego zdarzają się przypadki poważnych obrażeń u innych osób, np. pieszych, a nawet kierujących, którzy w wyniku manewru obronnego uderzyli w słup lub drzewo, bądź zjechali z drogi. Osoby niepełnoletnie są nauczane części przepisów w szkole, a żeby poruszać się rowerem muszą zdobyć kartę rowerową. Te zaś pełnoletnie powinny być na tyle odpowiedzialne aby rozumieć, że znajomość przepisów leży w ich interesie. Tylko, czy rzeczywiście są? Z drugiej strony – czy posiadanie uprawnień gwarantuje znajomość przepisów?
Co na przejeździe dla rowerów?
Chcąc zapewnić bezpieczeństwo rowerzystów ich ruch często separuje się od ruchu innych pojazdów głównie przez wydzielenie pasów ruchu dla rowerów oraz budowę już fizycznie oddzielonych dróg dla rowerzystów (DDR). O ile poruszanie się takim pasem – w tym na skrzyżowaniach z innymi drogami – nie budzi w ogóle wątpliwości i poruszający się nim uczestnicy ruchu są obowiązani stosować przepisy tak, jakby poruszali się po każdym innym pasie ruchu, to jednak poruszanie się po DDR, a przede wszystkim przejazdach dla rowerów (PDR) rozgrzewa wszystkie dyskusje. Dlaczego się tak dzieje, skoro tylko jeden przepis reguluje ruch na tej części jezdni? Okazuje się, że główną przyczyną nie jest nieznajomość tego przepisu, ale jego różna interpretacja. Ten przepis to oczywiście art. 27. ust.1 Prd:
„Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, znajdującym się na przejeździe.”
Już na samym początku należy wyraźnie zaznaczyć, że przepis ten nakazuje zachowanie szczególnej ostrożności przez każdego kierującego pojazdem zbliżającego się do przejazdu dla rowerów: tego jadącego jezdnią, jak i tego poruszającego się drogą dla rowerów. Niestety zdarzają się wypaczenia rozumienia powyższych wymogów, dlatego zwracam na nie szczególną uwagę.
Przepis art. 27 ust. 1 wyraźnie daje pierwszeństwo rowerzyście znajdującemu się na przejeździe. Niestety, przez część osób jest on interpretowany jakoby rowerzysta miał pierwszeństwo znajdując się już przed PDR, bo przecież ewentualna kolizja nastąpi na przejeździe – a tam – jak wynika wprost z tego artykułu – pierwszeństwo ma rzeczywiście rowerzysta. Co więcej uchylenie w 2011 r. art. 33 ust. 4 spowodowało, iż nie ma przepisu zabraniającego na przejazd wtargnąć (co jako błąd wskazuje m. in. P. Krzemień [Krzemień P., Wtargnięcie…]. Jednakże z uwagi, że wcześniej taki zapis znajdował się w przepisach – usunięcie go należy uznać za intencję ustawodawcy, a nie błąd. W bliźniaczym artykule 26.1 dotyczącym pieszych zapis ten przecież pozostał. Temat ten poruszam w dalszej części opracowania.
Wracając do art. 27 ust. 1 – rzeczywiście, daje on pierwszeństwo rowerzyście znajdującemu się na przejeździe. Zgodnie jednak z regułą wykładni a contrario, rowerzysta nie znajdujący się na przejeździe pierwszeństwa nie ma. A skoro nie ma, to musi go ustąpić innym użytkownikom ruchu (pojazdom poruszającym się po jezdni). Każde więc zachowanie rowerzysty skutkujące reakcjami opisanymi w art. 2 ust. 23 (Prd), tj. zmuszenie innego użytkownika ruchu do zmiany kierunku lub pasa ruchu albo istotnej zmiany prędkości, będzie jego wykroczeniem. Przecież obowiązek ustąpienia pierwszeństwa przejazdu przez miejsce potencjalnie kolizyjne jest ustalany przed krzyżowaniem się kierunków ruchu (art. 25: „Kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania…”), a nie w trakcie. To nie zasada „kto pierwszy ten lepszy”, a taką interpretację przytaczają nieprofesjonalne media. Poniekąd wynika ona również z typowych pytań ze szkoleń w stylu „Który pojazd przejedzie jako pierwszy?” Skoro obowiązek ustąpienia pierwszeństwa rowerzyście znajdującemu się na PDR pojawia się – zgodnie z wymogiem ustawy – gdy znajduje się on na przejeździe, to nie istnieje on gdy rowerzysta nie wjechał na przejazd. Nie oznacza to jednak, że kierujący nie ma obowiązku reagowania gdy widzi rozpędzonego rowerzystę, z którego zachowania wynika, iż nie zastosuje się do przepisów, ponieważ każda osoba jest obowiązana do przeciwdziałania zagrożeniu (art. 3 w zw. z art. 4 Prd). Wówczas nie będzie już mowy o obowiązku ustąpienia pierwszeństwa, ale o podjęciu manewrów obronnych. W zasadzie tyle wystarczy, aby jednoznacznie określić pierwszeństwo na przejeździe dla rowerzystów.
