Niedawno pisaliśmy o spalarni w Rembertowie i o tym, że miasto stosuje same półprawdy, ale wszystko wskazuje, że tuż obok położny Marysin może paść ofiarą szemranej inwestycji jaką ma być Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK), podobny do tego, który szykuje miasto mieszkańcom Bielan. W ocenie mieszkańców to potencjalne źródło skażenia i uciążliwości. Nikt nie wierzy w propagandowe opowieści o ekologii i edukacji. To raczej bezmyślne realizowanie ideologicznej agendy, piękna utopia, która w praktyce może stać się koszmarem. Aha, sprawą mieli zająć się miejscy aktywiści…i się nie zajęli, może i dobrze dla całej sprawy. Poza tym to dobry czas i moment, żeby warszawiacy dowiedzieli się, że dzielnica ta jest potwornie zaniedbana, a siedząca tutaj uśmiechnięta koalicja od prawie 20 lat, doprowadziła Marysin do totalnej stagnacji. Być może dlatego uznano, że można poświęcić mieszkańców tego potwornie zaniedbanego miejsca na Ziemi…nie, nie można!
Tu wszystko śmierdzi na odległość!
Nie ma pewności, że zabezpieczenia PSZOK-u będą wystarczające, aby zapobiec przenikaniu substancji niebezpiecznych do gleby i wód gruntowych. Nikt też nie da gwarancji, że nie dojdzie do pożaru a te coraz częściej nawiedzają punkty zbierania odpadów w całej Polsce. Każdy taki pożar oznacza ogromne skażenie powietrza, odczuwalne nie tylko lokalnie. Tymczasem radni Koalicji Obywatelskiej, głosując za planem, zachowali się tak, jakby problem ich nie dotyczył być może dlatego, że mieszkają daleko.
Mieszkańcy mają uzasadnione wątpliwości, czy radni w ogóle widzieli na własne oczy, jak wygląda i pachnie nawet najlepiej prowadzony PSZOK. Gdyby mieli odrobinę wyobraźni i odpowiedzialności, na sesji Rady Miasta 19 września 2024 roku NIE przegłosowaliby miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Marysina. Plan zakłada bowiem wycinkę lasku i budowę PSZOK-u zaledwie kilkadziesiąt metrów od domów jednorodzinnych oraz od Lasu im. Matki Mojej, terenu o wyjątkowych walorach rekreacyjnych i klimatycznych. Krytyczne uwagi w tej sprawie zgłosiły nawet Lasy Miejskie Warszawa.
Sprzeciw społeczny był ogromny. A Renata Kaznowska po raz kolejny udowodniła, że jej uśmiechnięta twarz, jaką znamy z przekazów mediowych nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Dowód? Mieszkańcy doskonale przygotowali się do sprawy i złożyli 1491 wniosków i ponad 4114 uwag, w zdecydowanej większości dotyczących lokalizacji PSZOK i wycinki lasu. A ile uwzględniono? Zaledwie 18 uwag.
W 2022 roku mieszkańcy skierowali też petycję do Prezydenta Warszawy (do wiadomości Wojewody Mazowieckiego), pod którą podpisało się 1286 osób. Wszystko to zostało zlekceważone. Władze tłumaczą, że plan „był trzykrotnie wyłożony”, a część uwag uwzględniono. Wiceprezydent Renata Kaznowska przekonywała, że dokument „niesie wiele korzyści” i ukształtuje przyszłość dzielnicy, a idea PSZOK-u i Centrum Edukacji Ekologicznej to bliskość mieszkańców i „łatwy dostęp dla młodzieży”. Tyle że w rzeczywistości zapisy planu zignorowały stanowisko strony społecznej. Ministerstwo Klimatu i Środowiska wyraźnie wskazuje, że punkty zbiórki odpadów nie powinny znajdować się w bezpośrednim sąsiedztwie osiedli mieszkaniowych, szkół, przedszkoli ani terenów rekreacyjnych. Tymczasem tutaj mówimy o 25 metrach od domów jednorodzinnych i około 40 metrach od parku, placu zabaw i siłowni plenerowej.
Mieszkańcy zgłosili szereg zagrożeń:
• ryzyko skażenia wód gruntowych i powietrza,
• wzrost hałasu i ruchu ciężarówek na wąskich ulicach Gąsienicowej i Związkowej,
• spadek atrakcyjności i wartości nieruchomości,
• dodatkowe obciążenie dla i tak już uciążliwego sąsiedztwa linii kolejowej,
• dewastację funkcji rekreacyjnej i klimatycznej Parku im. Matki Mojej.
Trzeba podkreślić, że w ponad 78-tysięcznym Wawrze miałby to być jedyny taki punkt, co oznacza ogromny napływ ciężkiego transportu z całej dzielnicy. W kampanii wyborczej radni KO zapewniali, że są „z mieszkańcami”. Po wyborach pokazali jednak, jak naprawdę rozumieją tę „bliskość”. W szczególności warto zaprosić do publicznej dyskusji radnych, którzy głosowali ZA lokalizacją inwestycji: Joannę Buczyńską, Tomasza Nałęcza i Sandrę Spinkiewicz.
Czy procedura planistyczna i „ład przestrzenny” w Warszawie to jeszcze narzędzia służące mieszkańcom, czy już instrument opresji i przymusu? Po co konsultacje społeczne, skoro ich wynik i tak jest ignorowany? Wszystko wskazuje na to, że chodzi jedynie o spełnienie ustawowego obowiązku.
Jedno jest pewne: społeczność lokalna ma dobrą pamięć do nazwisk. A screeny z głosowań zostaną przypomniane przy urnach. Mieszkańcy Marysina na pewno nie zapomną, kto zagłosował przeciwko ich bezpieczeństwu.
🟥 NIE ŻAŁUJCIE NAM WSPARCIA, TYM BARDZIEJ, ŻE PILNUJEMY WARSZAWY JAK NALEŻY!
NIE ZAPOMNIJ WESPRZEĆ JEDYNEGO NIEZALEŻNEGO PORTALU, KTÓRY OD LAT WALCZY O NASZE MIASTO, WARSZAWĘ, A KTÓRY JEST POZBAWIONY JAKIEGOKOLWIEK WSPARCIA FINANSOWEGO, A KTÓRY ZAWSZE REAGUJE NA SPOŁECZNE POTRZEBY!
➡️ Możesz nas wesprzeć zapraszając nas na kawę: https://buycoffee.to/portalwarszawski
➡️ Lub dokonać bezpośredniej wpłaty na numer: 90 1240 1226 1111 0010 8864 5699 – dopisek: DAROWIZNA

Portal Warszawski. O krok do przodu