Nie tak dawno temu informowaliśmy o tym, że Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał za bezprawne odwołanie ze stanowiska dyrektora Muzeum Historii Polski dr. Roberta Kostro i zapowiadaliśmy, że lawina takich wyroków spadnie na głowę nowej minister Kultury – Marty Cienkowskiej, która zmuszona będzie uporać się z trupami z szafy swojej poprzedniczki – Hanny Wróblewskiej. A że bywamy prorokami, to niespełna tydzień później dostaliśmy informację o podobnej treści. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że odwołanie Pauli Lis-Sołoduchy ze stanowiska dyrektora Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca nastąpiło z pogwałceniem przepisów prawa.
Fatalne decyzje
Przypomnijmy, bo już tą sprawą się zajmowaliśmy; Paula Lis-Sołoducha kierowała instytucją, która przygotowywała słynny program KPO w dziedzinie kultury, współpracując z resortem kultury, kierowanym w tym czasie przez Hannę Wróblewską. O tym, że NIMiT będzie jedynym operatorem środków unijnych w ramach programu zadecydował minister płk Bartłomiej Sienkiewicz, choć wiemy, że na jego decyzję wpłynęła jego następczyni – Wróblewska, naówczas dyrektor jednego z departamentów, która optowała za ograniczeniem liczby operatorów z czterech do jednego. Ostrzegaliśmy wtedy, że nie dość, że niegospodarnie wyrzucone zostanie w błoto przynajmniej 1,5 mln złotych na przygotowanie administracyjne wszystkich czterech instytucji, to skończy się to zapaścią organizacyjną NIMiTu, a w konsekwencji wizerunkową katastrofą dla samego Ministerstwa. Kto nas wtedy chciał słuchać? Wróblewska wiedziała lepiej i dzisiaj jej brudne trampki w Berlinie są jednym wspomnieniem tego fatalnego czasu dla polskiej kultury.
NIMiT nie dostał wsparcia organizacyjnego od Ministerstwa a środki na obsługę i przeszkolenie pracowników otrzymał na tydzień (!) przed ogłoszeniem naboru. Zatem pierwszy nabór w 2024 roku skończył się tak, jak przewidzieliśmy – totalną klapą organizacyjną, za którą osobiście winę ponosi obecna minister – Marta Cienkowska, nadzorująca program a wówczas zastępczyni Wróblewskiej. Z niepowodzenia realizacyjnego wyciągnięto jeden wniosek – że ktoś musi za to odpowiedzieć. Padło na Paulę Lis-Sołoduchę, z której próbowano zrobić kozła ofiarnego, przypisując jej zaniedbania, których źródłem było przecież samo Ministerstwo. Dyrektor Lis-Sołoducha w krótkim czasie została bezpardonowo zaatakowana przez zblatowaną z Wróblewską Gazetę Wyborczą (Dębowska jak Ci nie wstyd?), odezwały się szykowane na tę okoliczność związki zawodowe oraz instytucjonalni donosiciele, czyli nihil novi w praktyce działań Wróblewskiej w stosunku do dyrektorów instytucji mianowanych przez jej poprzednika – prof. Piotra Glińskiego. Doprawdy, jako jedyni opisywaliśmy i demaskowaliśmy od początku oraz nazywaliśmy po imieniu ów „Złoty Trójkąt” zarządzania kulturą przez Wróblewską. W konsekwencji Lis-Sołoducha została brutalnie zwolniona z pracy, przy orkiestracji zarzutów o naruszenie prawa w związku z zajmowanym stanowiskiem a także jednostronnym złamaniem umowy organizacyjnej wiążącej Ministerstwo z NIMiTem.
Dotarliśmy do akt sprawy, którą wytoczyła Paula Lis-Sołoducha ministerstwu i jesteśmy w szoku Takiej orki prawnej, proszę nam wierzyć, dawno nie widzieliśmy! Nie ostał się przed Sądem żaden, dosłownie żaden, argument strony ministerialnej, co dowodzi jak niechlujnie i wbrew obowiązującym przepisom została dyrektor NIMiTu pozbawiona stanowiska. Wojewódzki Sąd Administracyjny jednoznacznie przyznał jej rację we wszystkich zarzucanych ministerstwu kwestiach, a przy tym odrzucając wszystkie wyjaśnienia strony ministerialnej. Jasne jest więc, że odwołano Paulę Lis-Sołoduchę bezprawnie i z pogwałceniem wszelkich zasad. Jeśli w tym momencie, pani Paula zechciałaby nas wysłuchać, to doradzamy czerpanie nie tylko osobistej satysfakcji z takiego wyroku, ale też wytoczenie sprawy Ministerstwu o naruszenie dóbr osobistych. Prawo karne w Polsce przewiduje przecież odpowiedzialność za pomówienie i zniesławienie (art. 212 Kodeksu karnego).
