Powraca temat podatku od POSIADANIA samochodu! Ministerstwo klimatu zapowiada wprowadzenie nowych opłat przy kupnie i za sam fakt posiadania pojazdu spalinowego. Wszystko to skutek KPO, dzięki premierowi Morawieckiemu (pamiętamy), ale oczywiście tego KO nie będzie chciała renegocjować…
Co możemy panu podsekretarzowi stanu podpowiedzieć?
Jeżeli chce się pan powoływać na wzorce paryskie, to tam opłatę dla samochodów powyżej 1.6t rzekomo od SUVów, co jest bzdurne, gdzie faktycznie nie mieszczą się normalne samochody jak Astra, Insignia, Mondeo) podniesiono po przeprowadzonym refrendum
Ot taki wzorzec zachodni, którego ani państwach rząd ani poprzedni jakoś nie chce jednak stosować.
W tym samym Paryżu, te same podniesione opłaty nie dotyczą mieszkańców i pracujących w mieście… Kolejny zachodni wzorzec do zastosowania. Sprowadzamy używane samochody z zachodu, bo na nowe nas nie stać.
Jeżeli chce pan „zgrabnie” ten problem rozwiązać, proszę się dogadać z panem premierem Tuskiem , obniżyć podatki i już, zdolności nabywcze Polaków wzrosną, będzie nas stać na nowe auta. Na termomodernizację przy okazji też.
Pan Premier ma świetne relacje z Uniokratami, zatem najlepiej jakby wynegocjował odpieprzenie się od Polaków mówiąc kolokwialnie. „Puchnięcie” samochodów, to po części efekt coraz większej ilości obowiązkowych gadżetów: Układy ABS i ESP, kamery cofania i obserwujące wnętrze, poduszki powietrzne, anteny łączności, „czarne skrzynki”, katalizatory, DPFy…
Wszystkie te elementy ważą. Do tego coraz więcej wzmocnień, zabezpieczających w kolizji z coraz cięższymi pojazdami.
Sam sens podatku jest oczywiście bzdurny – wychodzi z założenia że „kto zanieczyszcza ten płaci” – otóż ruch samochodowy nie stanowi istotnego źródła zanieczyszczeń, zatem taki podatek w ogóle nie jest potrzebny.