Układy, układziki – czyli jak „aktyw” bawi się naszym kosztem!
Dziś dalej o warszawskim Towarzystwie Wzajemnej Adoracji (TWA) a w zasadzie wzajemnego „aktywizmu”. Pokażemy osoby, stowarzyszenia, fundacje, pewien system „naczyń połączonych”. Wnioski pozostawimy czytelnikom.
Święci i nietykalni
Oczywiście już padają głosy, że nic w tym złego nie ma, że grupy znajomych działają razem, że robią to „dla naszego dobra”, że robimy sensację tam gdzie jej nie ma. Ale czy na pewno? To pozostawiamy ocenie czytelników.
Pojawią się też zaraz głosy czynnych w sieci aktywistów oraz ich kolegów, że jesteśmy szczujnią na usługach deweloperów, jesteśmy związani z jakimś ugrupowaniem politycznym, że lubimy oczywiście blachosmrody i oczywiście finansują nas koncerny paliwowe.
Że zostaniemy ukarani, że sprawa zostanie skierowana do sądu, a nasi pracodawcy nas zwolnią. Że trolujemy i siejemy nienawiść, że oszukujemy, że hejtujemy, że podajemy nieprawdziwe informacje. Nie, drodzy aktywiści. Nie każdy kto Wasze pomysły opisuje lub krytykuje jest związany z ratuszem, partią, lobby. W odróżnieniu od wielu z Was.
Udowodnimy to publikując linki na potwierdzenie naszej teorii TWA.
Jesteście gotowi? To zaczynamy
Pokażemy Wam czytelnicy akcję tzw. mieszkańców Pragi, akcję „rozpłytowienia” ulicy Stalowej. Swoją drogą ci miejscy uzurpatorzy ale już podległy im Zarząd Dróg Miejski, wprowadza bezczelnie słowa i pojęcia, których nie ma w języku polskim, co gorsza tę dziką nowomową promują tzw. wolne media. Tak samo jak do przestrzeni publicznej wprowadza się kłamliwą nazwę Placu Pięciu Rogów. To oczywiście celowe! Na naszych oczach ratusz, i cały ten „aktyw” tworzy nowego człowieka, który będzie takim językiem się niestety posługiwać. Fałszującym rzeczywistość.
Pełna partyzantka, bez zezwoleń, „ekochuligani”, oraz przypadkowi przechodnie, który przynieśli rośliny.
A kogoż tam widzimy? Kto przechodził akurat z tragarzami? Pardon. Z roślinami. Ano np. Jan Mencwel, Grzegorz Walkiewicz, Robert Migas Mazur, Krzysztof Michalski… Jan Mencwel i jego MJN:
Współtwórca zazieleniania Świętokrzyskiej, Puławskiej… i wielu innych ulic. Zakończył współpracę po bardzo ciekawym incydencie jaki miał miejsce w saunie ośrodka. (Czy to ma związek z bliskimi relacjami pana radnego z agresorami z homokomando.? – pyt. red)
Kolega wielu aktywistów Partyk Słowicki kandydat na radnego (ze stowarzyszenia Ochocianie Sąsiedzi, tego samego które popierało MJN w wyborach samorządowych w 2018 r., oraz z którego pochodzi dyrektor Justyna Glusman)
A tam widzimy również Agnieszkę Nowak. Razem z Grzegorzem Walkiewiczem są pomysłodawcami antysmogowych łąk w Warszawie. Projektu zawartego w Budżecie Obywatelskim na rok 2020, który wygrał.
Tak samo jak „rozpłytawiacz” Stalowej Robert Migas Mazur. Wyborcza tego dyletanta zaprosiła na jakąś konferencję dotyczącą na temat linii metra, której nie ma! Aż strach wsiąść do takiego metra, mając w tyle głowy, że tacy „spece” decydują o naszym mieście! Serio! Ostatnio „autorytetem” i „głosem mieszkańców” w również spaczonym Transporcie Publicznym, był nie kto inny lecz Krzysztof Daukszewicz, ten sam który dokonał oszustwa w budżecie obywatelskim, ten sam który do naczelnego PW wysyłał pogróżki, i ten sam który krzyczy z profilu wyp…ać. Jest już bardzo źle, jeśli w miarę poważne tytuły promują prawdziwą patologię!
