Na łamach Portalu Warszawskiego publikujemy demokratycznie (od lewa do prawa) opinie mieszkańców, specjalistów, radnych, blogerów, i innych. Dziś publikujemy opinię Cezarego Bachańskiego.
W praktyce będzie to oznaczało równanie wynagrodzeń w dół
Zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej dotyczącą przejrzystości wynagrodzeń, pracodawca będzie miał obowiązek ujawnić wysokość wynagrodzenia obowiązującą pracowników wykonujących tę samą pracę lub zbliżoną. Innymi słowy, będziesz wiedzieć ile zarabiają twoi koledzy i koleżanki z pracy. Państwa członkowskie mają trzy lata na implementację powyższej dyrektywy. Nie uważam jednak, że jest ona w interesie pracownika, a wręcz… przeciwnie.
Przede wszystkim mocno podważy to atmosferę w pracy, bo będzie powodowało to konflikty wśród zespołu. Dlaczego ktoś miałby się bardziej starać, jeżeli otrzymuje wynagrodzenie zbliżone do tego, co się nie stara? W praktyce będzie to oznaczało równanie wynagrodzeń w dół. Kolejną sprawą jest potencjalny strach pracodawcy przed większymi podwyżkami wynagrodzeń dla części zespołu, bo po prostu może to oznaczać kolejki do gabinetu z roszczeniami innych. Lepiej za wiele nie podwyższać, żeby mieć jak najmniej pretensji wobec swojej osoby. Zrównać wszystkich do podobnego poziomu.
W świadomości ludzkiej, to praca każdego z nas i jej wpływ na organizację jest najważniejsza. Dotyczy to tak samo sekretarki, majstra na budowie, jak i kierownika regionalnego. Przecież gdyby nie magazynier, to by nie wyjechał towar, gdyby nie kierowca, to by on nie dojechał, gdyby sklepowa Danuta tego nie rozpakowała, to by nie było jedzenia w sklepie, a jakby nie było jedzenia w sklepie, to sklep nie zarobi, więc po co nam jego kierownik. Kierownik to się nic nie zna, bo wpada tam raz w tygodniu.
Tak można w telegraficznym skrócie przedstawić ciąg przyczynowo-skutkowy. Dlatego nie będzie patrzenia na tego lepiej zarabiającego jako wzór do naśladowania w ramach organizacji wykonującego podobną pracę, a równanie do dołu.