Izrael nie chciał mu przyznać medalu Yad Vashem. 79 lat temu zmarł proboszcz kościoła Wszystkich Świętych
25 grudnia 1945 roku w Aninie zmarł Marceli Godlewski – ksiądz katolicki, prałat, działacz społeczny, polityk związany z endecją, w 2009 roku pośmiertnie uhonorowany tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. W latach 1915-45 był proboszczem kościoła Wszystkich Świętych w Warszawie. W okresie II wojny światowej prałat Godlewski wraz ze współpracownikami ocalił od Zagłady od tysiąca do trzech tysięcy Żydów. I dlatego dziś, kościół Wszystkich Świętych to pierwsza polska świątynia, która została uhonorowana tytułem „House of Life” („Dom życia”), przyznawanym przez Międzynarodową Fundację Raoula Wallenberga, za ratowanie Żydów w czasie Holokaustu. Ale sam Izrael robił wszystko aby ksiądz Godlewski nie został uhonorowany.
Rys biograficzny
Ksiądz Marceli Godlewski urodził się 15 stycznia 1865 r. we wsi Turczynie k. Łomży, jako syn Ignacego i Katarzyny z Kuczyńskich3. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Szczuczynie oraz gimnazjum w Suwałkach, kontynuował naukę w Seminarium Duchownym w Sejnach. W lutym 1888 r. otrzymał tam święcenia kapłańskie, po czym wyjechał do Rzymu, gdzie podjął studia na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. W 1893 r. uzyskał stopień doktora teologii. Od 1890 r. pracował jako wikary w Nowogrodzie k. Łomży, następnie zaś w Zambrowie i Jedwabnem. Po przeniesieniu do archidiecezji warszawskiej pełnił posługę duszpasterską w Mieleszkach i Szymanowie pod Łodzią, a potem w parafii św. Krzyża w Łodzi i od 1896 r. w kościele św. Krzyża w Warszawie. W 1897 r. otrzymał nominację na profesora Warszawskiego Seminarium Duchownego. W 1906 r. został rektorem kościoła św. Marcina, a następnie w latach 1915-1945 był proboszczem parafii Wszystkich Świętych w Warszawie. W 1906 r. uzyskał honorowy tytuł szambelana papieskiego oraz ustanowiony przez Leona XIII w 1888 r. order „Pro Ecclesia et Pontifice”.
Głównym celem ks. Godlewskiego było stworzenie w Polsce prężnej Demokracji Chrześcijańskiej, czyli ruchu, który realizowałby zadania nakreślone przez Leona XIII w encyklice Rerum novarum. W związku z tym wszedł w skład Komisji Pracy Społecznej, powołanej 9 maja 1905 r. przez episkopat. Komisja wkrótce opracowała zasady Chrześcijańskiej Demokracji, w których czytamy, iż jest „/…/ faktem, że w obecnym ustroju społecznym panują stosunki nienormalne /…/ Ludzie przejęci ideą sprawiedliwości, nie mogą patrzeć obojętnym okiem na taki stan rzeczy, dlatego łączą się, zrzeszają, aby zwalczać zło wspólnymi siłami we wspólnej akcji. Taką właśnie akcją jest Demokracja Chrześcijańska. Nazywa się demokracją, dlatego że obejmuje wszystkich ludzi, dla wszystkich pracuje, dla wszystkich żąda sprawiedliwości. Ponieważ zaś sprawiedliwości tej najbardziej jest pozbawiony lud, klasy pracujące, przeto najpierw dla ludu i z ludem należy dążyć do reform społecznych. Zaznaczamy, że demokracja nie jest opieką nad ludem, lecz idzie razem z ludem, uświadamia go, walczy razem z nim i chce przez lud wywalczyć dla ludu słuszne prawa i odpowiednie warunki życia. Demokracja nazywa się Chrześcijańską dlatego, że wypływa z ducha nauki Chrystusowej i opiera się na zasadach etyki Chrystusowej”.
