[NASZ TEMAT] Czy miasto sprawę Ośrodków Pomocy Społecznej chce zamieść pod dywan?
Cztery tygodnie temu zapowiedzieliśmy, że ruszamy jeden z najbardziej smrodliwych, być może najbardziej smrodliwych tematów. Chodzi o OPS -y czyli Ośrodki Pomocy Społecznej w Warszawie. Parę dni temu opublikowaliśmy pierwszy artykuł z tej serii, którą będzie kontynuowana. Przypomnijmy najważniejsze fakty.
W Warszawie Ośrodki Pomocy Społecznej są przyporządkowane jednostkom administracji samorządowej i realizują swoje zadania w poszczególnych dzielnicach miasta
W stołecznym mieście Warszawa mamy 18 ośrodków pomocy z ich 18 podmiotami (czyli tyle ile dzielnic) i filiami, takimi jak Centrum Aktywności Seniora. Czyli na dzień dobry mamy urzędy, które muszą świadczyć usługi zlecone przez miasto, które miesięcznie kieruje po kilka milionów do jednego ośrodka.
Tutaj na początek przyjrzyjmy się Joannie Starędze – Piasek. Kim owa Pani jest? To doktor ekonomii, polityk społeczny. To były dyrektor Instytutu Rozwoju Służb Społecznych. Posłanka na Sejm RP (1991-2001). Wiceminister pracy i polityki społecznej (1990-2000). Pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych (1999-2001). Współtwórca pierwszej powojennej ustawy o pomocy społecznej (z 12 marca 2004). W przeszłości pełniła liczne funkcje w organizacjach społecznych. Była m. in.. przewodniczącą Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, członkiem Rady Społecznej przy ministrze właściwym ds. pracy, członkiem Komisji Charytatywnej przy Fundacji im. Stefana Batorego. Aktywnie współpracuje z Fundacją Rozwoju Demokracji Lokalnej, Fundacją ITAKA, Akademią Rozwoju Filantropii i Wspólnotą Roboczą Związków Organizacji Socjalnych WRZOS.
Po Okrągłym Stole jak grzyby po deszczu powstają Ośrodki Pomocy, urzędy podległe miastu, które które dysponują bardzo dużymi środkami, które niekoniecznie trafiają do najbardziej potrzebujących. Skonstruowano tu przedziwny, bardzo nieczytelny model, pewnego rodzaju sieć powiązań, która zajmuje się redystrybucją naszych pieniędzy Najbardziej potrzebujący są tutaj na końcu siatki dostaw. W kontekście tejże informacji do Pani Staręgi – Piasek będziemy jeszcze wracać.
„Agencja Służby Specjalnej Kościelak”
18 ośrodków pomocy podlega pod miasto, a dokładnie pod Prezydenta Warszawy. Te znów podlegają pod dzielnice, te zaś zatrudniają tzw wolontariuszy, którzy z zasady pracują pro bono. Schody jednak zaczynają się kiedy miasto świadomie nie podpisuje umów (o pracę, zleceń i innych) z podwykonawcami, którzy pracują w imieniu OPS-ów. Bądź proponują tak zwane śmieciówki…Zaniżone stawki do maksimum powodują, że tu znów osoby decydujące o podziale środków na pomoc społeczną, zyskują najwięcej. I również tutaj posługiwać się będziemy konkretnymi nazwiskami, od lat powtarzającymi się, a które dzierżą w swoich łapach gigantyczne środki finansowe, nie dopuszczając oczywiście nikogo spoza kręgu wtajemniczonych.
W tm kontekście wyjątkowo ciekawie wygląda zachowanie prezydentów Warszawy, którzy mogą być może w ogóle nie zdawać sobie sprawy ze skali patologii i rozkradania środków publicznych ale na przykładzie obecnego Prezydenta Trzaskowskiego może wyglądać zupełnie inaczej. Są pewne poszlaki, które wskazują, że wszelkimi dostępnymi sposobami próbuje nie odnosić się do problematyki zawyżania realizacji świadczeń w okresie minionym przez rodzinną jednoosobową firmę słup, która aby pobierać publiczne pieniądze z miasta powołała tak zwaną Agencję Służby Społecznej.
Bardzo ciekawie wygląda Agencja Służby Specjalnej Kościelak (od nazwiska właściciela), która zarządzała w swoim czasie aż 11 Ośrodkami Pomocy Społecznej; na Białołęce, Bielanach, Mokotowie, Ochocie, Pradze Południe, w Śródmieściu, w Rembertowie, na Targówku, na Ursynowie, we Włochach i na Woli…
Miasto chce zamieść sprawę pod dywan?
Jesteśmy w kontakcie z osobami, które drążą temat, i dzięki którym posiadamy bardzo dużą ilość dokumentów. Dokumenty te sukcesywnie będą publikowane na naszych łamach.
To pismo pochodzi z kwietnia tego roku, w kontekście całej sprawy jest pismem najnowszym, bo ani prezydent Trzaskowski ani nikt z Ratusza nie raczy odpisywać całymi miesiącami. Miasto uznaje sprawę za zamkniętą, a wiemy że jest dokładnie odwrotnie.
Czego miasto się boi? Dlaczego miasto chce zamieść sprawę pod dywan? O tym już niebawem. A tutaj pismo z OSP Mokotów.