Zaczęło się od ławki przed Pracownią Plastyczną. Przed laty wyznaczono dla niej zatoczkę na wprost gablot, w których zaczęto prezentować prace dzieci uczestniczących w zajęciach plastycznych, czyli stworzono coś w rodzaju plenerowej galerii Kolonii IV. Z ławki najczęściej korzystały więc same dzieci, oczekujący na nich rodzice, ale także seniorzy z naszego podwórka, którzy po zakupach w Hali Marymonckiej lub po powrocie ze spaceru z Sadów Żoliborskich przysiadali sobie na niej na odpoczynek i krótką pogawędkę – czytamy na stronie Przyjaciele WSM ŻC
Wojny ławkowe na Kolonii IV WSM „ŻC”
Niestety, czasy się zmieniły. Zmieniła się spółdzielczość, zmieniło się prawo, lokale przestały być tylko spółdzielcze, a stały się także własnościowe lub własnościowe z wyodrębnioną własnością. To spowodowało pojawienie się nowych mieszkańców, którzy wcześniej nie byli spółdzielcami. Stawali się nimi dopiero w chwili nabycia mieszkania zakupionego za pośrednictwem ofert z agencji nieruchomości, czyli na innych zasadach jak to było wcześniej. W ten sposób rozpoczął się proces wymiany społecznej – starych spółdzielców zaczęli zastępować nowi spółdzielcy. Oczywiście większość z tych osób z otwartym sercem przyjmowała słynne wuesemowskie tradycje, uznając je za swój podstawowy system wartości. Nie wszyscy jednak…
Pośród tej nowej rzeszy mieszkańców pojawiły się także i osoby, którym te tradycje były zupełnie obce, a w ich miejsce postanowiły zacząć wprowadzać swoje własne porządki. W ten sposób ławka przed Pracownią Plastyczną stała się przeszkodą dla właścicieli spalinowych pojazdów jednośladowych. Ławkę więc usunęli, oczywiście zgodnie z własną tradycją, czyli pod osłoną nocy, a w jej miejsce postawili swoje pojazdy, ogłaszając osobom sprzeciwiającym się, że „to jest przecież miejsce na skutery”. Pomimo sprzeciwów i różnych konfliktów wewnętrznych nielegalny parking na Kolonii IV istnieje do dzisiaj.
Inna sprawa, że osoby zmotoryzowane, zarówno starzy jak i nowi spółdzielcy, mają pełne prawo do posiadania tego typu pojazdów, jak i bezpiecznego ich przechowywania, najlepiej blisko miejsca zamieszkania. Niegdyś Spółdzielnia miała dla takich zmotoryzowanych spółdzielców specjalnie przeznaczone garaże i boksy motocyklowe przy ulicy Próchnika. Zostały zburzone przez poprzedniego prezesa, który przy okazji chciał też rozebrać „Tęczę”, próbując w ten sposób wyczyścić teren pod nową zabudowę. Na szczęście nie zdążył. Udało mu się jednak z garażami i boksami, które znajdowały się przy ulicy Próchnika, w miejscu obecnego parkingu pod chmurką, płatnego i już nie tylko dla spółdzielców. W ten sposób zmotoryzowani właściciele jednośladów stracili swoje miejsce. Wkroczyli więc ze swoimi pojazdami na teren poszczególnych kolonii, co podobno działo się za cichym przyzwoleniem „Pana Prezesa”. Większość kolonii WSM do dzisiaj jakoś poradziła sobie z tym problemem. Głównie ze względu na zagrożenie jakie takie pojazdy stanowiły dla małych dzieci, które czasem się na nie wdrapywały. Na Kolonii IV walka o powrót ławki przy Pracowni Plastycznej i likwidację dzikiego parkingu motocykli i skuterów nadal trwa.
Toczy się również boje o inne ławki z naszej Kolonii. Następnym miejscem, z którego seniorzy z Czwórki musieli się wynieść był rząd ławek stojących we wnękach kamiennego murku, będącego częścią ogródka skalnego, zaprojektowanego wzdłuż skrzydła budynku „C”, czyli tego z galeriami. Niegdyś było to najpiękniejsze miejsce na naszej Kolonii, gdzie koncentrowało się podwórkowe życie towarzysko-społeczne. Od dawna już tak nie jest. Z wnęk zniknęły prawie wszystkie ławki, a w ich miejsce pojawiły się stojaki na rowery, które zabrały starym spółdzielcom wspólną przestrzeń. Większość z tych stojaków niczemu nie służy, bo stoją puste a rowery do nich przypięte są zardzewiałe, jakby nikt z nich w ogóle nie korzystał. Starszy mieszkańcy ze łzami w oczach wspominają stare czasy, kiedy mieli swobodne prawo do korzystania z podwórka i znacznie większej ilości ławek. W tej części podwórka łaskawie pozostawiono im tylko jedną ławkę, tę w cieniu orzecha włoskiego, która dawała wytchnienie w bardziej słoneczne dni. Inni, ci sprawniejsi fizycznie, odpoczynku muszą szukać poza podwórkiem macierzystej kolonii, najczęściej w Żywicielu lub na Sadach. Co prawda niedawno na podwórku pojawiły się dwie nowe ławki, ale tylko przy środkowej alejce, ponieważ wcześniej stała tam tylko jedna ławka, która nie spełniała potrzeb wszystkich mieszkańców podwórka, którzy w końcu się doczekali spełnienia swoich próśb na parę dni przed ostatnim Walnym.
Niestety, ostatnio został popełniony niecny czyn przynoszący hańbę całej naszej spółdzielni i jej 100-letniej tradycji, bowiem złośliwie zlikwidowano w końcu ostatnią ławkę dla seniorów przy Skalniaku, czyli w części podwórka wzdłuż budynku z C z galeriami. Tę, stojąca w cieniu orzecha włoskiego, która ratowała zdrowie, a czasem nawet życie najstarszych i często najbardziej schorowanych mieszkańców naszego podwórka, którzy nie tylko nie tylko nie mają już gdzie przysiąść i pogadać o starych dobrych czasach, ale też i gdzie odpocząć po spacerze czy schować się przed niebezpiecznym dla ich zdrowia upałem. Tradycyjnie, pod osłoną nocy, „ktoś”, zapewne na czyjeś polecenie, ale bez wiedzy i zgody zarówno mieszkańców, Gospodarza i Rady Kolonii IV ławkę dla seniorów przeniósł w inną część podwórka, a w jej miejsce ustawił stojak na rowery. Podobno przeszkadzała niektórym mieszkańcom i w tej chwili w tym miejscu nie ma już żadnej ławki. Nie wiemy czy to prawda, nie wiemy też kto stał za inicjatywą dyskryminująca seniorów z naszego podwórka, jednak nosimy w sercu cichą nadzieję, że starsi mieszkańcy szybko odzyskają nie tylko swoją ostatnią ławkę, czyli tę spod orzecha, ale i pozostałe ławki, dzięki którym życie społeczne na naszym podwórku kwitło. Tymczasem zostali zmuszeni do siadania na kamiennym murku lub wynoszenia z domu turystycznych krzesełek…
Mieszkańcy Kolonii IV
Portal Warszawski