Tyle zostało z eko Ogrodu Społecznego przy ul. Próżnej…
Mieszkańcy Warszawy coraz chętniej biorą sprawy miejskiej zieleni w swoje ręce. Samodzielnie lub przy wsparciu instytucji publicznych i organizacji obywatelskich zakładają ogrody społecznościowe – miejsca służące uprawie warzyw i kwiatów, spotkaniom i integracji, wypełnione działaniami edukacyjnymi i wydarzeniami kulturalnymi – czytamy na stronie Urzędu Miasta.
Ogród Społeczny przy Próżnej
Wchodzimy na ich stronę na FB i co widzimy? Paskudztwo złożone ze skrzyń i bidakompozycji, które rzekomo miały upiększyć ulicę Próżną.
Ogrody społeczne (lub społeznościowe) to ogrody pielęgnowane i animowane przez społeczność, z dużym udziałem zagospodarowanej zieleni, położone na terenach będących we władaniu grup nieformalnych, organizacji pozarządowych, instytucji publicznych lub podmiotów prywatnych, dostępne dla wszystkich zainteresowanych osób według zasad określonych przez społeczność, tworzone w celu ekologicznej uprawy warzyw, owoców, ziół lub roślin ozdobnych, integracji i animacji społeczności lokalnej, realizacji działań edukacyjnych i kulturalnych, poprawy jakości przestrzeni publicznej, w trosce o bioróżnorodność oraz dobrostan mieszkańców miast – Urząd Miasta.
Tak ten bidaogród wyglądał 1 września 2016 roku, ale warto pamiętać, że za frazesami o eko-społecznych inicjatywach – zwłaszcza tych wspieranych z budżetu obywatelskiego – kryje się bezmyślność i brakoróbstwo. Niestety, najczęściej za nasze pieniądze. Takie marnotrawienie pieniędzy jest możliwe dzięki tzw. budżetowi obywatelskiemu, który został opanowany przez wszelkiej maści „specjalistów” od miejskiej przestrzeni.
Komentarz
Podejmowanie każdej inicjatywy, w tym społecznej, jest pewnego rodzaju zobowiązaniem i odpowiedzialnością za swoje działanie. Wielokrotnie „słomiany zapał” inicjatorów kończy się dokładnie tak samo jak na załączonym zdjęciu. Ale nie mówimy tu tylko o inicjatywach społecznych, gdzie zapał do dbania o własne otoczenie dość szybko mija. Mówimy tu również o inicjatywach miasta, chociażby przy paletowym mieście na Placu Bankowym. Mówimy o patoaktywistach, którzy często bez pozwoleń chcą nam organizować przestrzeń miejską. Zawsze z bardzo złym skutkiem.
Podobna i nieprzemyślana inicjatywa to Plac samych kantów. Jednak dla udowodnienia słuszności tego pomysłu, miasto wysłało w to miejsce stały posterunek Straży Miejskiej aby sprowadzać mieszkańców na prawidłową drogę. A nie lepiej było to miejsce zaplanować i wykonać zgodnie z logiką! (wiemy że to skomplikowane słowo dla niektórych urzędników, nie polecamy czytać im definicji bo mogą też nie zrozumieć). Ale jak w mieście rządzi ideologia a nie zdrowy rozsądek, to tak mamy.
Przypominamy nasz artykuł o patoogrodnikach z Miasto Jest Nasze