[NASZ NEWS] To decyzja samego Tuska aby nie obchodzić w żaden sposób Jubileuszu Hołdu Pruskiego

Tegoroczny kwiecień jest miesiącem szczególnym dla zbiorowej tożsamości oraz narodowej dumy Polaków. I nie dlatego, że Donald Tusk ogłosił na dwa dni przed prima aprilisowym 1 kwietnia Marsz rzekomych patriotów, tylko dlatego że obchodzimy BARDZO WAŻNE dla naszej państwowości jubileusze – Tysiąclecia Koronacji Bolesława Chrobrego i 500-lecia hołdu Pruskiego. Historycy są zgodni, co do dokładnych dat tych wydarzeń – korona królewska na skronie Bolesława nałożona została 18 kwietnia 1025 roku przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Hipolita. Miejscem niemal pewnym była katedra w Gnieźnie, czyli kościół arcybiskupów gnieźnieńskich, którzy mieli prawo i przywilej namaszczenia króla.

Nowy Hołd Pruski

Tydzień wcześniej – bo 10 kwietnia przypada jubileusz najbardziej zapamiętanego, dzięki upamiętnieniu go przez Jana Matejkę, Hołdu Pruskiego, który miał miejsce w Krakowie w 1525 roku. Przypomnieć należy, że hołd lenny Prus należny królom Polski składany był wielokrotnie, począwszy od 1469 roku, każdorazowo przy zmianie panującego czy to w Krakowie, czy Królewcu, aż do 1641 roku. Ten Hołd Prus z 1525 roku miał wymiar jednak bardziej istotny – kończył w zwycięski sposób konflikt zbrojny 1519-21 i jednocześnie potwierdzał świecki wymiar Państwa Krzyżackiego.

Jubileusze to nie są martwe daty, to nade wszystko powód, by z perspektywy historii pytać nie tylko o sens tych wydarzeń, ale odnieść je do aktualnej sytuacji, tak wewnętrznej, jak i geopolitycznej Polski.

Gdy w czerwcu zeszłego roku (!) nasze źródła z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przyniosły nam informacje, że oto na najwyższym szczeblu zapadła decyzja kierunkowa, by nie obchodzić w żaden sposób Jubileuszu Hołdu Pruskiego i by starać się „przesłonić” medialnie to wydarzenie obchodami 1000-lecia Korony Polskiej, to nie chciało nam się wierzyć w to co słyszymy. Z jednej strony wiadomo – 10 kwietnia jest datą, która w najnowszej historii Polski zapisana jest tragiczną pamięcią katastrofy smoleńskiej, ale z drugiej, gdy sam premier – historyk ponoć z wykształcenia, formułuje brak zainteresowania wydarzeniem mogącym mieć potencjalnie wpływ na relację z najważniejszym w jego optyce sąsiadem, to zarzucany mu publicznie wizerunek niemieckiego wasala znajduje tym samym potwierdzenie i uzasadnienie. Ta informacja zbiegła się mniej więcej z naszą informacją, która obiegła całą Polskę, że pani Wróblewska, minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego likwiduje departament zajmujący się restytucją polskiego mienia zgrabionego przez niemieckich barbarzyńców. Jak łatwo się domyślić, odkąd to ona jest „ministrą” tak zacnego ministerstwa jakim jest kultura i dziedzictwo, nie poczyniono ani jednej operacji dotyczącej zwrotu naszego mienia!

Jest w tym wszystkim jakaś perwersyjna konsekwencja, jeśli zestawić nasze informacje z wprowadzonym przez Rząd Koalicji 13 Grudnia, mimo protestów wielu środowisk, nowym programem nauczania historii w szkołach. Przypominamy, że na skutek działań resortu Nowackiej (to ta od „przejęzyczeń” i „polskich nazistów”) uczeń nie może wynieść ze szkoły nawet śladu wiedzy o tym, że było jakieś zwycięstwo pod Grunwaldem, że Bolesław Krzywousty toczył wojny z Cesarstwem Niemieckim, a w polityce Jagiellonów istniało jakieś zwasalizowanie Prus. Tego, i nie tylko tego, w podstawie programowej już nie znajdziemy. Przykładowo; z bloku dotyczącego historii XVIII wieku wykreślono frazy „uczeń charakteryzuje projekty reform ustrojowych Stanisława Leszczyńskiego i Stanisława Konarskiego” oraz usunięto temat „uczeń omawia zjawiska świadczące o postępie gospodarczym, rozwoju kultury i oświaty”, czy „ocenia pozycję międzynarodową Rzeczypospolitej w czasach saskich. O co tu chodzi? A o to, żeby młody Polak nie był świadomy tej lekcji historii, która mówi, że gdy Rosja z Niemcami się dogaduje ponad naszymi głowami, to dla nas Polaków oznacza w konsekwencji likwidację państwowości i morderczą depopulację. O to też, by ze świadomości Polaka wypłukać mniemanie, że istniał tu jakiś postęp, jakaś kultura czy gospodarka – bo to są atrybuty przyniesione przez bardziej ucywilizowane narody.

