UWAGA! Znany manipulator, pracownik Gazety Wyborczej Osowski, znów powiela narrację patoaktywistów
Sprawa dotyczy znów złego projektu przy Trasie Łazienkowskiej i ul. Paryskiej, a który opisywaliśmy na naszych łamach. Pisaliśmy wtedy, że ścieżkę rowerową zbudowano niezgodnie z obowiązującymi przepisami. Teraz, realnie stała się zagrożeniem, a dokładnie bezkarni rowerzyści, Gazeta Wyborcza piórem „dziennikarza” „aktywisty”, kompletnie pobawionego empatii, ale przede wszystkim obiektywizmu wysoko rozwiniętego człowieka, zwala winę na…pieszych. Sprawę skomentował administrator strony Nie dla Sppn na Saskiej Kępie, ten sam który odkrył aferę podpisową na Saskiej Kępie.
Manipulacja to broń Osowskiego
Warto zwrócić uwagę na sam tytuł; Niebezpiecznie koło mostu Łazienkowskiego: kierowcy wpadają na rowerzystów. Po wypadku będą zmiany. Tymczasem niedawno przytaczaliśmy kompletnie inną sytuację:
Szanowni Państwo, chciałbym poruszyć sprawę notorycznego poruszania się po chodnikach rowerzystów (szczególnie w ciągu ulic Paryska/Plac Przymierza/Francuska). Dziś po raz kolejny, w czasie spaceru z psem, mało nie zostałem potrącony przez rowerzystkę. Przestałem już nawet subtelnie zwracać uwagę, że nie powinno się jechać rowerem po chodniku. Kilkukrotnie byłem nawet świadkiem tego, że patrole policyjne w ogóle nie upominają rowerzystów pędzących chodnikami (bo tu nie chodzi o karanie mandatami, ale zwrócenie uwagi, że jest to niezgodne z przepisami). Rozumiem rodziców z małymi dziećmi – to i logiczne i zgodne z prawem, ale widok ubranego w trykot rowerzysty, z kaskiem na głowie, pędzącego chodnikiem po ulicy Francuskiej w słoneczny dzień, przy znikomym ruchu samochodów trochę mnie fascynuje a zarazem irytuje. Czy jesteśmy w stanie zorganizować jakąś akcję informacyjną, poprosić policję/straż miejską o pouczanie takich osób?
W swoim artykule Osowski całą winę zwala oczywiście nie na fatalny projekt „geniuszy” z ZDM i piratów rowerzystów, tylko kierowców i pieszych. Tak sprawę skomentował administrator strony Nie dla Sppn na Saskiej Kępie.
Znany manipulator, pracownik Gazety Wyborczej Osowski, powiela narrację patoaktywistów, że kierowcy rzekomo powodują wypadki na Paryskiej mimo, że przejazdy rowerowe są tam fatalnie zaprojektowane i niezabezpieczone, a rowerzyści nagminnie lekceważą złą widoczność i nie zachowują ostrożności, wypadając prosto przed maskę mimo tego, że nie mają pierwszeństwa. Suflerami takich kłamstw i przeinaczeń są m.in. członkowie rady osiedla SK, wybrani z listy mjn-owskiego „Stowarzyszenia Mieszkańców Saskiej Kępy”, w tym osoby, które są „bohaterami” afery podpisowej. Osowski po raz kolejny jako „eksperta” podsuwa K. Czajkowskiego, który reprezentuje wszystkie 3 organizacje z poprzedniego zdania.
Warto przypomnieć, że o poprawę bezpieczeństwa w tym miejscu WIELOKROTNIE apelowali Radni dzielnicy, a także znający realne potrzeby mieszkańców członkowie osiedlowego samorządu poprzedniej kadencji – bez skutku, prośby i propozycje odbijały się jak grochem o ścianę (od kilku lat!!!). Pod wiaduktami Paryskiej potrzebne jest zdecydowanie uspokojenie ruchu rowerowego, a nie szykany czy Tempo30 dla aut! A co szykują nam teraz ZDM do spółki z patoaktywistami z MJN oraz pracownikami GW? Bądźmy czujni!
