Stowarzyszenie Wspólnota i Pamięć dostało obietnicę od prezydenta Warszawy, Rafał Trzaskowskiego, że na Wojskowych Powązkach powstanie miejsce pamięci ofiar ludobójstwa wołyńskiego. Mija 8 miesiąc i pan Trzaskowski milczy.
Rzeź wołyńska
Rzeź wołyńska stanowiła początek końca wspólnej egzystencji Polaków i Ukraińców na południowo-wschodnich terenach II Rzeczypospolitej. Krwawą i bezwzględną kulminację, zakończoną śmiercią dziesiątków tysięcy ludzi i trwałym wymazaniem polskiej społeczności z mapy Wołynia.
Mimo upływu lat marginalizowanie masakry i próby zniekształcenia jej obrazu nadal stanowią element części ukraińskiej historiografii nastawionej nacjonalistycznie. W przeciwieństwie do Galicji Wschodniej, zdominowanej przez Ukraińców świadomych narodowościowo i otwarcie dążących do utworzenia państwa ukraińskiego, w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku Wołyń był obszarem stosunkowo spokojnym. Jeszcze w ostatnich latach pokoju większą bolączką polskich władz byli tamtejsi komuniści niż stosunkowo słabe struktury Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Upadek Polski we wrześniu 1939 roku i wkroczenie na scenę nowych sił: niemieckiej i sowieckiej zburzyły stary porządek i dały początek stopniowej radykalizacji postaw miejscowej ludności, pamiętającej także dyskryminującą politykę państwa polskiego wobec Ukraińców i próby ich polonizacji.
Niespełna dwuletnia okupacja Wołynia przez Związek Sowiecki przyniosła tym ziemiom próbę sowietyzacji, pozorną ukrainizację i liczne akty terroru wymierzonego zarówno w Polaków, jak i Ukraińców oraz Żydów. Mimo to nie podejmowano wspólnego działania w nowej, trudnej sytuacji. W przeddzień rozpoczęcia operacji „Barbarossa” rozbite komórki wołyńskiego Związku Walki Zbrojnej z trudem starały się przetrwać celne uderzenia NKWD. W niewiele lepszej formie znajdowało się podziemie ukraińskie.
Apogeum mordów przypadło na lato 1943 roku. Tylko 11 lipca UPA zaatakowała ponad sto miejscowości, ofiarą napadów padło prawdopodobnie kilkanaście tysięcy osób. Wykorzystując skupienie ludności polskiej na niedzielnych mszach (11 lipca), licznych mordów dokonano bezpośrednio w świątyniach, zdarzały się także przypadki, gdy mordowano księży odprawiających nabożeństwa. W miasteczku Poryck (obecnie Pawliwka) banderowcy otoczyli kościół pełen wiernych, przez okna wrzucili do wnętrza granaty. Ocalałych Polaków wezwali do wyjścia, gwarantując im bezpieczeństwo, a następnie otworzyli do nich ogień z karabinu maszynowego. Po dobiciu rannych niektórzy banderowcy zbezcześcili wnętrze kościoła, gdzie zrabowali kielichy i monstrancje. Następnie zdetonowali w świątyni pocisk artyleryjski, aby wysadzić ją w powietrze, i podpalili ją. Zwłoki około trzystu osób zamordowanych w Porycku zakopano zaledwie kilkadziesiąt metrów od miejsca mordu.
30 sierpnia kureń (batalion) UPA Iwana Kłymczaka „Łysego” zniszczył Ostrówki i Wolę Ostrowiecką, mordując ok. 1050 osób, w tym miejscowy pluton Armii Krajowej, który nie podjął walki, zmylony „pojednawczą” początkowo postawą Ukraińców.
Myślę, że tak
Mijają miesiące, a nic się w tej sprawie nie ruszyło, mimo naszych licznych starań. Ponad miesiąc temu złożyliśmy do Rady Miasta Stołecznego Warszawy obywatelski projekt uchwały w tej sprawie. Ale to nie wszystko! Wysłaliśmy apel do wszystkich kandydatów na urząd Prezydenta Warszawy oraz do największych komitetów wyborczych. W naszym piśmie poprosiliśmy o odniesienie się do inicjatywy #WołyńNaPowązki. – czytamy na stronie młodych patriotów.
Komentarz
Panie Prezydencie. Człowiek dobrze wychowany, a szczególnie tak ważny urzędnik jak Pan nie może lekceważyć swoich słów. To pana po prostu kompromituje! Dlatego też należy wierzyć, że dotrzyma Pan danego słowa!
Portal Warszawski