Taka inżynieria społeczna jest głęboko uzasadniona bynajmniej nie polskimi interesami. Chodzi o wyrugowanie ze świadomości Polaków tych elementów, które nazywamy tożsamościowymi, a w to miejsce włożyć nową tożsamość – niepewnego swojej wartości, zakompleksionego i samobiczującego się „europejczyka polskiego pochodzenia”, zdolnego tylko do aspiracji bycia „Spargelträgerem” – zbieraczem szparagów na polach niemieckich Bauerów. W tak rekonstruowanym zamyśle obszar między Odrą a Bugiem zamieszkiwać miałby etnos polski wymieszany z niechcianymi z różnych powodów w Europie zachodniej imigrantami z Afryki i Bliskiego Wschodu. O tym z mediów głównego ścieku się nie dowiemy, bo te służą za fabrykę funkcjonalnych idiotów, tresowanych zmieniającymi się narracjami i tanimi emocyjkami. Etymologia słowa „idiota” ilustruje zresztą dobitnie z jaką polityką dla Polaków mamy do czynienia: idiota po grecku oznacza tego, który nie interesuje się sprawami publicznymi. Trudno o optymizm, ale nie można pozwolić zagłuszyć w Polakach nasz instynkt wolnościowy, nie można dopuścić do przekonania, że nas sprawy publiczne nie dotyczą, że manipulacja przychodzi rządzącym z łatwością.

Czytajmy symbole

Z dużą radością przyjęliśmy informację, że mimo braku inicjatywy rządzących, by Jubileusze uczcić godnie, w Warszawie odbędzie się 12 kwietnia o godz. 12 Marsz Patriotów, którego organizatorem jest opozycja. My tam będziemy z pewnością, ale i Was, jeśli czujecie swój gen polskości, dumy z przynależności do Narodu, też zabraknąć nie może.

Czytajmy symboliczny wymiar miejsca spod którego Marsz ma wyruszyć. Plac Staszica z pomnikiem Kopernika jest miejscem, w bliskości którego stała tzw. Kaplica Moskiewska, wzniesiona z inicjatywy Zygmunta III Wazy jako mauzoleum zmarłego w Polsce cara Wasyla IV Szujskiego, jego brata Dymitra i jego żony – wielkiej księżny Jekateriny Grigoriewny, a którzy dostali się do niewoli w po zwycięskiej bitwie pod Kłuszynem 4 lipca 1610 roku. Sprowadzeni przez hetmana Żółkiewskiego moskiewscy dygnitariusze musieli na kolanach oddać hołd polskiemu władcy 29 października 1611 roku. Mamy zatem w planowanym na 12 kwietnia Marszu Patriotów symboliczne powiązanie dwóch wydarzeń: Hołdu Pruskiego i Hołdu Ruskiego. O tym, jakie były dalsze losy Kaplicy Moskiewskiej, jak zabiegała o odebranie i zniszczenie pamięci o Hołdzie Ruskim, najpierw moskiewska dyplomacja, a w końcu i PRL, pewnie napiszemy w specjalnym wydaniu.

Bądźmy 12 kwietnia tłumnie na wielkim święcie POLSKICH patriotów, bo miesiąc później 11 maja odbędzie się marsz wyżej wymienionych funkcjonalnych idiotów, którzy złożą hołd SWOJEMU PRUSKIEMU PANU.

 


Plac Staszica z pomnikiem Kopernika jest miejscem, w bliskości którego stała tzw. Kaplica Moskiewska, wzniesiona z inicjatywy Zygmunta III Wazy jako mauzoleum zmarłego pod Kłuszynem 4 lipca 1610. Sprowadzeni przez hetmana Żółkiewskiego moskiewscy dygnitariusze musieli na kolanach oddać hołd polskiemu władcy 29 października 1611 roku.


 

🔷 WSPIERAJ JEDYNY WARSZAWSKI NIEZALEŻNY PORTAL, KTÓRY NAZYWA RZECZY PO IMIENIU! MOŻESZ NAS WESPRZEĆ ZAPRASZAJĄC NAS NA KAWĘ: https://buycoffee.to/portalwarszawski

 


 

Portal Warszawski. O krok do przodu

Wspieraj niezależne warszawskie media.

Dzięki Tobie możemy pełnić naszą misję

Konto do wpłat: 61102049000000890231388541

w tytule wpłat: Darowizna

Przeczytaj również

Logotyp Portal Warszawski
Kontakt

Ostatnie atykuły