(…)
W związku z tym ks. Marceli w niedzielę 16 września 1905 r. w kościele św. Marcina oznajmił przybyłym robotnikom powołanie do życia Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich (SRCh). Statut SRCh zarejestrowany został dopiero 21 grudnia 1906, ale nie czekając na jego formalne zatwierdzenie ks. Godlewski zaczął tworzyć koła Stowarzyszenia, liczące minimum 30 członków. Powstał też Komitet Ratunkowy SRCh, którego zadaniem było niesienie doraźnej pomocy robotnikom i ich rodzinom, np. w postaci darmowych obiadów, których wydawano setki dziennie. Statut przewidywał, iż SRCh będzie organizacją ogólnokrajową i stwierdzał, że stawia sobie ono za cel „/…/ podniesienie stanu robotniczego pod względem religijno-moralnym, umysłowym, materialnym i narodowym”. W 1908 r. wprowadzono do niego zapis mówiący o zakazie agitacji partyjno-politycznej w łonie organizacji. Złamanie tego zakazu skutkować miało wykluczeniem ze Stowarzyszenia, poza nim natomiast „/…/ każdy członek może należeć według własnego uznania do wszelkich partii politycznych na gruncie narodowym stojących, zgodnych z zasadami wiary”8.
O członkostwo w stowarzyszeniu mogli ubiegać się nie tylko katolicy, ale wszyscy chrześcijanie, choć udział niekatolików nie był nazbyt imponujący – należało do niego kilku ewangelików i jeden prawosławny. Tym niemniej, kwestia ta była przedmiotem poważnych kontrowersji. Głównymi oponentami Godlewskiego byli ks. Włodzimierz Jakowski z Częstochowy i ks. Andrzej Rogoziński z Łodzi, propagujący wizję czysto katolickiego zrzeszenia. Kwestia ta stanowiła zagadnienie o charakterze ogólnokościelnym, po tym jak w Niemczech wybuchł spór zwany berlińsko-kolońskim, dotyczący preferowanego modelu związków robotniczych – czy mają mieć one charakter mono- czy międzykonfesyjny. W sprawie zabrał głos papież Pius X wydając w 1912 r. encyklikę Singulari quadam, w której dopuścił pod pewnymi warunkami możliwość udział robotników katolickich w stowarzyszeniach międzywyznaniowych.
(…)
W latach międzywojennych coraz mocniej współpracował z obozem narodowym, z którym już wcześniej był powiązany jako członek Ligi Narodowej. Nie wrócił do aktywnego udziału w życiu chrześcijańsko-społecznym, zajmując się przede wszystkim problematyką żydowską. Sprawiło to, że zaczęto określać go mianem jednego z czołowych antysemitów w polskim Kościele.
Życie jednak przynosi niespodzianki i obala utarte stereotypy. W listopadzie 1940 r. kościół Wszystkich Świętych przy pl. Grzybowskim znalazł się za murami getta.
Ks. Godlewski dobrowolnie pozostał w swojej parafii. Wkrótce zaczął nieść ofiarną pomoc ludności żydowskiej. Uczynił to człowiek, który przed wojną postulował bojkot handlu żydowskiego, nie zgadzając się z opiniami osób, które w imię zasad chrześcijańskich nawoływały „/…/ abyśmy nie omijali handlu Żydów i zaniechali pracy nad odżydzeniem handlu i przemysłu polskiego”; człowiek twierdzący, iż popierając hasło „»swój do swego« jako chrześcijanie nie wykraczamy przeciwko wierze katolickiej, lecz przeciwnie, spełniamy jej wskazania i do niej się stosujemy”
Ludwik Hirszfeld, światowej sławy serolog i immunolog pochodzenia żydowskiego, poświęcił mu w swoich wspomnieniach osobny rozdział, zatytułowany „W cieniu kościoła Wszystkich Świętych”.
