[KOMENTARZ] Powiedzmy to sobie szczerze, GW stała się szmatławcem. I udowadnia to kolejny raz!

Antypolski i antypaństwowy brukowiec z ul. Czerskiej w Warszawie (Gazeta Wyborcza) po raz kolejny wprowadza wszystkich w błąd. Ale rzecz jest o wiele bardziej poważna. Nie dość, że publikuje artykuł pod haniebnym tytułem, to ośmiela się kreować na eksperta faceta, który 15 lat temu wyleciał z hukiem z LOT za doprowadzenie jego siatki połączeń na skraj katastrofy – mowa o Marku Serafinie, nowej gwiazdeczce antypolskiego brukowca z Czerskiej, która włącza się narrację deprecjonowania CPK. Maciej Wilk, prezes stowarzyszenia Tak Dla CPK, prezentuje sylwetkę owego fachowca – pisaliśmy 12 czerwca 2024 roku. Określenie brukowiec jest już nieaktualne.

Prasa gadzinowa, również pismo gadzinowe, gadzinówka, gadzinowiec, szmata, szmatławiec, kurwar i ścierwoniak

To powszechne w czasach okupacji niemieckiej i sowieckiej określenie polskojęzycznej prasy, wydawanej przez administrację okupacyjną w Generalnym Gubernatorstwie oraz zachodnich obwodach ZSRR, w miejsce zlikwidowanych polskich tytułów prasowych. Prasa gadzinowa miała na celu kształtowanie pożądanego przez okupanta sposobu myślenia u ludności na okupowanych terenach przez odpowiednią interpretację wydarzeń politycznych i militarnych, podkreślanie potęgi państw okupacyjnych i trwałości okupacyjnego status quo, odwołując się jednocześnie do najniższych gustów i potrzeb w sferze kultury i oświaty. Dla opinii publicznej za granicą miała stwarzać pozytywny obraz życia w okupowanej Polsce.

Określeniu temu dała początek gazeta „Godzina Polski”, wydawana w Warszawie i Łodzi przez okupacyjne władze niemieckie podczas I wojny światowej. Ukazywała się w latach 1915–1918 a jej wydawcą był proniemiecki „król prasy” ze Śląska, Adam Napieralski[8]. Gazeta ta była w Warszawie nazywana „Gadziną Polską”, a potem potocznie „gadzinówką”. Według innej koncepcji, nazwa pochodzi od tajnego „funduszu gadzinowego” (niem. Reptilienfonds), który utworzono w czasach Ottona von Bismarcka. Jego celem było pozyskiwanie przychylności dziennikarzy mających rozpowszechniać informacje propagandowe – korzystne z punktu widzenia rządu Prus. Nazwa funduszu pochodzi od określenia „gady” (niem. Reptilien), którego użył Bismarck w 1869 roku wobec zwolenników wydziedziczonej dynastii hanowerskiej. Fundusz pochodził ze skonfiskowanego majątku tej dynastii.

Wszystkie cechy opisane w 100% posiada Gazeta Wyborcza, która z niewiadomych przyczyn cały czas traktowana jako opiniotwórcze medium.

Wojna idei

Babiarz, „Ostatnia Wieczerza” i płeć, czyli jak konserwatyści zrobili z igrzysk wojnę idei – taki tytuł nosi felieton pana Dróżdza, „dziennikarza” z Czerskiej, który w tymże felietonie usiłuje udowodnić, że to ludzie o konserwatywnych poglądach zrobili wokół ceremonii otwarcia aferę, przeinaczając fakty. Polscy konserwatyści!

Po pierwsze zacznijmy od tego, że na lewicy panuje deficyt intelektu i erudytów, i dlatego też od lat jesteśmy świadkami (jak i cały świat) staczania się jej w ramiona lewactwa, czyli  nowej jej odsłony. Zasadniczą cechą i rolą lewactwa jest zmiana pojęć, faktów i samych idei. Po raz pierwszy GW pokazała swoje oblicze lata temu kiedy ukuła całkowicie nową teorię o tym, że Armia Krajowa i powstańcy warszawscy współpracowali z niemieckim okupantem aby eliminować Żydów. Dla ludzi świetnie znających historię było to oczywiste załgane kłamstwo, z którym do dziś musimy się mierzyć i mierzyć się będziemy. I na tym kłamstwie zaczęło się pisanie polskiej wojennej historii na nowo. Stąd wziął się Leociak, Grabowski i Engelking i cała masa fałszerzy historii, którzy zaczęli niszczyć wizerunek polskich bohaterów. Wiadomo, że trójka wymienionych należy do innego kręgu kulturowego i nie identyfikuje się z polskim Duchem ani polską duchowością, bo ta pochodzi z chrześcijaństwa, znienawidzonego przez wyżej wymienionych.

W kraju „przeoranym” przez komunę słowa te nie spotkały się z masowymi protestami i minimalizacją tego tytułu w Polsce, wręcz odwrotnie obudziły w wielu nieukach i ludziach podatnych na manipulację, motywację do działania. Te słowa obudziły demony, które do dziś pustoszą miliony umysłów. Przecież taka GW wychowała, na nieszczęście Polski, kolejne pokolenia zaczytane w ich myślach czy obrazach, no bo takie TVN jest jej lustrzanym odbiciem. To znowu emanuje na kolejnych nieuków i tym sposobem mamy zrealizowaną w pełni inżynierię społeczną, która bazuje przede wszystkim na ludziach z awansu społecznego. Jako, że w Polsce, kraju bez elity i prawdziwej inteligencji, dominuje awans społeczny, operacja ta przebiega praktycznie bezboleśnie.

