Londyn też toczy rak w postaci Stref Czystego Transportu, ale skupmy się dna dwóch rzeczach, jak to wygląda? Wjazd do ULEZ (SCT) mają benzyniaki z Euro 4 i diesle z Euro 6, czyli z grubsza to co proponowaliśmy w Warszawie, i co oczywiście odrzucono w ramach patokonsultacji społecznych. A swoją drogą, ZDM i Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym to jednostki do rozwiązania lub restrukturyzacji kadrowej.
Warszawskie i Krakowskie regulacje są najbardziej rygorystyczne na świecie
Warszawskie i Krakowskie regulacje są najbardziej rygorystyczne na świecie, zakładają PODNIESIENIE WYMAGANEJ NORMY CO DWA LATA, co wymusza ciągłą wymianę sprawnych i LEGALNIE NABYTYCH Z PRAWEM DO UŻYWANIA samochodów. Polskie strefy – pokrywają całe miasta (Krakow) lub ich znaczne części (Warszawa).
Na tym się cyrk nie kończy, w kolejce są: Białystok, Bydgoszcz, Częstochowa, Gdańsk, Gdynia, Gliwice, Katowice, Lublin, Poznań, Sopot, Szczecin, Toruń, Wrocław.
Londyn dofinansowuje nawet 5000 funtów (~26 000 PLN) do wymiany samochodu na nowszy. Warszawa i Kraków dają „nic”. Czy to dobrze? Tak. Nikt nikomu nie powinien niczego dawać, bo żeby komuś dać, trzeba komuś zabrać, miasta nie mają pieniędzy – pieniądze mają mieszkańcy – podatnicy. Kształt polskiej „ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych” stworzony przez PiS, które ochoczo wdrażają samorządy kierowane przez Platformę – to zwyczajne, pełne pogardy, szubrawe bandyctwo.
Jakie strefy powinny być?
– najlepiej żadne, jak pokazują dane z Londynu i Niemiec – nic one nie dają,
– ewentualnie małe – wielkości co najwyżej ścisłego centrum lub wybranych ulic,
– w modelu niemieckim, zakazujące wjazdu naprawdę starym pojazdom, niespełniającym normy Euro 1 (benzynowe) i Euro 4 (diesle).

StopKorkom, Portal Warszawski