Tak wygląda ekologia Trzaskowskiego – ratusz i podległe mu urzędy – dokonały masowej rzezi na ptactwie!

 Trudno znaleźć słowa, trudno nam uwierzyć, że wydarzyło się to właśnie tutaj, w miejscu, co do którego mieliśmy więcej zaufania niż do jakiegokolwiek innego. W naszym miejscu na świecie :((. Ptaki zakratowane żywcem, pisklęta i dorosłe skazane na śmierć w męczarniach, w upale, bez wody i jedzenia. Dziesiątki ptaków… Dziesiątki żywych zwierząt zakratowanych i męczonych polewaniem chemią i masakrowanych myjką wysokociśnieniową! Żywe ptaki objęte ochroną gatunkową potraktowano jak śmieci. Nie do wiary, że działo się to na zlecenie Zarząd Dróg Miejskich Warszawa… Opis całej tej makabry poniżej – czytamy na stronie Stowarzyszenie Stołeczne Towarzystwo Ochrony Ptaków (STOP).

Masowy mord ptaków w Miasto Stołeczne Warszawa! Jesteśmy wstrząśnięci

To są zdarzenia z najbliższych dni. Tak samo w ciszy, bez kamer i artykułów – w kupionych i tym samym posłusznych lokalnych mediach, za chwilę zacznie się rzeź dzików (prawie pół tysiąca), o której niedawno pisaliśmy. Tak samo niszczono gniazda w czasie budowy aktywistycznej kładki. Ale w roli płaczących pożytecznych idiotów Ostaszewskiej czy Mencwela  i innych już nie zobaczymy. Chyba wiemy dlaczego.

Mamy nadzieję, że coś takiego nigdy już się nie powtórzy w naszym mieście. Bo można było przeprowadzić tę akcję „czyszczenia” zgodnie z prawem, sprawnie i humanitarnie. Jak? Przed zamknięciem siedliska ptaków powinna byś zrobiona ekspertyza ornitologiczna, inwentaryzacja młodych, dorosłych, gniazd, jaj itd.. Następnie trzeba było uzyskać info z ośrodka rehabilitacji ptaków, że przyjmą pisklęta. Następnie uzyskać zgodę RDOŚ na przemieszczenie piskląt do ośrodka rehabilitacji ptaków i na wypłoszenie ptaków dorosłych oraz przemieszczenie lub zniszczenie jaj. Pisklęta pod nadzorem ornitologa przenieść do ośrodka, potem wypłoszyć dorosłe ptaki, a potem zamknąć im dostęp w to miejsce. Można było zamknąć to miejsce bez gołębi w środku, humanitarnie i zgodnie z prawem. Zamiast tego zrobiono rzeź…

Opis sytuacji za Ptasi Patrol Fundacji Noga w Łapę, którego wolontariuszka Karina Karinowska podjęła zdecydowaną i skuteczną akcję ratowania tego, co jeszcze dało się uratować:

„MASOWY MORD GOŁĘBI NA MOŚCIE PÓŁNOCNYM (10.07.2024)! Po zakratowaniu na zlecenie Zarząd Dróg Miejskich Warszawa dostępu (szczelin) do pomieszczeń technicznych mostu północnego, gołębie przyzwyczaiły się, aby wchodzić górnymi szczelinami. Cześć prac (osiatkowanie „dolne”) wykonano w listopadzie zeszłego roku.  W dniu wczorajszym (09.07.24), w okresie lęgowym ptaków pozostała część szczelin została również zakratowana. Gołębie nie mogą się dostać do swoich gniazd i przeraźliwie piszczących w środku piskląt. Firma montująca okratowanie dzisiaj również czyściła obiekt – czyszczenie polegał np. na traktowaniu uwięzionych wewnątrz gołębi chemią oraz myjką wysokociśnieniową. Po pracach tej firmy (mają zlecenie od miasta) wokół mostu piętrzy się sterta trupów gołębich, szczątek gniazd, jaj, piskląt. Znaczna część jest jeszcze świeża – zginęły w ostatnim czasie.

