Czy Warszawę opanowała znakoza? A może biznes na znakach drogowych po prostu się opłaca…

Jak dobrze wszyscy wiemy, to co się stało na Zatrasiu za panowania czcigodnego A. Kalinowskiego i A. Brauna w związku z realizacją projektu stałej organizacji ruchu doprowadziło mieszkańców do białej gorączki. Znakoza opanowała całe osiedle, mieszkańcy zapłacili za nią blisko 300 tys. zł, a potem okazało się, że projekt ten nie przeszedł legalizacji...- informuje Stowarzyszenie Zatrasie.

Ale absurdów ze znakami drogowymi nie brakuje tylko na Zatrasiu

Oszpecono nimi praktycznie cały Żoliborz, kiedy niespełna 2 lata temu wprowadzono strefę płatnego parkowania. Najlepszym tego przykładem jest ul. Niegolewskiego na Żoliborzu Urzędniczym, gdzie po wprowadzeniu ruchu jednokierunkowego pojawiło się multum znaków D-18, których praktycznie jest więcej niż samych miejsc do parkowania.

Poniżej dwa zdjęcia dla porównania, jak wygląda lokalna droga w Blundellsands w Anglii, w hrabstwie ceremonialnym Merseyside, 10 km od ścisłego centrum Liverpoolu.

 



Tyle znaków ile jest na Żoliborzu nie ma chyba na terenie całego tego hrabstwa…

Kilka miesięcy temu Stowarzyszenie Żoliborzan wystąpiło do Zarząd Dróg Miejskich Warszawa w tej sprawie, wnioskując chociaż zmniejszenie samych znaków. Niestety Zarząd Dróg Miejskich w dalszym ciągu nie odpowiedział w tej sprawie…

Wiele lat temu w samym Londynie była przeogromna ilość znaków. Wypadków w tamtym czasie w Londynie nie brakowało, a decydentom wydawało się, że im więcej znaków się dostawi, tym zmniejszy to liczbę wypadków. Okazało się to nieprawdą. Wypadków było jeszcze więcej. Przeprowadzono badania w wyniku których zlikwidowano większość znaków, aby udowodnić, że to nadmiar znaków wpływał na wiele wypadków z udziałem pieszych. Kierowcy zamiast skupić się na tym co dzieje się wokół, przebodźcowani byli nadmiarem znaków, tym samym nie koncentrując się na pieszych, którzy wchodzili na jezdnię.

Czy w przypadku polskich przepisów, nie powinno wreszcie dojść do jakiś reform? A może istnieje lobby, któremu zależy by przepisy były skonstruowane tak, aby zarówno zarządcy dróg czy nieruchomości byli zmuszeni ustawiać nadmiar znaków…? W końcu to bardzo dobry biznes dla przedsiębiorców zajmujących się produkcją takich znaków. Od pewnego czasu nawet na ścieżkach rowerowych można zobaczyć znaki pionowe D-6, które dublują znaki poziome, powodując tylko większe zagrożenie dla pieszych i rowerzystów w poruszaniu się niż poprawiając jakiekolwiek bezpieczeństwo…

za; Stowarzyszenie Zatrasie

Komentarz

Zarząd Dróg Miejskich powinien zmienić nazwę na Urząd ds. prześladowania zmotoryzowanych mieszkańców Warszawy. Odkąd funkcję dyrektora objął przypadkowy politolog z Płocka ZDM stał się areną irracjonalnych decyzji – złych i szkodliwych.

Postawione pytanie w tytule nie jest bezzasadne. Nie tylko znaki drogowe stały się plagą w Warszawie, to samo zjawisko dotyczy przecież słupków, które nie tylko zabierają miejsca parkingowe, ale przede wszystkim szpecą nasze miasto, o czym od lat piszemy! Gadanie, że tak jest na zachodzie nie ma pokrycia w rzeczywistości. Obsesjonistyczny ideolog jakim jest Puchalski nie ma przecież pojęcia o swojej robocie, i istnieje możliwość, że daje dzięki swej głębokiej indolencji zarabiać swoim znajomkom na produkcji znaków drogowych i słupków. Jako, że ma błogosławieństwo Trzaskowskiego, sytuacja w Warszawie szybko się  nie poprawi.

Ciekawe jest to, że organizacja antymiejska i antyspołeczna jaką jest Miasto Jest Nasze pochyla się nad losem kierowców…śmieszne i żałosne.

Portal Warszawski

 

Przeczytaj również

Logotyp Portal Warszawski
Kontakt

Ostatnie atykuły