Kto publicznie przypisuje komuś cechy lub zachowania obniżające jego reputację albo naraża na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu, może być ukarany grzywną, ograniczeniem wolności lub nawet więzieniem do roku. Gdy zniesławienie odbywa się za pomocą środków masowego komunikowania, a tak przecież było, to sankcje mogą być jeszcze surowsze. Pani Paulo, proszę się zatem nie wahać. Szczerze rekomendujemy dalsze kroki.
Dziś dobra wiadomość. Wczoraj w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym odbyła się rozprawa przeciwko MKiDN w związku z bezprawnym odwołaniem w grudniu ubieglego roku Paula Lis-Sołoducha ze stanowiska dyrektora Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca. Sąd jednoznacznie przyznał Pani Dyrektor rację i zgodził się z wszystkimi jej zarzutami przeciwko działaniom Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego jednocześnie odrzucając ich wszelkie wyjaśnienia. To kolejny dyrektor instytucji kultury, którego odwołanie Sąd uznał za nieważne. Gratuluje Pani Dyrektor!
Wczoraj z kolei Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie uznał za nieważną uchwałę zarządu województwa lubelskiego w sprawie odwołania Redbad Klynstra ze stanowiska dyrektora Teatru Osterwy w Lublinie. WSA w Lublinie przyznał, że „uchwała została podjęta z istotnym naruszeniem przepisów”. Tobie Redbadzie też gratuluje. – Tadeusz Deszkiewicz, 23 sierpnia 2025 rok.
Przeliczymy głosy?
Wczoraj ogłoszono wyniki drugiego naboru w ramach KPO dla Kultury. Ciekawe, kto teraz zostanie kozłem ofiarnym, skoro Lis-Sołoducha już nie? Garść faktów: 77% wniosków otrzymało zero punktów – co było efektem niespełniania przez wnioskujących kryterium horyzontalnego. Wiemy skądinąd, że przynajmniej część z nich zaświadcza, że zaznaczała odpowiednie pole, w którym należało zadeklarować spełnianie kryterium – a nie wiedzieć czemu system, w którym pracowali wnioskodawcy nie uwzględnił owego zaznaczenia. Pytanie jakie się pojawia – czy jeśli mamy do czynienia z błędem w systemie, to czy nie należałoby konkursu powtórzyć? Inne pytanie, jest już z gatunku hermeneutyki podejrzliwej i brzmi: a co jeśli ktoś oceniając wniosek miał wpływ na zaznaczone lub nie danego pola? Może „panowie przeliczmy głosy?” i należałoby ten konkurs powtórzyć?
Dalej jest już tylko lepiej; najsłabszy z projektów przyjętych do realizacji otrzymał 11,67 punktów, czyli raptem 30 procent maksimum możliwych do uzyskania punktów. To wygląda jak desperacka łapanka na beneficjenta! W żadnym z konkursów, czy to ministerialnych czy unijnych, nie uzyskuje kwalifikacji projekt, który ma mniej niż 50 proc. Co to oznacza? Ano, to, że w drugim rozdaniu KPO ponad 31 mln złotych zostało przyznane bez należytego uwzględnienia potencjału merytorycznego wniosków. Pal licho, komu i ile przyznano, tym nie mamy już siły się zajmować po aferze przy rozdawnictwie środków z KPO na HORECA. I nas już serio nie zajmuje, czy przy paśniku znowu jest Janda czy inne „właściwe politycznie” NGO’sy. To niestety wygląda jak systemowa patologia nadzoru nad programem. Kim są ludzie w komitetach sterujących, kto ich tam nawsadzał?
Kto zatwierdza do realizacji projekty mające po 11 czy 12 punktów? Jak mają się czuć wnioskodawcy, którzy przekonani są, że zaznaczyli wypełnienie pola odpowiedzialnego za kwalifikację kryterium horyzontalnego i ich projekty były obiektywnie niezłe? Przecież twórcy i organizacje zasługują na przejrzysty proces oceny swoich projektów a nie teletombolę minister Cienkowskiej, zasługują na równe traktowanie i grę fair. Szukajcie winnych!
🟥 BEZ WASZEJ POMOCY JEST NAM BARDZO, BARDZO CIĘŻKO DLATEGO NIE ZAPOMNIJ WESPRZEĆ JEDYNEGO NIEZALEŻNEGO PORTALU, KTÓRY OD LAT WALCZY O NASZE MIASTO, WARSZAWĘ, A KTÓRY JEST POZBAWIONY JAKIEGOKOLWIEK WSPARCIA FINANSOWEGO, A KTÓRY ZAWSZE REAGUJE NA SPOŁECZNE POTRZEBY!
➡️ Możesz nas wesprzeć zapraszając nas na kawę: https://buycoffee.to/portalwarszawski
➡️ Lub dokonać bezpośredniej wpłaty na numer: 61102049000000890231388541 – dopisek: DAROWIZNA

Portal Warszawski. O krok do przodu