Odpowiedź stołecznych „inżynierów”
Od kilku lat latem praktycznie codziennie dochodzi do wypadków na ulicy Paryskiej, bo zjeżdżający z mostu Łazienkowskiego rowerzyści uważają, że mają pierwszeństwo, a poza tym jadą z górki. Odpowiedzi stołecznych „inżynierów”. Utrudnienie życia kierowcom – komentuje radny Borkowski.
Zuchwałość rowerzystów to temat rzeka. Niestety, wszystko wskazuje na to, że jakiś nowy nadczłowiek, który ma cieszyć się sami przywilejami. Rząd nie chce tablic rejestracyjnych, ani w żaden sposób ujarzmić ich apetyt na życie, co negatywnie wpływa na otoczenie. Na dodatek, tu w Warszawie, cieszą się oni specjalną opieką i jak widać pod niecałe 3% urzędnicy zmieniają charakter Warszawy. Utrudnienia mają mieć zmotoryzowani mieszkańcy Warszawy a nie patologia na dwóch kółkach.
Za takie zachowanie rowerzystów możemy wszyscy podziękować tzw. ruchom miejskim, ZDMowi i pani posłance Diduszko – Zyglewskiej, która bezczelnie łamie prawo. Łamie je w towarzystwie patoaktywu rowerowego, który czuje się w Warszawie bezkarnie. Możemy też podziękować Olszewskiemu, Dombiemu i Trzaskowskiemu, którzy dla niecałych 3% demolują Warszawę – konsekwentnie i bezpardonowo. Zdobyli budżet obywatelski, i inne urzędy miejskie, i knują co tu zrobić aby wszystkim nam, poza nimi, żyło się gorzej. A to, że marnotrawią naszą kasę bez końca, kto by się tym przejmował.
A to o czym mowa to kolejny przykład lekceważenia prawa przez władza miasta. W tym miejscu nie ma prawa być przejazdu dla rowerów. Przepisy mówią jasno, że w miejscu braku widoczności nie wolno wyznaczać przejazdów dla rowerów. Ale znając politykę Olszewskiego, Puchalskiego czy Dombiego, prędzej wyłączą z ruchu ulicę niż zrezygnują ze ścieżki dla rowerów. Przykładem może być ul. Czorsztyńska na Woli, gdzie zlikwidowano skręt z trasy Prymasa 1000-lecia aby nie zlikwidować przejazdu dla rowerów w tym miejscu, ze względu na małą widoczność, pozbawiając mieszkańców dużego osiedla dojazdu do mieszkań.
Czy podoba nam się taka polityka? Czy zgadzamy się na nią? Czy chcemy być podporządkowani tylko jednej grupie, której można więcej niż innym? A mowa tu o rowerzystach, którzy mogą jeździć bezkarnie po chodnikach, nie przestrzegać przepisów ruchu drogowego, rozjeżdżać pieszych, wymuszać pierwszeństwo. Brak przejść dla pieszych na ścieżkach rowerowych na skrzyżowaniach i w miejscach dużych potoków ruchu pieszego, ewidentnie świadczy o braku poszanowania dla mieszkańców tego miasta!
No i niestety Gazeta Wyborcza, czyli Stołeczna, która stała się tubą propagandową „aktywu”, wspomaga w budowaniu świata równoległego. Taką samą narrację zbudowali parę dni temu, kiedy opisaliśmy sprawę zamkniętej już kwiaciarni przy ul. Waszyngtona…zły dostawca samochodu, bo parkował z tyłu za kwiaciarnią (ma prawo parkować na chodniku, wbrew obiegowej i kłamliwej narracji „speców” od miasta i innych „speców” od brd,) i pokrzywdzony rowerzysta przez hejterów ze stronę społeczną.
Kiedyś poważny tytuł, dziś zwykły brukowiec, którego rolą jest szczucie i kłamanie. Jarosław Osowski już dawno stracił kontakt z rzeczywistością, a swoją pracą „dziennikarską” po prostu szkodzi, i to strasznie. Biedak nie wie, że stał się niewolnikiem własnych obsesji i niebezpiecznej ignorancji, która w efekcie jest po prostu społecznie szkodliwa.
Warto zapamiętać to nazwisko – Jarosław Osowski – „dziennikarz”, który zawsze jest przeciwko zwykłym mieszkańcom Warszawy.