[NASZ NEWS] Wróblewska niczym Sokorski. Czystki nie tylko w CSW Zamek Ujazdowski idą z samej góry…
Dziś wspólnie otworzyliśmy współKongres Kultury. Cieszę się, że razem otwieramy ten nowy rozdział po latach drenowania DNA polskiej kultury. Spotykamy się właśnie wspólnie – na równych prawach, a nie w zamkniętych gabinetach. To tu dziś padają ważne kwestie dla środowisk kultury i, co ważne, tu widzimy nasze różne perspektywy i porozmawiamy o tym, co jest najważniejsze do zmiany, a zarazem – co jest możliwe do zrealizowania. I jak będziemy realizować te plany w kolejnych latach – czytamy w dzisiejszym wpisie ministra kultury, Hanny Wróblewskiej.
DNA polskiej „ministry” kultury….
Był już taki człowiek w polskiej kulturze, nazywał się Włodzimierz Sokorski, kiedy to 21 listopada 1952 r., a więc w szczytowym momencie reżimu stalinowskiego, został ministrem kultury. Sokorski rozpoczął wtedy bardzo ostrą krytykę twórców, którzy zbyt „powierzchownie i formalnie” traktowali wprowadzaną w Polsce doktrynę socrealizmu. Od słów przeszedł do czynów. W wielu wystąpieniach kierowanych do artystów mówił, że powinni się odwoływać do sztuki ZSRS, która jest „wzorem i przykładem dla wszystkich ludów walczących o socjalizm”. Ta i inne „wskazówki” były kamuflażem dla różnego rodzaju cenzury i represjonowania niepokornych artystów. Leopold Tyrmand określił lata socrealizmu jako okres „kneblowania polskiej literatury i sztuki, zastraszania, terroru, przekupywania i korupcji wobec pisarzy, obwarowywania twórczości kwarantannami biurokratycznych wydawnictw i pokrywania kultury robactwem nadzorującego urzędnictwa”.
Jak dowiedział się Portal Warszawski, warszawskie, bardzo prestiżowe Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski padło ofiarą DNA Hanny Wróblewskiej, która niczym Sokorski robi czystki w polskiej kulturze. W ciągu niespełna czterech miesięcy zwolniono wszystkich ludzi, którzy byli zatrudnieni przez byłego dyrektora, Piotra Bernatowicza. Tydzień temu zwolniono na przykład jednego z najlepszych historyków sztuki, specjalizującego się w polskiej sztuce współczesnej, Kazimierza Piotrowskiego, autora poważnych decyzji naukowych, kuratora i eseistę. Piotrowski był również autorem i kuratorem bardzo głośnej wystawy„THYMÓS. Sztuka gniewu”, która krytykowała personalnie Tuska za katastrofę w Smoleńsku.
– Pracuję tu naprawdę bardzo długo, i czegoś takiego nie widziałem – mówi nam jeden z pracowników CSW Zamek Ujazdowski. To nawet za Ludwisiak wyglądało to całkowicie inaczej. Ona dopiero po roku zaczęła podejmować jakiekolwiek decyzję personalne, a Bondar nie ma żadnych zahamowań. Takiego tempa nie powstydziliby się komuniści!
Przypomnijmy, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wycofało się również ze współpracy z poznańskiego przedstawienia „Orzeł i krzyż”, a tymczasem organizatorzy wskazują, że wydarzenie jest ważnym czynnikiem łączącym Wielkopolan. Dowodem na to jest poparcie dla inicjatywy ze strony wielkopolskich polityków różnych opcji. Od 2013 roku w Murowanej Goślinie zobaczyć można największy spektakl historyczny pod gołym niebem w Polsce. W niepowtarzalnej atmosferze widzowie przeżywają każdy kolejny etap historii Polski. Flagowy spektakl Parku Dzieje “Orzeł i Krzyż” został nagrodzony historycznym wydarzeniem roku oraz najlepszym produktem turystycznym Wielkopolski w 2024 roku.
Wróblewska wykonuje rozkazy, ale decyduje kto inny…
Niedawno Wróblewska dała do zrozumienia, że czystka w polskiej kulturze się nie skończyła, i na pewno nie chodzi tu o sprawy merytoryczne a światopoglądowe. I tak na przykład osobą, która dokonuje czystek w CSW jest Kamila Bondar, kiedyś szefowa galerii ING, ale lista osób do zwolnienia znajduje się w …samym Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Oznacza to nie mniej nie więcej, że mamy do czynienia z centralnym zarządzaniem polską kulturą. Czyli zjawiskiem, które wprowadził właśnie Włodzimierz Sokorski.
Zapewne mało kto wie, że byłych dyrektorów potraktowana jak złoczyńców. W obstawie ochrony, pracowników z kadr pilnowano ich każdego kroku. Tak dokładnie upokarzali jedynie komuniści. Zatem cały ten współKongres Kultury, który się właśnie rozpoczął wygląda, to jedna wielka ściema! Zresztą to nie tylko Wróblewska podejmuje wszystkie te decyzje, a pewna warszawska nowa Wanda Wasilewska.
KOMENTARZ
Co to znaczy, że Kultura […] powinna się angażować w politykę równościową, migracyjna i pracowniczą? Czy to znaczy, że polityka migracyjna stanie w centrum spraw polskiej kultury? Czy to znaczy, że Ministerstwo Kultury przejmuje kompetencje minister Dziemianowicz Bąk i MSWiA zarazem? Czy jesteśmy świadkami jeszcze większego upolityczniania polskiej kultury? Nie jest tajemnicą, że jedną z prac artystycznych (!!!) przedstawionych przez przyjaciół MSN jest manifest niejakiej lewackiej aktywistki Dominiki Lasoty.
Ten kierunek wydaje się być słuszny i będzie realizowany przez obecny rząd. Po latach Sokorski, podobnie jak wielu innych funkcjonariuszy reżimu po 1989 r., tłumaczył swoje zaangażowanie w budowanie totalitaryzmu niemożnością wyłamania się z obowiązujących standardów oraz wiarą w ideologię komunistyczną. „Każdy proces rewolucyjny nie mógł się obejść bez przegięć i uproszczeń” – podsumowywał. Tę wizję wydaje się popierać „ministra” Wróblewska, bardzo mocno wspierana przez komunistkę i warszawską radną Agatę Diduszko-Zyglewską, przewodniczącą Zespołu Programowego współKongresu. Mówi się, że to ona jest szarą eminencją w obecnym MKiDN i to ona stoi za czystkami z czasów Sokorskiego, jak i za decyzją o wycofaniu wsparcia dla poznańskiego przedstawienia. Wszakże Diduszko – Zyglewska jak przystało na rasowego bolszewika dostaje spazmów na widok krzyża…dokładnie tak samo jak jej duchowa patronka, Wanda Wasilewska.