[GŁOS MIESZKAŃCA] „Ludzie sami udowadniają, że komunikacja publiczna jest dla bydła. Nie ma więc co się dziwić, że władza to wykorzystuje”
Dzisiaj chciałam opisać krotką historie o podróżowaniu komunikacją publiczną, z której miałam nieprzyjemność dziś korzystać. Normalnie jeżdżę rowerem, bo blisko, ale dziś pracuje poza biurem i nie koniecznie chce mi się pedałować na drugi koniec miasta. Idę sobie do metra. Bilet elektroniczny w aplikacji, konieczność skasowania kodu qr. Na mojej stacji metra tylko 1 bramka dostosowana do tejże przyjemności i czytająca kody qr, czyli żadną inną nie przejdę – pisze Pani Agnieszka.
Ludzie sami udowadniają, że komunikacja publiczna jest dla bydła
Z metra wychodzą ludzie, mają do możliwości parę bramek, ale NIE. Nie mogą inną, oni muszą tą jedną, szeroką gdzie jest możliwość przejścia z kodem qr…. Nie pomogło nawet stanięcie na wprost tego wejścia, zablokowanie własnym ciałem, nie patrzyli, szli jak stado durnych owiec. Teksty typu „halo, ja bym chciała wejść” pozostawały bez żadnej reakcji. Jedna baba się odpysknęla, że wychodzący ma pierwszeństwo – szkoda, że wychodzący ma 6 bramek a ja miałam możliwość skorzystania tylko z tej jednej.
Podsumowując: Ludzie sami udowadniają że komunikacja publiczna jest dla bydła. Nie ma więc co się dziwić, że władza to wykorzystuje. Następnym razem nie będę rezygnować z roweru.