Policja po otrzymaniu informacji „z góry”, że most i jego przyległości to element infrastruktury strategicznej nad którą pieczę sprawuje ABW, zaczęli utrudniać wykonywanie czynności naszej wolontariuszce (w postaci zabezpieczeniu szczątek gołębi, wykonania dokumentacji fotograficznej ), zasłaniali się, że miasto dysponuje dokumentacją wskazującą, że od strony torowiska gołębie mają swobodny wlot. Jest to nieprawda. Posiadamy własną dokumentację tego obszaru wykonaną dzisiaj. Inspektor ekopatrolu, który przyjechał na miejsce uznał, że nie ma zagrożenia dla ptaków przebywających w środku (oraz jaj i piskląt!), które pozostają bez dostępu do wody, bez dostępu do pożywienia.
Po konsultacjach prezeski fundacji z warszawskim ekspertem-ornitologiem również działającym na rzecz miasta ustailiśmy, że gołębie uwięzione w środku nie przeżyją doby (nie są w stanie zorientować się, że mają jakąś maleńką dziurkę, kilkadziesiąt metrów dalej, w rejonie torowiska, gdzie panuje wieki hałas i jest niebezpiecznie!) Nasza wolontariuszka weszła na teren tego pomieszczenia – w środku są dziesiątki gołębi, dziesiątki krzyczących piskląt i najprawdopodobniej kolejne dziesiątki jaj. A obok wiaduktu kolejne dziesiątki martwych.

Zarówno Polska Policja jak i Ekopatrol Straży Miejskiej w Warszawie zbagatelizowali totalnie te informacje. Firma wynajęta przez Miasto Stołeczne Warszawa czwartek będzie prowadziła dalsze prace zabezpieczające most, uszczelniając stare okratowanie, skazując tym samym ogromną populację gołębi na śmierć!!! Za przyzwoleniem i na zlecenie organów państwowych miasta, które łamie ustawę o ochronie zwierząt – przeprowadzając jakiekolwiek prace w trakcie lęgów, płosząc ptaki, niszcząc lęgi, utrudniając dostęp do młodych a przede wszystkim czynnie – będąc w pełni świadomymi – znęcając się nad zwierzętami (zamykając bez pożywienia i wody w upale, traktując żyjące ptaki strumieniem wody pod ciśnieniem z myjki wysokociśnieniowej). Miasto dopuszcza się właśnie barbarzyńskiego mordu na ogromnej ilości gołębi. Według nich – w majestacie prawa.

Chcemy zobaczyć opinię ornitologiczną, która musiała być zgodnie z prawem wydana przed pracami, że w środku nie ma siedlisk gołębi, że nie ma młodych i jaj. Wiemy, że są – słychać i widać to nawet z zewnątrz. Miejsce jest teraz pilnowane przez patrol policji – znowu “w majestacie prawa”, ponieważ chronią “infrastrukturę krytyczną” (most), dowody rzeczowe, które chciałam zebrać – w postaci martwych gołębi mają zostać uprzątnięte na zlecenie powiatowego lekarza weterynarii – tym samym zostanie zatarta część śladów tego barbarzyństwa. O gehennie gołębi w środku – w pomieszczeniach technicznych infrastruktury mostu nikt się nie dowie, za parę dni wszystkie będą martwe, przyjedzie raz jeszcze firma która “wyczyści” szczątki pod ochroną policji – do wnętrza nie ma dostępu nikt.

Wszystkie służby (policja, ekopatrol) nabrały wody w usta po tym jak padło słowo “infrastruktura krytyczna” i “ABW”.

 

KOMENTARZ

W czasie budowy przepłaconej prawie trzykrotnie kładki, która jest projektem aktywistów, przy błogosławieństwie  liberalnej lokalnej prasy niszczono dziesiątki ptasich stanowisk na terenie praskiego parku Natura 2000. Niestety, ale Stowarzyszenie, które opisuję tę wstrząsającą historię również milczało. Milczenie w tym mieście ma swoją cenę – tą ceną są pieniądze i stanowiska, a jakieś ptaki, które są zabijane pod okiem ZDMu, Straży Miejskiej i Policji, nie mają żadnego znaczenia – tak wygląda ekologia Trzaskowskiego i jego towarzyszy mencweli czy innych „ekologów” z bardzo szkodliwych społecznie organizacji.

za: Stowarzyszenie Stołeczne Towarzystwo Ochrony Ptaków (STOP)

Portal Warszawski. O krok do przodu

Przeczytaj również

Logotyp Portal Warszawski
Kontakt

Ostatnie atykuły