Walka z patologiami Budżetu Obywatelskiego ma sens? Czy to oznaka większych zmian?
Mogę śmiało powiedzieć, że tegoroczna edycja Budżetu Obywatelskiego nie odbywa się jak poprzednie pod hasłem „nie da się” Jjk widać, jeśli się chce – to się da. Wielokrotnie pisałem jak wiele projektów jest odrzucanych przez urzędników, a jednocześnie przepychane są projekty radnych. W ubiegłym roku, 40 % pomysłów zgłoszonych przez mieszkańców była nie dopuszczana do głosownia . Z kolei w przypadku radnych / pracowników jednostek podległych tylko 15,9 % nie przeszło pozytywnie ocen – pisze działacz społeczny Targówka, Tomek Wincenciak.
Do rzeczy
W tym roku, mam wrażenie podobne do innych mieszkańców, że coś jednak się zmieniło. Oczywiście zaktualizujemy dla Was zestawienie i oceny wszystkich projektów, aby mieć szerszą perspektywę jak to wygląda. Nadal niestety ilość projektów zgłaszanych przez radnych, polityków czy pracowników jednostek podległych ratuszowi jest przeogromna i przewyższa liczbę projektów mieszkańców. Tu niestety patologia się pogłębia.
Tym niemniej, warto odnotować fakt zmiany nastawienia urzędników weryfikujących projektu. W tym roku naprawdę mocno się starali, prowadziliśmy wiele rozmów I choć nie jestem w pełni szczęśliwy ze wszystkich kompromisów, to przyświecał mi cel. Dać szansę mieszkańcom zagłosowania, tym bardziej że wiele ze zgłoszonych przeze mnie propozycji, to pomysły mieszkańców włąsnie. To oni byli inicjatorami. Ja byłem tylko narzędziem w ich pomysłowych rękach. Kwoty też moim zdaniem, mogłyby być niższe, ale rozumiem argument zabezpieczenia większych środków na realizację z uwagi na rosnące ceny i inflacje.
Komentarz
Wiemy doskonale, że to również nasza mała zasługa, że coś zaczyna się zmieniać. Budżet Obywatelski wciąż jest narzędziem w ręku „aktywistów”, ale należy wierzyć że Pani Piwko, szefowa BO, rozumie że pewnych rzeczy nie da się po prostu dłużej, sztucznie utrzymywać.
Przykład opisany powyżej niech służy wszystkim walczącym z patologiami przy Budżecie Obywatelskim.