Po zabetonowaniu Placu Zbawiciela rok temu byliśmy przekonani, że miasto nie popełni tego samego błędu. Niestety, jest gorzej niż przewidywaliśmy, a wszystkie kłamstwa jakoby plac jest pusty i nie ma korku można potraktować jako celowe blokowanie miasta, i jako narzędzie do zmiany przyzwyczajeń u warszawiaków. „Aktyw” po raz kolejny naraża ludzi na utrudnienia w ruchu, korki w mieście, tym samym zwiększenie smogu, z którym rzekomo walczą.
Naczelna Pigułki wybrała się na spacer w okolice Pl. Zbawiciela
Nie zauważyliśmy tam restauracji – jedynie bank. Efekt widać na naszym zdjęciu – pusty zagrodzony fragment pasa. – pisze naczelna Warszawy w Pigułce,
Na Marszałkowskiej w stronę Placu Zbawiciela podczas naszego spaceru obserwowaliśmy duże korki.
Przykro też patrzy się na zaburzoną estetykę samego placu. Klasycystyczny plac został wytyczony ok. 1768 jako jeden z placów gwiaździstych Osi Stanisławowskiej. Od okrągłego kształtu był on nazywany Rotundą. Obecną nazwę nadano oficjalnie w 1922. Pochodzi ona od znajdującego się przy placu kościoła Najświętszego Zbawiciela.
W naszej ocenie brzydkie betonowe bariery zaburzają, żeby nie powiedzieć niszczą (Warszawa w Pigułce)
Korki, spaliny, wkurzenie kierowców (tak autobusy też stoją w korkach) zwykłemu człowiekowi na usta ciśnie się pytanie, komu i czemu to ma służyć Ideologia antykomunikacyjna i autofobia władz naszego są naprawdę smutne (M, Borkowski, #StopKorkom)
W momencie zwężenia Pl. Zbawiciela, korki tu stały się niestety codziennością.
Tu o urojeniach uzurpatorów miejskich, mylnie zwanymi aktywem