[ZDJĘCIA] Wszechobecny syf w Warszawie świadczy o tym, że jesteśmy prowincją całkowicie pozbawioną ambicji
Tak wygląda centrum rzekomej metropolii Europy, Warszawy. Wystarczy przejść się ścisłym Centrum i jego obrzeżami, żeby zrozumieć, że to kompletnie nowa, fatalna oczywiście, jakość, która tu w Warszawie staje się standardem.
Sikający żule to normalka
Pałac Kultury jest smutny i dosłowny i to muzeum też jest smutne i dosłowne. Pałac się opatrzył i oswoił i z MSN będzie tak samo. Jak się ten biały beton przykurzy, pokryje zaciekami i spękaniami (mogę się założyć, że tak właśnie będzie), jak potem ktoś zamontuje na nim jakieś fajne neony (tu widzę potencjał, tyle powierzchni dla neonów z lat 50.-70.), obwiesi banerami wystaw, to może się oswoi i go polubimy nawet. Ale obecnie to nie jest niestety coś, jak Kunsthaus w Grazu, na widok którego człowiek po prostu się uśmiecha, na widok którego na japie wyrasta banan. Tu śmiertelna powaga, jak na mszy w Środę Popielcową – pisaliśmy w naszym artykule z tamtego tygodnia, a który dotyczył MSN.
Rozszerzmy ten problem na całą Warszawę. Nie tylko PKiN, jak i jego otoczenie jest smutne i dosłowne. Ten syf, wszechobecny w Warszawie, świadczy o tym, że jesteśmy prowincją całkowicie pozbawioną ambicji wyjścia poza swoją prowincjonalną ligę. Ten opis doktora historii Sztuki, Marcina Zglińskiego, dotyczył MSN, ale przecież nasza redakcja od lat pisze, że światowe wieżowce nie czynią z Warszawy zachodniej metropolii.
Meneli, którzy załatwiają się na środku trawnika, żebraków i innych ludzi, którzy raczej nie pasują do centrum europejskiej metropolii możesz spotkać w Warszawie. Zabite wiaty sklepów, bazgroły na murach są już praktycznie wszędzie. Dodaj do tego niedoróbki Puchalskiego i krzywe chodniki i masz pełny obraz Warszawy.
Przed Państwem parę zdjęć ze Śródmieścia i Centrum Warszawy…