Zakaz wjazdu bezpośrednio przed pojazd
Powróćmy do usunięcia zapisu o „zakazie wtargnięcia”, który to istnieje w przepisach dla pieszych, a dla rowerzystów został usunięty. Jak wiadomo (cytowany [Krzemień P., Wtargnięcie…], a także [Unarski J., Wypadki…], oraz [Unarski J., O szczególnej…]) wtargnięcie można określić jako takie wejście (wjechanie), które prawidłowo reagującego kierującego zmusi do gwałtownego i intensywnego hamowania z intensywnością przekraczającą połowę maksymalnych możliwości w danych warunkach drogowych. Przepis wyrażony w art. 14 wyraźnie zabrania pieszemu wchodzenia bezpośrednio przed jadący pojazd. Ale wypisanie czynności zabronionych wskazuje, że inne czynności – nie wskazane jako zabronione – są dozwolone. Oznacza to, że pomimo iż pieszy również nie ma pierwszeństwa nie wchodząc na przejście, to w zestawianiu z definicją ustąpienia pierwszeństwa może na nie wejść w taki sposób, że zmusi innego uczestnika ruchu (np. jadącego jezdnią) do istotnej zmiany prędkości, co przecież w innym wypadku (poza przejściem dla pieszych) byłoby nieustąpieniem pierwszeństwa. Wystarczy tylko, aby kierujący był w stanie odpowiednio i bezpiecznie zareagować (wg przytoczonej reguły 50% intensywności hamowania).
Jak już wspomniałem usunięcie zakazu wjazdu na przejazd bezpośrednio przed jadący pojazd nie wolno traktować jako błąd, a wyraźną intencję ustawodawcy. Pozostawienie tego przepisu dawałoby takie same uprawnienia i ograniczenia rowerzyście wjeżdżającemu na przejazd jakie ma pieszy. Tak jednak nie jest, gdyż rowerzysta nie tylko nie może wtargnąć na przejazd (cel art. 3 Prd), ale w ogóle nie może na niego wjeżdżać, jeżeli spowoduje to zachowanie innych użytkowników ruchu opisane we wspomnianym już artykule 2 ust. 23, bo jako wjeżdżający nie ma jeszcze pierwszeństwa. Rowerzysta wjeżdżając na przejazd w sposób zmuszający jadących jezdnią do istotnej zmiany prędkości de facto nie ustępuje im pierwszeństwa przejazdu. Zakazu wtargnięcia nie ma również włączający się do ruchu, to jednak nieracjonalnym byłoby przyjęcie, że skoro tak – to można wjechać bezpośrednio przed inny pojazd. Wypada jeszcze odnieść się do uchylonej już [Rozporządzenie MIoSWiA, Zmieniające…] dyspozycji (niestety do tej pory nie opublikowano tekstu jednolitego) § 47 ust. 4 Rozporządzenia [Rozporządzenie MIoSWiA, W sprawie…] w sprawie znaków i sygnałów drogowych dotyczącego znaków D-6a (przejazd dla rowerzystów) i D-6b (przejście dla pieszych i przejazd dla rowerów).
Jan Stokłosa, Srefa BRD, więcej TUTAJ
Portal Warszawski