Bakcyl kłamstwa

W każdym razie nie ma też śladu po bardzo dobrym tytule jakim była Gazeta Wyborcza 30 lat temu. Nie naszą rolą jest szukanie przyczyn dlaczego zatrudniono tam roboty pozbawione mózgu, które mają wykazywać jedyną wspólną cechę – pogardę do ludzi o odmiennych poglądach, ale jest demaskowanie kłamstw i ohyd, które niszczą nas jako społeczeństwo. I naprawdę nie ma znaczenia czy mowa o koncercie Taylor Swift czy o rzeczonej olimpiadzie, ale jakoś tak dziwnie się składa, że każdy przedstawiciel lewactwa (nie mylić z lewicą), który niestety ma możliwość wpływać na świat, a priori wszystko widzi inaczej niż wskazuje to rzeczywistość, czyli fakty, czyli dalej idąc PRAWDA.

Każdy kto interesuje się Warszawą wie jakimi fałszerstwami posługują się tzw. dziennikarze działu Stołeczna. Osowski, Wojtczuk zatem nie stosują tu żadnego novum lecz wiernie realizują zadania swoich duchowych nauczycieli. Dziesiątki razem demaskowaliśmy ich kłamstwa ale przede wszystkim wybitny brak wiedzy w materii, w której chcą uchodzić za speców, czyli w Warszawie. Dziesiątki razem udowadnialiśmy ich szemrane interesy a aspołecznymi ruchami miejskimi i podejrzane relacje z ZDM, gdzie jeden z rzeczników jest ich byłym pracowników. Dlatego też GW wykazuje wybitnie nonszalancki stosunek do warszawiaków i jest de facto antyspołecznym tytułem, który świadomie gra na antagonizmach.

Jedną z najbardziej kompromitujących akcji, ich jako tytułu i jako dziennikarzy, była chęć usunięcia dyrektora metra warszawskiego, eliminacja reklamowej konkurencji. NIEUCZCIWIE I PODSTĘPEM! Oni pewnie tę akcję przygotowywali miesiącami (znając ich możliwości intelektualne) nam rozszyfrowanie ich nikczemności zajęło słownie jedną minutę. Idioci nawet nie wzięli pod uwagę faktu, że w mediach społecznościowych mało rzeczy da się ukryć , i tym samym sami wystawili się na śmieszność. Posłużyli się naiwniakiem, który prowadzi blog o warszawskim metrze, a który zaczął biadolenie o przeciętnie wartych ceramikach w metrze warszawskim. I tym samym warszawiacy, ratusz, metro dowiedzieli się jakim łajnem jest wyborcza. Aha, nie wolno zapominać, że akcję tę szykowali z tak zwanymi miejskimi aktywistami.

Szkoda czasu na przytaczanie obraźliwych słów Osowskiego, jego kłamstw i tego wszystkiego co w normalnym społeczeństwie uchodzi za obrzydliwość, ale w w Warszawie, w Polsce zarabia się na tym krocie.

I dokładnie na takim schemacie jest napisany tej śmieszny ale bardzo szkodliwy felieton pożal się Boże dziennikarzyny, który wykonuje fikołka do kwadratu. I jakoś dziwnym trafem ten pajac nie zauważył, że reżyser sam (aktywista LGBT o żydowskich korzeniach – już słyszymy ten wrzask na temat nietolerancji i antysemityzmie) przyznał , że o to mu chodziło, a lewactwo potrzebowało aż dwóch, żeby próbować zmienić narrację i stwierdzić, że to wcale nie chodzi o obraz Da Vinciego. Oczywiście chodzi wyłącznie na ten obraz, na co wskazują historycy sztuki z całego świata.

Na nic fakt, że cały świat się oburzył, że przedstawiciele świata muzułmańskiego, żydowskiego publicznie dali głos sprzeciwu. Na nic fakt, że aż dwóch sponsorów wycofało się z igrzysk (jedni protestanci, drudzy Azjaci) – to wszystko nie ma znaczenia. NIE MA! Dlatego taki Dróżdż czując, że ich świat legnie w gruzach, bierze pióro do ręki i coś tam skrobie. I biedak nawet nie zdaje sobie sprawy jakim jest niewolnikiem i daje światu klapę. Dokładnie taką samą jak te wszystkie pożal się Boże rewelacje Wyborczej, które nadają się kosza.

Dlatego niezrozumiały jest fakt, że GW dla polskiego świata dziennikarskiego ma w ogóle jakąkolwiek wartość, kiedy dla milionów Polaków ten tytuł ma wartość wybitnie szkodliwego szmatławca, takiego samego co wydawano w czasie wojny.

A co Dróżdzem kierowało, że napisał ten felietonik? Indolencja, pogarda do ludzi i przeświadczenie, że jest  światowcem. Nie wie biedak, że w świecie, o którym nie ma pojęcia nie mógłby nawet być koniuszym.

 

 

Portal Warszawski. O krok do przodu

Wspieraj niezależne warszawskie media.

Dzięki Tobie możemy pełnić naszą misję

Konto do wpłat: 61102049000000890231388541

w tytule wpłat: Darowizna

Przeczytaj również

Logotyp Portal Warszawski
Kontakt

Ostatnie atykuły