„Prałat Godlewski – czytamy we wspomnieniach Hirszfelda. – Gdy wymawiam to nazwisko, ogarnia mnie wzruszenie. Namiętność i miłość w jednej duszy. Ongiś bojowy antysemita, kapłan wojujący w piśmie i słowie. Ale gdy los zetknął go z tym dnem nędzy, odrzucił precz swoje nastawienie i cały żar swego kapłańskiego serca poświęcił Żydom. Gdy pojawiała się jego piękna siwa głowa, przypominająca oblicze Piotra Skargi z obrazu Matejki, w miłości i pokorze schylały się przed nim głowy. Kochaliśmy go wszyscy: dzieci, starcy i wyrywaliśmy go sobie na chwilę rozmowy. A nie skąpił siebie. Uczył dzieci katechizmu, stał na czele Caritasu dzielnicy i kazał rozdawać zupę bez względu na to, czy głodny jest chrześcijaninem, czy Żydem. Często przychodził do nas, by pocieszać i pokrzepiać. Nie tylko myśmy go cenili. Chciałbym przekazać, co o nim myślał prezes gminy [żydowskiej] Czerniaków. Na posiedzeniu u docenta Zweibauma zebraliśmy się z okazji rocznicy [tajnych] kursów [medycyny]. I tam prezes opowiadał, jak prałat rozpłakał się w jego gabinecie, gdy mówili o żydowskiej niedoli, i jak się starał pomóc i tej niedoli ulżyć. Mówił on, ile ten ksiądz, b[yły]. antysemita, serca Żydom okazywał”
„Głównym i pierwszym organizatorem robotniczych zrzeszeń chrześcijańskich jest bezsprzecznie ks. Marceli Godlewski. Działacz ten jest postacią w naszym duchowieństwie nieprzeciętną. Energiczny, pełen inicjatywy, nie liczący się z żadnymi trudnościami, umiejący chcieć i wytrwale dążyć do urzeczywistnienia swych planów, ks. Godlewski wyrasta /…/ o całą głowę ponad przeciętny ogół swych współbraci duchownych” – ks. Aleksander Wóycicki
Dopiero w 2009 roku został odznaczony medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata
Medal „Sprawiedliwego…” dla x.Godlewskiego był możliwy tylko dzięki uporowi Karola Madaja. Dwa wcześniejsze wnioski zostały odrzucone. Niestety kierowane przez niego Centrum Informacji i Edukacji o Polakach Ratujących Żydów właśnie zostało przeznaczone do wygaszenia. Karol Madaj przypomniał, że procedura przyznawania ks. Godlewskiemu medalu Yad Vashem uruchamiana była aż trzykrotnie w ciągu ponad 10 lat. Dwukrotnie izraelscy urzędnicy uznawali, że świadectwa jego działalności są niewystarczające, ponieważ składali je Żydzi, którzy przeszli na chrześcijaństwo, a potrzebne były relacje osób wyznających judaizm. Innym powodem, dla którego proces przyznawania medalu był tak długi jest fakt, że w oczach niektórych środowisk żydowskich Marceli Godlewski jest „postacią kontrowersyjną”, jak określił to Madaj, a to ze względu na przedwojenne związki tego duchownego z endecją i jego antysemickie poglądy. Pisał między innymi: „Zaiste piękne to hasło i powinno ono nam, wszystkim Polakom bez wyjątku, stale i na każdym kroku przyświecać, jeżeli nie chcemy ostatecznie, aby nasz handel rodzimy i przemysł chrześcijański w kraju całkowicie już miał być zagarnięty przez zachłanne w tym kierunku żydostwo„. Godlewski ostrzegał przed „Judeo-Polonią”, a na terenie parafii założył Chrześcijańskie Związki Zawodowe, także kasę zapomogowo – pożyczkową, która miała pomagać katolikom w omijaniu „żydowskich lichwiarzy”.
W październiku 1940 roku Niemcy utworzyli getto warszawskie i kościół pw. Wszystkich Świętych znalazł się w jego murach, Godlewski zaangażował się w pomoc wszystkim mieszkańcom getta, nie tylko przebywającym tam katolikom pochodzenia żydowskiego. Pomagał w przemycaniu na teren getta żywności i lekarstw, organizował też „lewe” dokumenty tożsamości. Uruchomił jadłodajnię, zorganizował przedszkole. Na terenie parafii produkowano setki fałszywych metryk, a na plebanii, ukrywała się ponad setka Żydów, m.in. wybitny bakteriolog prof. Ludwik Hirszfeld i rodzina twórcy języka esperanto Ludwika Zamenhoffa. W domu Godlewskiego w Aninie, gdzie zakonnice prowadziły sierociniec, przechowywano żydowskie dzieci.
Autorzy książki „Proboszcz getta” mówią, że nie ma danych pozwalających określić, jak wielu osobom pomógł ks. Godlewski, ale było ich bardzo wiele. – Ksiądz Godlewski był bardzo bogatą osobowością, wykraczającą poza stereotypy, a jego życiorys obrazuje skomplikowanie i wielopoziomowość polsko – żydowskich relacji w XX wieku – dodają.
W pamięci Polaków ani warszawiaków ta postać praktycznie nie istnieje, wielka szkoda…
▶️ Prosimy o wsparcie, w tym świątecznym czasie, Portalu Warszawskiego, w pełni niezależnego stołecznego tytułu, który od lat również walczy o dobrą pamięć Polaków. Możesz nam się odwdzięczyć za naszą służbę i i postawić nam kawę: https://buycoffee.to/portalwarszawski
Lub skorzystać bezpośrednio z konta o numerze: 61102049000000890231388541