Lewica w temacie zanieczyszczenia powietrza kłamie wyjątkowo
Lewica lubi manipulować w wielu tematach ale trzeba przyznać, że w temacie zanieczyszczenia powietrza jest wyjątkowo kreatywna. Dziś weźmiemy na tapetę przedwczorajszą kuriozalną manipulację partii Wiosna.
Zdaniem Wiosny, limity WHO dla stężenia dwutlenku azotu w Warszawie zostały przekroczone ośmiokrotnie. Jak myślicie, prawda to czy nie?
Zacznijmy od limitów. Po pierwsze WHO nie jest jedyną organizacją która takie wyznacza. Często potrafią się one bardzo różnić. Przykładowo, średnioroczne stężenie NO2 wg standardów WHO nie powinno przekraczać 10 µg/m3, podczas gdy np. organy Unii Europejskiej za obowiązujący uznają limit 48 µg/m3. Warto jednak zwrócić uwagę, że są to limity dla średniej z całego roku. Wiosna histerycznie panikuje, iż chwilowo stężenie wyniosło ponad 80 µg/m3.
Gdzie manipulacja? Otóż dla okresów krótszych niż 8 godzin dopuszczalne stężenie ma inne wartości niż w ujęciu rocznym. Limit wynosi… 200 µg/m3. Nie został więc przekroczony ani nawet osiągnięty w połowie. Podobnie zresztą jak limity roczne, które w roku 2020 nie zostały przekroczone i podało to nawet źródło na które powołują się wiośniarze.
Dodatkowo aktywiści nieustannie posługują się czujnikiem przy Al. Niepodległości. Czemu nim? Bo tam stężenia NO2 są najwyższe spośród wszystkich lokalizacji czujników. Gdy przyjrzymy się czujnikowi np. na Targówku (prawy dolny róg) to przekroczenia zdarzają się bardzo sporadycznie. Dlatego aktywiści podają ten czujnik, który pasuje im pod tezę i daje możliwość histerycznego piszczenia o GAZIE NA ULICACH
Warto zwrócić uwagę również, że nie każde przekroczenie norm zanieczyszczeń stanowi smog. Smog to zjawisko którego definicja jest jasno określona i wymaga odpowiednich warunków do powstania.
Do całości dołączamy mapkę wykonaną przez aktywistów z podobnego bytu – Polskiego Alarmu Smogowego. Mimo iż aktywiści sprytnie rozstawili się ze swoimi czujnikami NO2 przy samych największych arteriach komunikacyjnych… to i tak w większości punktów nie zostały przekroczone unijne normy – nawet długoterminowe, nie mówiąc o normach chwilowych
Z jakiego źródła korzystają biedroniarze i „aktyw”?
Jest to Warszawski Alarm Smogowy. Brzmi profesjonalnie, jak nazwa ośrodka badawczego, prawda? Nic bardziej mylnego. Jest to oddolna organizacja „miejskich aktywistów”, dodatkowo uchodząca nawet w ich środowisku za dość radykalną (przykładowo zwalczają nawet parkingi P+R, które popiera np. Miasto Jest Nasze; WAS potrafi na swoim fanpage napisać że „parking P+R każdy powinien mieć przed własnym domem„). Jak wiadomo do bycia aktywistą nie jest potrzebne żadne fachowe wykształcenie. Dodatkowo gdy przyjrzymy się postom WAS to o smogu tak naprawdę zbyt dużo nie piszą. Częstują za to swoich czytelników licznymi postami o jeżdżeniu rowerem po mieście, wyznaczaniu ukośnych przejść dla pieszych, o „podziale wspólnej przestrzeni” w miastach pod dyktando miejskich aktywistów (czyt. rowerzyści biorą wszystko pod swoją infrastrukturę a reszta ma się dostosować) i mnóstwie innych spraw nie powiązanych ze smogiem w żaden sposób.
Czy musimy dodawać że wszelkie możliwe posty konstruują tak, aby podpierać własne tezy o głównym udziale samochodów osobowych w tworzeniu smogu? Tak samo kreatywne powoływanie się na raport NIK który wskazał przeważający udział transportu (nie tylko samochodów osobowych) w zanieczyszczeniach powietrza w Warszawie (ale raport ten traktował o całokształcie wszystkich możliwych zanieczyszczeń powietrza w Warszawie a nie tylko pyłach zawieszonych będących przyczyną występowania w Warszawie epizodów smogowych). Na deser – twierdzenia o rzekomej rocznej średniej ilustrują zestawieniem miesięcznym.
Niech każdy czytelnik sam sobie odpowie, czy Warszawski Alarm Smogowy stanowi wiarygodne źródło.