Dzisiaj 24 marca, czyli Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką i tak się składa, że moi przodkowie mają w tym temacie pewne zasługi – czytamy na profilu bardzo popularnego blogera Profesor Pingwin.
Moja rodzina ma swoje drzewko w Yad Vashem i jest na liście ponad 7000 rodzin Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. O ilu Polakach, którzy pomagali Żydom w czasie wojny nigdy nie usłyszymy?
Kiedy Niemcy przyszli podpalić nam Ojczyznę, mój pradziadek wraz z bliskimi przygarnął i ukrywał przez trzy lata dwie rodziny żydowskie z sąsiedztwa.
Miał spore gospodarstwo rolne. Przez cały ten okres do końca okupacji przechowywał ich w specjalnych pokojach przygotowanych na poddaszach stodoły – nigdy nie wziął od Żydów nawet złamanego grosza, żywił ich i utrzymywał przez cały okres wojny.
Pradziadek w czasie pierwszej wojny światowej był wcielony do pruskiej armii, znał język niemiecki. Z racji na to oraz fakt, że miał gospodarstwo rolne, Niemcy stosunkowo często zajeżdżali do domu – pogadać z pradziadkiem i oczywiście zabrać część plonów czy trzody. Mimo to pomógł żydowskim sąsiadom bez zastanowienia.
Jednego dnia niemiecki partol wpadł do gospodarstwa bez ostrzeżenia i zaskoczył wszystkich – moja rodzina wraz z żydowskimi właśnie jadła w salonie obiad (tak, ci straszliwi, krwiożerczy polscy antysemici jadali obiady z Żydami przy jednym stole).
Żydzi ukryli się w jednym, tylnym pokoju zlokalizowanym za kuchnią, moja babcia (będąca wtedy nastolatką) usiadła w drzwiach do tego pomieszczenia i zaczęła obierać ziemniaki; pradziadek pobiegł na podwórko zagadać niemieckich żołnierzy.
Kiedy Niemcy weszli do domu zaczęli rozglądać się po nim i w pewnym momencie chcieli zajrzeć do pomieszczenia, w którym byli ukryci Żydzi.
Moja babcia, w akcie desperacji, odpowiedziała żołnierzowi po niemiecku, że już tu siedzi i pracuje, to nie będzie się teraz przenosić. Niemiec roześmiał się tylko i… odpuścił. Najwidoczniej rozbawiła go „bezczelność” mojej babci. Bezczelność, która uratowała życie moim przodkom oraz dwóm żydowskim rodzinom.
Obie rodziny żydowskie doczekały u nas do końca wojny: jedna wyjechała potem do Izraela, a druga do USA. Obie w czasach PRL przysyłały moim bliskim co jakiś czas paczki (wiedząc w jakiej sytuacji byli Polacy po IIWŚ) oraz listy, w których zawsze wyrażali wdzięczność za okazaną pomoc.
Moja rodzina ma swoje drzewko w Yad Vashem i jest na liście ponad 7000 rodzin Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. O ilu Polakach, którzy pomagali Żydom w czasie wojny nigdy nie usłyszymy? Ilu nie miało tyle szczęścia co moja rodzina i oddając życie za tę pomoc, przepadło w odmętach historii?
Dziękuję za przeczytanie tego przydługiego wpisu. Będzie mi bardzo miło jeżeli go udostępnisz. Jestem niesamowicie dumny z tego co zrobiła moja rodzina i chciałbym by jak najwięcej osób mogło poznać tę historię.
Portal Warszawski