Tego samego, które zasypuje różne instytucje pismami i blokuje nimi dokończenie budowy obwodnicy Warszawy. Trochę daleko od tej Stalowej z osiedla Michałów.
Konrad Marczyński to z kolei prezes zarządu Warszawskiego Alarmu Smogowego:
I tak na koniec. Czy ktoś z aktywistów partyzantów poniósł jakieś konsekwencje bezprawnych działań na Stalowej?NIKT. Zadajmy sobie pytanie, kto ich chroni, na czyjeś zlecenie działają? Kto ich finansuje? Może to pole do popisu odpowiednich organów państwowych, które wreszcie się obudzą?
Ciągle słyszymy, że o miasto przyjazne dla mieszkańców walczą sami mieszkańcy. Że w ich imieniu zabierają głos rozliczne stowarzyszenia i fundacje. No jak widać, nie do końca. Te wszystkie fundacje tworzy dość wąska grupa osób, powiązanych ze sobą nie tyle nawet aktywizmem, ale jak udowodniamy wspólnymi interesami. I to wcale nie interesem mieszkańców. Podobno cnota krytyki się nie boi, napisał po jednym z naszych tekstów jeden z aktywistów rowerowych. Ciekawi jesteśmy zachowania tej cnoty aktywistów po wpisie w tym materiale.
Co ich wszystkich łączy??
Rynsztokowy język, o czym na łamach Portalu piszemy od lat. Albo wyzywają posłów od ch..ów, albo każą nam wy…ać. Kiedy my hołdujemy wartościom Armii Krajowej, oni opłakują brak pomnika sowieckiej przyjaźni. Prawda jest taka, że my jesteśmy trzecim pokoleniem akowców, oni trzecim pokoleniem czerwonych towarzyszy, używając nomenklatury pewnego dziennikarza! Poważne ich traktowanie przez ogólnopolskie media jest niewybaczalne, i bardzo szkodliwe! Do dziś ledwo zbieramy się po komunie, która przeorała nasze mózgi, tak i będziemy zbierać się długo po ich nowej inżynierii społecznej! I wiemy, że mamy rację, bo jak mało kto znamy doskonale ich myślenie i sposób działania. Dlatego też tak bardzo nas nienawidzą, ale przede wszystkim boją. Kiedy dwa razy publicznie zaprosiliśmy ich na publiczną debatę (trzy lata temu), udali że nie słyszą komunikatu!
Czy dyrekcja Muzeum wie co robi ich pracownik??
Ten aktywista w czerwonym sweterku (na zdjęciu przed facetem, który stoi z kilofem na ramieniu) to Michał Sokolnicki, dawny pracownik Muzeum Polin, a od kilku lat pracownik Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.
Pracuje w Dziale Promocji, więc pewnie wie co i w jaki sposób należy „promować”. To tak można??
Donosicielstwo mają w genach??
Boją się Prawdy, nienawidzą jej, i robią wszystko aby uciszać nas, osoby który jako jedyne w tym mieście podejmują wielką pracę na rzecz Warszawy. A i donoszenie mają w genach! Mówimy głośno że Zło zawsze będzie Złem. Że wszyscy oni to w większości megalomani, mitomani, ale przede wszystkim autentyczni dyletanci, którzy znaleźli sobie sposób na życie. Oni wiedzą, że tylko w grupie są silni, nikt z osobna nie zdecyduje się na samodzielne myślenie. I ten rynsztokowy język, który wynieśli ze swoich domów. To wszystko poraża, ale bardziej poraża że tysiące młodych ludzi wchodzi w tę chorą bajkę!