Doskonały komentarz Michała Krasuckiego – Stołecznego Konserwatora Zabytków
On naprawdę budził zachwyt. Kto pamięta jak wyglądała ta okolice (łąki i puste tereny) to wie, że Curtis Plaza to pierwszy budynek biurowy znajdujący się przy ul. Wołoskiej 18 w Warszawie o kapitalistycznym rysie, pod wieloma względami był przełomowy. W momencie oddania do użytkowania biurowiec wyróżniał się nowoczesnymi systemami komunikacji, wentylacji, klimatyzacji, oświetlenia, antywłamaniowymi i ochrony przeciwpożarowej, które sterowane były przy pomocy komputerów. Był jednym z pierwszych w stolicy, który został zaprojektowany z myślą o metodzie organizacji pracy open space. Budynek miał być częścią założenia architektonicznego Mokotów Business and Industrial Center, które miało powstać do 2000 roku. Curtis Plaza był pierwszym biurowcem, który zaczął tworzyć poprzemysłową część Warszawy zwaną nieformalnie „Mordorem”. Według inwestora był też pierwszym biurowcem klasy „A” w Polsce wybudowanym po transformacji ustrojowej – pisaliśmy pod 28 maja tego roku (Był pierwszym „powiewem wielkiego świata”. Zaczęła się rozbiórka Curtis Plaza).
Zawsze będziemy więźniami naszego subiektywnego, osobistego doświadczenia. Trudno
Michał Krasucki to być może najlepszy warszawski konserwator zabytków po 89 roku. Przemawiają za tym fakty. Rzeczy, które nas dzielą, wydają się być drobiazgami przy tym, które nas łączą – a jeśli łączą, to warto budować konstruktywne relacje. I nie zdarzyło się aby Krasucki, kolokwialnie rzecz ujmując, zlekceważył nasze prośby o interwencje dotyczące zabytków. Poza tym to świetnie wykształcony profesjonalista, spod którego ręki wychodzą doskonałe projekty czyli rewitalizacje. Absolutnie jest do tego urodzony. Owszem, o parę rzeczy mamy żal, może niesłusznie.
Przy okazji jeśli o tym mowa, należy natychmiast zwrócić Michałowi jego urzędowe kompetencje i prerogatywy , które PiS odebrał mu w kontekście woltyżerki na Placu Saskim. Byliśmy przeciwni pomnikowi smoleńskiemu w tym miejscu, bo oczami wyobraźni zobaczyliśmy to co dzieje się od lat – żałosna wojenka polsko – polska, która kompromituje obydwie strony. Dokładnie w tym samym stopniu. Pierwszy się uparł kosztem nieuczciwego zagrania, a drugi co miesiąc robi rynsztokowe imprezki. Dom wariatów, a Krasucki na pewno blokowałby ten pomnik, i słusznie. A tak odebrali mu prawo decydowania…taka smutna prawda!
Wracają do Michała, zaczyna tym komentarzem ogromnie ważny temat. Czy Warszawa ale i rządzący, w tym Ministerstwo Kultury, dostrzegą w końcu ten problem? Nie może ignorancja stać przed decyzyjnością. Non stop ktoś coś niszczy, pali. Chore i okrutne. Takie same jest w naszym kraju prawo – chore i okrutne, w tym przypadku.
To jeden z najlepszych jego komentarzy. I szkoda, że Pani Kaznowska nie stanowi już z Michałem teamu. Wielka szkoda!
Od początku do końca trzeba zmienić przepisy dotyczące dóbr kultury współczesnej, które de facto żadnej ochrony nie mają.
Curtis, Sobieski, czy Atrium – wszystkie te obiekty są na nowej liście warszawskich dóbr kultury współczesnej, która miała pojawić się w przyszłym studium. I co z tego? Nic. Sobieski przemalowany, Atrium częściowo wyburzone, a Curtis właśnie przestaje istnieć. Zgodnie z prawem nowego studium już nigdy nie będzie, ergo nie będzie także listy dóbr kultury współczesnej, a przygotowywany plan ogólny nie będzie przewidywał czegoś takiego jak ochrona najcenniejszych obiektów najnowszych.
Z drugiej strony ochrona konserwatorska budynków 20-25 letnich (albo młodszych) to też ślepa uliczka, bo zupełnie zaciera granice między tym, co stare, minione, a współczesne.
Myślenie o tym, że architektura ostatniego 30-lecia jest zła i brzydka jest symptomatyczne dla każdego pokolenia i każdego okresu. Nic w tym nowego. Kiedyś brzydka była „nuworyszowska” secesja, potem „nijaki” modernizm, wreszcie niechciany socrealizm, „źle urodzony” powojenny modernizm, a teraz „tandetny” postmodernizm. Zawsze będziemy więźniami naszego subiektywnego, osobistego doświadczenia. Trudno.
Czas na nowe prawo! Bo inaczej nic po sobie nie zostawimy. A w zasadzie to tego czasu już nie ma nawet…