Jak widać znów mieliśmy rację pisząc, że wszystko przed nami. Wczoraj weszła Strefa Czystego Transportu, która jest początkiem systemowego ograniczania naszej wolności i stanu naszego posiadania. Miasto Warszawa w tej kwestii jest bardzo konsekwentne.
Pełna inwigilacja
Od wczoraj w Warszawie działa pierwsza w Polsce i w naszej części Europy strefa czystego transportu. Obejmuje 37 km kw., czyli w sumie ok. 7 proc. powierzchni stolicy. To teren Śródmieścia, części Woli, Pragi Północ i Pragi Południe, do którego nie będą mogły wjeżdżać najstarsze auta niespełniające konkretnych wymogów.
Policjanci i strażnicy miejscy będą mogli zatrzymać kierowcę i skontrolować, czy jego auto ma prawo wjechać do strefy. Ponadto Zarząd Dróg Miejskich wyposażył straż miejską w mobilny punkt kontroli – to jest taka specjalna kamera na pałąku skanująca tablice rejestracyjne samochodów, które są mniej więcej 200-300 m przed nią. Automatycznie strażnicy miejscy na laptopie w radiowozie mają podgląd na tablice rejestracyjne aut, które wjeżdżają do strefy czystego transportu, i widzą, który samochód może, a który nie może tego zrobić – wyjaśnia Jakub Dybalski. – czytamy na stronie Portal Samorządowy.
Następnie strażnicy miejscy będą zatrzymywać tylko wytypowane przez kamerę auta. ZDM podkreśla, że to jedyny taki nowoczesny system kontroli, który w przyszłości ma być rozbudowywany. – Kilka tygodni temu przeprowadzaliśmy testy tego mobilnego punktu kontroli w Alejach Jerozolimskich i wyszło w nich, że mniej więcej co 7-8 min trafia się auto, które tych wymogów strefy czystego transportu nie spełnia – mówi rzecznik ZDM.
Komentarz
Warszawa jest poligonem doświadczalnym dla innych miast zainteresowanych wprowadzeniem stref czystego transportu. Znaczy to nie mniej nie więcej tyle, że warszawiacy są mięsem armatnim dla inżynierów społecznych, gdzie urząd, który powinien zająć się wyłącznie budowaniem remontowaniem ulic, stał się niczym komórka NKWD. Jak widać atawizmy naszych włodarzy są coraz bardziej widoczne.
Portal Warszawski. O krok do przodu