Istnieje podobieństwo między starożytnymi Termopilami a niemal współczesną Redutą Ordona. W Grecji walczyło z nawałą wrogów w obronie ojczyzny 300 Spartan. W Warszawie 300 żołnierzy polskich przeciw tysiącom Rosjan. W obu przypadkach bitwy te trafiły do kanonu historii wojskowości oraz do literatury pięknej Grecji i Polski.
I cóż stąd wynika dla Reduty Ordona, skoro nawet Ministerstwu Obrony Narodowej – reprezentującemu, bądź co bądź, polskich żołnierzy na przestrzeni naszej historii państwowości, jak można sądzić bliższa sercu może być budowa luksusowego osiedla na kościach polskich żołnierzy niż godne upamiętnienie tego symbolicznego miejsca chwały polskiego oręża w walce o odzyskanie niepodległości.
Chlubą Grecji jest okazałe mauzoleum postawione na polu bitwy pod Termopilami, tuż przy szosie, odwiedzane przez tysiące osób, w tym również przez zagranicznych turystów.
Odkryta 9 lat temu prawdziwa lokalizacja Reduty Ordona i szeroko nagłośniona w mediach nadal jest dzikim wygonem odwiedzanym przez meneli, służąca jako przygodna toaleta „pod chmurką”, nie ma szczęścia ani do stołecznego samorządu, ani do władz Warszawy, ani do władz państwowych. Wszyscy podkreślają znaczenie Szańca 54 w naszej historii, nawet recytują pierwsze wersy wiersza Adama Mickiewicza, podkreślając, że w szkołach nie spali na lekcjach języka polskiego, z zaangażowaniem składają wieńce pod społecznym pomnikiem obrońców Reduty podczas kolejnych rocznic, uśmiechają się do kamer i … znikają do następnej rocznicy, byleby nie wypowiadać się oficjalnie w mediach na temat przyszłości tego miejsca. Wrażenie odnosi się takie jakby Reduta Ordona była miejscem zadżumionym, niegodnym zainteresowania ze strony decydentów.
Od lat Komitet Zachowania Reduty Ordona, skupiający 17 społecznych stowarzyszeń, zwraca się w kolejnych pismach do wszystkich możliwych przedstawicieli władz z prośbą o ratowanie Reduty przed planami budowy luksusowego osiedla apartamentowców. Jedne odpowiedzi są zdawkowe, inne zupełnie nie na temat, kolejne odsyłają społeczników do następnych instytucji, jeszcze inne są po prostu bez sensu. Najgorsze są te mentorskie, traktujące obywatela z pozycji jaśnie pańskiej władzy.
Niestety, do tego „chóru” przyłączyło się MON. Na spotkaniu w siedzibie ministerstwa, gdzie zaproszono przedstawicieli KZRO, by rozmawiać o Reducie Ordona, potraktowano społeczników jak nawiedzonych przedszkolaków. Mentorsko zaproponowano: nawiązanie kontaktów ze specjalistami: archeologami, prawnikami, mediami, samorządami, itp., dla dobra Reduty. Otóż w naszym Komitecie są przedstawiciele architektów, prawników, mediów itd, a informacje o Reducie od 9 lat przetaczają się nieustannie przez media. W miejsce KZRO zaproponowano beztrosko powołanie jakiejś nieokreślonej fundacji, która zajęłaby się gromadzeniem pieniędzy na ratowanie Reduty z ewentualną szansą powodzenia za jakieś 4-5 lat. Mówiąc otwartym tekstem – chodziło o to, by zdjąć z barków oficjalnych władz obowiązek obrony Reduty Ordona i przerzucenia go na środowiska społecznikowskie.
Innymi słowy w MON zasugerowano nam zaprzepaszczenie dotychczasowych lat walki z powstrzymaniem apartamentowców i zlekceważono dokonany wpis Reduty do rejestru zabytków. Oczywiście każde zdanie przedstawicieli MON okraszone było dyplomatyczną „mową trawą” o wspieraniu idei ratowania Reduty jako miejsca pamięci narodowej wojska polskiego – z zastrzeżeniem, że MON nie ma i nie da żadnych pieniędzy na Redutę, gdyż resort ma inne ważniejsze cele. Najboleśniejsze było jednak to, że gospodarze oraz wspierający ich dyrektorzy z Muzeum Wojska Polskiego, nie do końca rozróżniali: Redutę Ordona od przystanku kolejki WKD „Reduta Ordona” i Centrum Handlowego „Reduta”.
Ciekawe, jaką ripostę przygotuje nam departament edukacji MON? Wycofa rokroczną obecność asysty wojskowej podczas uroczystości składania wieńców przez oficjalne delegacje państwowo-samorządowe pod społecznym pomnikiem na Reducie Ordona – w tym roku przypadającej w 100. lecie odzyskania niepodległości przez Polskę.
Jest też możliwość, iż równolegle z wrześniową uroczystością – obok pomnika wyłaniać będzie się z ziemi pierwszy apartamentowiec na kościach pogrzebanych tam polskich żołnierzy. By tak się nie stało konieczne jest wykupienie terenu od zagranicznych deweloperów i polskich właścicieli. Lecz kto to ma zrobić? No, kto?
I na koniec retoryczne pytanie: dlaczego Grecja potrafiła uszanować swoich 300 Spartan i postawiła pod Termopilami obrońcom mauzoleum. A Polska ma beztrosko zadowolić się budową zagranicznych apartamentowców (obok stojącego już tam Meczetu) na kościach 300 bohaterskich polskich żołnierzy?
Ps. Na fotografiach: pomnik Leonidasa, pomnik bitwy pod Termopilami, Wąwóz Termopile – miejsce bitwy oraz… teren Reduty Ordona w Warszawie…
STOWARZYSZENIE REDUTA ORDONA


