Kolejny koszmar. Czy ratusz, urzędy miejskie, i poważne firmy nie stać na artystów przez duże A??
Wiosna nie przychodzi, śnieg pokrył Warszawę a humoru nie poprawiają szkaradztwa, które od lat zalewają naszą stolicę. W produkowaniu tychże szkaradztw, bez polotu, wyrafinowania, dla mało wymagających celuje najlepiej grafik (po lewicowemu będzie graficzka) miejski, który sprowadził piękną polską tradycję plakatu do infantylnych, i prymitywnych obrazków rzadko przedstawiających samą ideę. Warszawy na tych pożal się Boże dziełach nie uświadczysz.
Zły trend
Niestety – ten trend wszechogarniającej brzydoty wzmaga się. Liderem w produkcji ohydztwa jest oczywiście Zarząd Dróg Miejskich, które zamienia nasze miasto w pole doświadczalne. Tylko za rządów Puchalskiego (dyrektor bez specjalistycznego wykształcenia) wprowadzono na niespotykaną wcześniej skalę plastykowe potykacze, plastykowe wysepki rzekomo dbające o nasze bezpieczeństwa. Szczytem wyrafinowania tych nieuków była instalacja żółtych progów na zabytkowym Placu Trzech Krzyży, no i oczywiście największego badziewia – fotoradarów na moście księcia Poniatowskiego, które są synonimem rządów niedouczonych tandeciarzy. Ważne, że mają wsparcie „opiniotwórczych” „inteligentów” z różnych mediów, więc czują się bezkarni. Niestety, na pomoc Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków nie ma co liczyć. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi czy te działania (nielegalne zresztą) mają akceptację jego urzędu. Bo w sumie do dziś wyżej wymienione sprawy nie zostały wyjaśnione.
Noblesse Obliges
Browar Haberbusch, Schiele & Klawe była jednym z największych i najbardziej znanych warszawskich browarów. Jego twórcami byli piwowarzy: Błażej Haberbusch i Konstanty Schiele, których wsparł finansowo ich teść – Henryk Klawe (właściciel piekarni przy ul. Marszałkowskiej). Udziały finansowe Henryka Klawego zostały szybko spłacone i głównymi właścicielami zostali Haberbusch i Schiele. Po Powstaniu Warszawskim i kapitulacji, Niemcy wywieźli ocalałe maszyny i urządzenia. Zabudowę browaru podpalono lub wysadzono w powietrze. Stary browar przestał istnieć. Po nacjonalizacji w 1949 roku zmieniono nazwę firmy na „Browar Warszawski”. Produkcję wznowiono dopiero w 1954 roku.
W latach 90 XX wieku firma dwukrotnie wypuściła akcje na giełdzie, a w 1992 roku ogłosiła zmianę nazwy spółki na Browary Warszawskie SA. W 1997 roku ponownie zmieniono nazwę na Browary Warszawskie „Królewskie” SA, które przetrwały do końca istnienia firmy. W 2005 roku ogłoszono likwidację Browarów. (Muzeum Warszawy).
Mimo różnych kolei losu tej wspaniałej warszawskiej firmy, która jest naszą dumą, jeden z deweloperów wiele lat temu stworzył pomysł rewitalizacji tego miejsca. Dziś zachwyca swoim obliczem. Jest surowe, w tak zwanych architektonicznych trendach, bo i branża piwowarska nie wymaga aksamitów. Projekt otrzymał Nagrodę Architektoniczną Prezydenta Warszawy, i SARPu. I git.
Dlaczego zatem Browary Warszawskie nie korzystają z prześwietnej tradycji przedwojnia, kiedy to zlecenia graficzne wykonywało między innymi biuro B. Wierzbickiego i s-ka, z którego korzystał także Dom Braci Jabłkowskich? Dlaczego Browary Warszawskie nie czerpią z pięknej tradycji wzornictwa, które mają także korzenie w Norblinie? Mowa o przepięknych platerach, które Browary Warszawskie tam produkowały. Wiadomo, że ich produkcja nie jest realna, ale czemu firma z tak pięknymi Tradycjami, zamiast edukować również w historii warszawskiej przedwojennej reklamy, plakatów (a rzeczy robiliśmy doskonałe) skazuje nas na taki badziew jak ten na górze??
Czy ratusz, urzędy miejskie, i poważne firmy nie stać na artystów przez duże A?? WYEDUKOWANYCH przede wszystkim. Nie brakuje ich, naprawdę.