Już jutro „Dwudniowy pop-up ze sztuką Joanny Salskiej w historycznej pracowni malarskiej”
Swoje życie dzieli między Warszawą a Berkley w Kalifornii. W Warszawie mieszka przy ul. Krzywe Koło w dawnej pracowni Bronisława Kierzkowskiego, jednego z członków „Galerii Krzywe Koło”, którą zaadoptowała i zaprojektowała na własne potrzeby. Kupując ten lokal wiedziała, że ta doskonale oświetlona przestrzeń będzie również jej pracownią. Z jednej strony może podziwiać panoramę Starego Miasta jak i centrum Warszawy, z drugiej panoramę Pragi Północ i wschodniej części miasta. Joanna Salska to rodowita warszawianka, ale to Powiśle i Marysin Wawerski są jej czasem dzieciństwa i dorastania. Kończy stołeczne ASP i podejmuje własną drogę artystyczną. Wiąże się z jednym najlepszych polskich malarzy tamtego okresu Włodzimierzem Książkiem, i to z nim wyjeżdza w latach 80-ych do USA, ale tylko po to aby dalej pójść swoją drogą artystyczną. On kończy tragicznie, ona zaś wiedzie szczęśliwe życie z drugim mężem. Nigdy nie porzuciła swojej pasji i miłości, tak samo jak nigdy nie zerwała kontaktu z Polską. Ma na swoim koncie wystawy w prestiżowych galeriach na całym świecie, jak i u nas w kraju
Joanna Salska
Swoje życie dzieli między Warszawą a Berkley w Kalifornii. W Warszawie mieszka w dawnej pracowni Bronisława Kierzkowskiego, jednego z członków „Galerii Krzywe Koło”, którą zaadoptowała i zaprojektowała na własne potrzeby. Joanna Salska to rodowita warszawianka, która jest absolwentką naszego ASP. Wiąże się z jednym najlepszych polskich malarzy tamtego okresu Włodzimierzem Książkiem, i to z nim wyjeżdza w latach 80-ych do USA, ale tylko po to aby dalej pójść swoją drogą artystyczną. Ma na swoim koncie wystawy w prestiżowych galeriach na całym świecie, jak i u nas w kraju. Muzeum w Pekinie kupiło nawet jej prace. W 2024 roku uzyskuje stopień doktora w dyscyplinie sztuki plastyczne. W chwili obecnej pracuje nad reaktywacją legendarnej Galerii Krzywe Koło.
Salska specjalizuje się w malarstwie alter realistycznym (alternatywny realizm,) którego zresztą jest twórcą. Jej malarstwo to podróż po światach wyważonych manifestów, które podkreślają określone toposy, kolory i linie tworzące arcy ciekawe kompozycje.
Jak pisze Marcin Kokoszko, kurator jej warszawskiej wystawy w 2023 roku;w malarstwie podejmuje głównie temat lalki jako przedmiotu służącego do konfrontacji z widzem i swoistego „pojedynku na spojrzenia”.
Nieruchome oczy otwarte lub przymknięte w różnych momentach zmuszają do próby spojrzenia poza martwe, zastygłe powieki lalek. Przekierowuje to uwagę widza na to w nim samym i dookoła niego. To niepokojąca wymiana spojrzeń, gdzie widz zawsze stoi na przegranej pozycji. Pomimo tej wielkiej siły wyrazu w malarstwie, dla mnie osobiście jeszcze większą mocą charakteryzują się kolaże autorki. Niezwykle rzadko spotyka się tak wspaniale, a jednocześnie klarownie zaaranżowane kolaże, w dodatku na malarskich podmalówkach. Tworzy to swoistą surrealistyczną scenerię dla wymyślonych postaci rodem z jakiejś mrocznej opowieści, lub bajek Braci Grimm. Zazwyczaj twórcy kolażu preferują rodzaj „Horror vacui” w swoich kompozycjach, gdzie mnogość elementów przypomina już niczym niekontrolowany bałagan form, zwierząt, przedmiotów, elementów ciała, portretów, bez jakiejkolwiek wolnej przestrzeni…
W kolażach Joanny Salskiej całkowicie odwrotnie. Opowieść jest przejrzysta, pełna przestrzeni, aczkolwiek bez żadnej utraty na atrakcyjności całej formy, niczym zatrzymana klatka jakiejś swoistej animacji. Jej własnej.
Dla bardzo prestiżowej Spółdzielni Wzór zaprojektowałam kolekcję ciuchów, które kierownictwu wydały się zbyt śmiałe. W tym czasie oni bardzo mocno bazowali na wzorach ludowych. Zatem z projektami udałam się do Urzędu Zamówień Domów Centrum. Otóż, jak wiemy w Warszawie, a szczególnie w Domach Centrum w latach 70, i 80 można było kupić ubrania zaprojektowane przez Agnieszkę Hoff czy Jerzego Antkowiaka. Domy Centrum zgodziły na to abym robiła dla nich odzież damską, i tak spod lady można było kupić linie Salskiej. I to wydarzenie otworzyło drzwi na warszawskie salony. Zgłaszały się do mnie aktorki, piosenkarki, między innymi Maryla Rodowicz, słowem śmietanka warszawska. Był tylko jeden problem, to mnie nie interesowało. Ja chciałam malować, bawić się płótnem, które było dla mnie najważniejszym medium, a które mi gdzieś czasowo umknęło.
Kolejne, duże zamówienie przyszło z Desy, wtedy bardzo ważnej instytucji artystycznej. Moim zadaniem było zaprojektowanie gobelinu na podstawie pracy amerykańskiej artystki…i tak zaczęła się moja historia z tkaniem moich obrazów, i przy okazji rysowały się przede mną naprawdę dobre perspektywy. Ale mój mąż, Włodzimierz Książek, miał inne plany. Jemu zamarzyła się kariera w USA, w Nowym Jorku. Przez spółdzielnię „Wzór”, z którą współpracowałam, poznałam właśnie żonę Jana Chylińskiego (syn Bieruta), a która, uwaga, była córką przedwojennego oficera Wojska Polskiego. Jan wtedy był ambasadorem w RFN, i zaproponował mi wystawę w prestiżowej galerii w Dusseldorfie. Do tej wystawy nigdy nie doszło bo wyjechaliśmy do Nowego Jorku, to był początek Stanu Wojennego.
Według definicji, wystawą pop-up nazywany wydarzenie artystyczne mniej formalne niż wystawa w galerii lub muzeum, ale bardziej formalne niż prywatny pokaz artystyczny. Sam pomysł narodził się w 2007 roku w Nowym Jorku a wystawy pop-up odbywają się na całym świecie.
Na dwudniowy pop – up z Joanną Salską zapraszamy już w najbliższą sobotę i niedzielę!
Sobota, 28 września 2024 rok – od 16.00 do 20.00
Niedziela, 29 września 2024 rok – od 12.00 do 20.00
GDZIE?
ul. Krzywe Koło 8/10 – ze względu na to, że jest to kamienica z mieszkaniami prywatnymi, musimy zachować porządek. Wszyscy chętni wejdą, ale prosimy o maila potwierdzającego (muszą być podane imię i nazwisko), i drogą zwrotną otrzymasz numer lokalu. A poniżej podpowiedź…