SOS dla Puławskiej? Obalamy kolejne, bezczelne kłamstwo „aktywu”
SOS PUŁAWSKA. Podpisaliśmy się pod listem mieszkańców Mokotowa do Rafała Trzaskowskiego, w którym proszą prezydenta o interwencję na Puławskiej. Przyłączamy się do wołania o pomoc – czytamy na stronie chyba najbardziej głupiej i jawnie kłamliwej stronie Warszawski Alarm Smogowy.
Redaktor WAS pisze sam do siebie?
Jesteśmy dosłownie terroryzowani przez wszechobecne samochody, które parkują na przejściach dla pieszych, skrzyżowaniach, w bramach i na chodnikach utrudniając lub blokując przejście pieszym. Miejsca parkingowe wytyczone są na chodniku, a nie jezdni i to nielegalnie, bo piesi mają do dyspozycji na niektórych odcinkach mniej, niż 1,5 metra. W wielu europejskich stolicach jest to nie do pomyślenia. Nie jesteśmy przeciwnikami kierowców – wiele osób posiada w swoim gospodarstwie domowym samochód i chce z niego korzystać, szanując potrzeby pozostałych grup, ale proporcje między przestrzenią dla pieszych, rowerzystów a kierowców są dramatycznie zaburzone.
Od dłuższego czasu w Warszawie obserwujemy pozytywne zmiany, polegające na zwężaniu jezdni, uspokajaniu ruchu samochodowego, rozbudowie infrastruktury rowerowej czy inwestycje w niezbędną do egzystencji zieleń. Ale zmiany te nie są udziałem bardzo licznej grupy mieszkańców Starego Mokotowa. Mamy wystarczającą liczbę sygnałów, aby sądzić, że władze dzielnicy Mokotów nie są zainteresowane dialogiem, ani wprowadzeniem jakichkolwiek zmian, które mogłyby przybliżyć nas do standardów panujących w europejskich stolicach, w których poważnie traktuje się zagrożenia wynikające z katastrofy klimatycznej i skuteczne im przeciwdziałanie.
Obawiamy się, że pilnie potrzebna infrastruktura rowerowa powstanie kosztem przestrzeni pieszej albo zieleni, a nie poprzez ograniczenie ruchu samochodowego.Ulica Puławska i aleja Niepodległości powinny stać się przestrzeniami przyjaznymi mieszkańcom i łączącymi dzielnicę. Utrzymywanie charakteru tych ulic jako autostrad przebiegających przez środek miasta jest konsekwencją planowania miast dla samochodów, a nie dla pieszych, od czego odchodzi się na całym świecie od dekad.
Ale o co chodzi?
Gdy się pytamy o zwiększeniu przepustowości, słyszymy od aktywistów o „świętej przepustowości”. Gdy my mówimy o upłynnieniu ruchu, oni mówią o zwężaniu ulic. Gdy mówimy o konieczności budowy parkingów, oni mówią o ich likwidowaniu. Powołują się na pieszych, a właśnie tych pieszych zmarginalizowali, nie budując przejść dla pieszych na ścieżkach rowerowych lub budując ścieżki rowerowe w miejscach gdzie powinny istnieć chodniki.
Próbują mówić o licznej liczbie sygnałów od mieszkańców, my pytamy których mieszkańców, tych z Białołęki, Ochoty, Ursynowa? Bo my dobrze wiemy jak działacie i w razie potrzeby wspieracie się takimi samymi aktywistami z innych dzielnic. Mieszkańcy w tym przypadku Mokotowa z tym poparciem nie mają nic wspólnego, a ze spotkań wynika co innego.
Próbujecie powoływać się na miasta europejskie, pisząc enigmatycznie, że gdzieś za granicą jest inaczej. Kiedyś był modny Amsterdam dziś wspominacie Berlin. To podajemy fakty.
Gęstość zaludnienia osób/ km2
Warszawa – 3597
Berlin – 4109
Amsterdam – 4134
Ilość linii metra /km –
Warszawa – 2 / 41,5
Berlin – 9/146
Amsterdam – 5/42,5
Ilość km2 powierzchni/km linii
Warszawa – 12,45
Berlin – 6,1
Amsterdam – 5,16
Oczywiście możemy porównywać w dalszym ciągu i większość porównać wychodzi na niekorzyść Warszawy. Może wybudujmy tyle linii metra, stwórzmy komunikację miejską, która pozwala dojechać w każde miejsce miasta dużo łatwiej niż samochodem, wybudujmy obwodnice miasta. Ale nie, oni mają obsesyjną nienawiść do mieszkańców korzystających samochodem, WAS miesza wyimaginowane miasta i wyimaginowane dane. Weźmy na przykład fragment tych bajek; Mamy wystarczającą liczbę sygnałów, aby sądzić, że władze dzielnicy Mokotów nie są zainteresowane dialogiem, ani wprowadzeniem jakichkolwiek zmian, które mogłyby przybliżyć nas do standardów panujących w europejskich stolicach, w których poważnie traktuje się zagrożenia wynikające z katastrofy klimatycznej i skuteczne im przeciwdziałanie.
Już dziś wiemy, że powstawanie infrastruktura rowerowa powstanie kosztem przestrzeni pieszej, zieleni i ulic zmniejszając świętą przepustowość.
Czytamy w innym miejscu – „Ulica Puławska i aleja Niepodległości powinny stać się przestrzeniami przyjaznymi mieszkańcom i łączącymi dzielnicę” – to znaczy jaka? Taka która utrudnia poruszanie się po mieście jak sugerujecie w następnym zdaniu? „Utrzymywanie charakteru tych ulic jako autostrad przebiegających przez środek miasta jest konsekwencją planowania miast dla samochodów, a nie dla pieszych” – Jak widać nie wiecie jak wygląda autostrada w Niemczech bo nie pisalibyście takich bzdur. Dla przypomnienia, w Amsterdamie oprócz roweru jest transport indywidualny mieszkańców korzystających z samochodu na poziomie 42%.
Komentarz
Obsesyjna nienawiść do mieszkańców posiadających samochody u admina WAS już miesza w głowie, tym bardziej że kłamie.
Po pierwsze Marczyński (WAS) stosuje jawny psychologiczny terror wobec władz, i kłamie zarazem. Niestety, ale urząd Mokotowa ugiął się i od 1 stycznia rozszerza strefę haraczu, po drugie wprowadza, bez konsultacji społecznych, jednokierunkowe ulice – teraz kiedy prowadzone są prace wokół tramwaju do Wilanowa.
Poza tym wygląda to na artykuł sponsorowany. Ale poraża, że duża rzesza ludzi w komentarzach przyklaskuje temu jawnemu wariactwu, nie mówiąc o braku znajomości znaków i przepisów drogowych – na tym pożal się Boże zdjęciu na górze Marczyński wykreślił coś o czym nie ma pojęcia. Tym razem nie podpowiemy, niech on i jego wyznawcy dalej się kompromitują.
Ale jak nic, admin WASu zaczął pisać sam do siebie listy…
Tu odlot już całkowity – warto zwrócić na kompletnie nowy, paranoiczny język, który ewidentnie wskazuje na utratę kontaktu z rzeczywistością.