[KOMENTARZ] Tak zaprojektowanych ulic i przejść przez warszawski ZDM jest masa. Piesi mają ustępować rowerzystom!
Tak zaprojektowanych ulic i przejść przez warszawski ZDM jest masa. Według tego urzędu rowerzyści mają być traktowani priorytetowo, ale wsłuchajmy się w uwagi mieszkańca Saskiej Kępy, który pisze w czym rzecz.
„Proszę o pomoc w zajęciu się sprawą”
Chciałbym przypomnieć problem bezpieczeństwa pieszych przy przechodzeniu przez przejście rowerowe przy ulicy Afrykańskiej. Z obserwacji i rozmów z Państwem wiem, że potrzebna jest tam zmiana organizacji ruchu tak, by piesi mieli tam pierwszeństwo. Inna organizacja stwarza zagrożenie. Jest to miejsce, gdzie chodzą starsi ludzie na bazarek. Wielu z nich nie zdaje sobie nawet sprawy, że rowerzysta ma tam pierwszeństwo. Są tym faktem zdziwieni. Wiem, bo z wieloma rozmawiałem. Bywa, że to są seniorzy z balkonikami , z trudnościami w poruszaniu się. Dochodzi czasem do ryzykownych sytuacji. Poza seniorami chodzą tam rodzice z małymi dziećmi (szkoła i dwa przedszkola w pobliżu) oraz starsze dzieci same.
Dwa miejsca są tam zdecydowanie bardziej niebezpieczne niż pozostałe na tym skrzyżowaniu: jedno to przejście tuż na bazarek z ulicy Egipskiej. Tutaj często, gdy piesi przechodzą przez ulicę, już po wejściu na chodnik muszą zatrzymać się na bardzo wąskim pasku chodnika, gdyż akurat jedzie szybko rower. Tymczasem za tymi pieszymi ulicą idą następni i napierają na nich. Druga sytuacja to oczekiwanie na przejście. Gdy ludzi jest więcej, stoją na ścieżce. Nie zawsze wszyscy się mieszczą. Często wtedy jadą rozpędzeni rowerzyści z Gocławia lub z Kępy się spieszą, by zdążyć przed zmianą świateł na Afrykańskiej i nie chcą zwolnić. Podobnie osoby na hulajnogach. W tym wszystkim są jak już pisałem seniorzy i dzieci.
Z rozmów z Państwem wiem, że zwracacie uwagę także na przejście na końcu bazarku w stronę przystanku autobusowego. Chodnik przecina tam ścieżka rowerowa. To także niebezpieczne miejsce dla seniorów. Wielu rowerzystów widzi ryzyko i zwalnia. Niestety, zdarzają się tacy, którzy nie tylko nie zwalniają, ale mają do nieświadomych pieszych pretensje z powodu ustanowionego pierwszeństwa. Ta sytuacja stwarza zagrożenie i nie uznaje stanu faktycznego, jakim jest nieświadomość osób starszych odnośnie przepisów i dzieci. Jedyną możliwością, by to zmienić i zminimalizować zagrożenie jest ustanowienie jednoznacznego pierwszeństwa pieszych w tych miejscach. Wymaga to wymalowania pasów i postawienia znaku pionowego.
We wrześniu w Klubie Orion było spotkanie z Burmistrzem i Strażą Miejską. Zgłosiłem ten problem, władze obiecały sprawdzić status drogi i jak to wygląda pod względem prawnym. Pod koniec listopada ub.r. spotkałem się z Panem Robertem Migas-Mazurem. Rozmawialiśmy o tym przy tym skrzyżowaniu, Pan Robert wykonał kilka zdjęć, w tym jak na przejście przez ulicę czekała już spora grupka ludzi i ledwo mieściła się na tym przesmyku między ulica a ścieżką. Pan Robert obiecał zająć się sprawą i porozmawiać z innymi członkami samorządu, wierzę, że to przyniesie to pozytywny skutek i czekam na jakąś reakcję.
Chciałbym też zwrócić uwagę, bo po drodze spotkałem się z takim sformułowaniem, że sprawa dotyczy konfliktów pieszo-rowerowych. Nie, to jest sformułowanie nieadekwatne. Sprawa dotyczy bezpieczeństwa pieszych w tym miejscu i niczego innego. Wojenek i uprzedzeń tutaj nie mieszajmy, chodzi o bezpieczeństwo. Będę niebawem pisał do władz w tej sprawie, by dowiedzieć się, na jakim jest etapie, a Państwa, którym bezpieczeństwo na tym przejściu są nieobojętne , proszę o wsparcie i pisanie do samorządu, radnych oraz burmistrza.
Komentarz
Na początku bardzo ważna uwaga, pan Migas Mazur to najmniej adekwatna osoba, do której mieszkańcy mogą kierować swoje uwagi, dlatego, że ten członek „aktywistycznych” organizacji jak Dla Pragi czy MJN wspiera całym sobą rowery. Po drugie ten człowiek nie ma zielonego pojęcia o miejskiej infrastrukturze. Zatem należy zmienić adresata apelu! Po trzecie spełnia się wizja, przed którą od lat przestrzegaliśmy, że ciągi piesze mają być podporządkowane rowerzystom. Po czwarte pan Dariusz się myli – ZDM wydał wojnę mieszkańcom Warszawy, którzy mają podporządkować się ich decyzjom. Po piąte, tak zaprojektowanych ulic (pardon, zniszczonych) i przejść przez warszawski ZDM jest masa. Według tego urzędu rowerzyści mają być traktowani priorytetowo, to w końcu nadludzie!
Nie zmieni się nic w Warszawie dopóki Puchalski i jego koledzy „aktywiści” zalegają w ZDM.