W piątek w Borzęcinie Dużym doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Kierowca potrącił dwóch 12-letnich chłopców. Jeden z nich zginął na miejscu. 26-latek kierujący autem był pijany. W sobotę wieczorem sąd zadecydował o aresztowaniu podejrzanego. Sąd w Pruszkowie zastosował trzymiesięczny, tymczasowy areszt wobec sprawcy wypadku z Borzęcina. wypadku w Borzęcinie zginął 12-letni chłopiec, zaś drugi 12-latek w stanie ciężkim trafił do szpitala. Zatrzymany usłyszał zarzuty z art. 177 par. 1 i par. 2 w zbiegu z art. 178a par. 1 w związku z art. 11 par. 2 Kodeksu karnego – to jest spowodowanie wypadku śmiertelnego przez osobę kierującą pojazdem pod wpływem alkoholu.
To jest okrutna choroba ciała i duszy. Przede wszystkim duszy
W nawiązaniu do tego wypadku publikujemy niezwykle ważne i mocne świadectwo internauty Roberta.
Nie spodoba Wam się. Napiszę Wam coś o sobie ale nie tylko, w kwestii dramatu z Bożęcina. Kilka lat temu mocno skacowany pojechałem do Sulejówka. Wcześnie rano. Nie powinienem był wogle jechać. Po ogarnięciu sprawy tankując kupiłem wodę. Stojąc na przeciwko półek zawalonych małpami, mając swoje objawy, impulsywnie poprosiłem o sto i dwieście, w domyśle na później. Wracając targany lękami itp stanąłem pod cmentarzem i wjechało sto. Nie było jeszcze eski, wszystko do WWA jechało przez Zakręt. Korek jak cholera, powoli wchłaniająca się substancja rozluźniła ciało i umysł. Zanim dojechałem do Zakrętu wjechało pół z dwusetki. W połączeniu z tym co było dzień wcześniej, trzy dni wcześniej i wiele wiele innych dni wcześniej kumulacja zrobiła swoje.
Jadąc w kierunku Warszawy jedzie się przez las. Jest tam niewielki parking. Stanąłem, wlałem w siebie co zostało. Siedziałem na tym parkingu sam w aucie, emocje rozwalone na maksimum i wyłem jak do księżyca. Wiedziałem że jeśli ruszę dalej to nie dojadę ja lub ktoś. Coś mówiło, że mogę spieprzyć sobie życie na zawsze, może nie tylko sobie. Zadzwoniłem wtedy do wspólnika. Przyjechali do mnie we dwóch z kumplem kurierem z ups. Zawieźli do firmy. Po drodze wypity alkohol pokazał swoją moc. Gdybym nie siedział wtedy na miejscu pasażera, to kto wie… To jest okrutna choroba ciała i duszy. Przede wszystkim duszy. To był ostatni raz kiedy prowadziłem po alkoholu. To był ostatni ciąg w moim wykonaniu. Resztka jakiejś świadomości, zagrożeń, może szczątkowy fragment zdrowego rozsądku kazał wtedy zadzwonić. Może uratował mi i komuś życie. Nie gdybam. Wracając do Bożęcina i wielu podobnych. Nikt będąc osobą zdrową nie wsiada za kierownicę po alkoholu. W ten czy inny sposób jest chory. W Polsce kara jest śmieszna w stosunku do czynionego zagrożenia i wcale nie jest nieuchronna. W Polsce nie ma automatycznego badania na obecność narkotykow w przypadku złapania kogoś po alkoholu. W Polsce alkohol dostępny jest wszędzie, jest tani, można go kupić o każdej porze dnia i nocy.
W Polsce alkohol jest łatwiej dostępny niż pieczywo, mleko i masło. W Polsce reklama alkoholu, piwa będącego szczynami na dobrą sprawę, zeszła do poziomu, który powinien być zakazany, bo pokazuje kolorowy świat i ewentualne profity (loterie, konkursy, przygodę w górach itp) po jego spożyciu. Każdy zdrowy człowiek umie zaplanować zakupy w stosunku do potrzeb. Jeśli wiem że jak w sobotę robię obiad, w piątek lub z rana zrobię zakupy. Poza źle rozumianą „wolnością” nie ma argumentów dla których sprzedaż alkoholu powinna być całodobowa i bez jakichkolwiek ograniczeń. Kary powinny być maksymalnie surowe i nieuchronne z mocy przepisu a nie interpretacji sądu. Masz setną promila powyżej granicy siedzisz bezwzględnie X czasu, do tego moneta i prace społeczne. W tym wszystkim jednak to czego u nas nie ma wcale to profilaktyka, wiedza itp. Kiedy ostatni raz widzieliście kampanię społeczną taką której nie da się nie zauważyć? Kiedy w Waszej korpo firmie było „szkolenie” rozmowa z kimś o wszelakich uzależnieniach? Czy wiecie jak rozmawiać z dziećmi o uzależnieniach? Czy wiecie cokolwiek o alkoholiźmie, narkomanii, hazardzie? Nie. I to nie jest zarzut. To fakt. Bo skąd macie o tym wiedzieć. Państwo pobiera masę monety od pijących. Alkoholik ma darmowe leczenie odwykowe, terapię, pobyt na detoksie, nie musi być nawet ubezpieczony. To jednak za mało. Wielu to może się nie spodobać ale z tego wszystkiego to kościół robi najwięcej roboty w przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Więcej niż Państwo jako takie. Jako kraj profilaktycznie, świadomościowo, wiedzą, wyobraźnią leżymy i kwiczymy. Ale żeby się dojebać małpą o 3 nad ranem to problemu nie ma nawet na zadupiu w pierdziszewie, bo jakaś stacja paliw gdzieś jest. Patologia.
Mam wywalone na hejt typu sam chlał a teraz się mądrzy więc zluzujcie getry. To o ludzkie życie chodzi i o młodzież. O przyszłość. Dziękuję. Jadę na swój mityng i cieszę się, że jest tak jak jest.
Portal Warszawski. O krok do przodu