24 września 1944 roku Niemcy zamordowali grupę dziewcząt – łączniczek i sanitariuszek batalionu „Zośka”
24 września 1944 roku Niemcy zamordowali grupę dziewcząt – łączniczek i sanitariuszek batalionu „Zośka”, wziętych do niewoli dzień wcześniej…
Barbara Wachowicz o Krysi Niżyńskiej „Zakurzonej”
Podczas jakiegoś wieczoru autorskiego na Żoliborzu zwróciła moją uwagę siwa pani wsparta o dwie kule. Płynął od niej fluid zrozumienia, ciepła i aprobaty. Wieczór odbywał się w Klubie Samotnych „Pod Gruszą”, scenę zdobiły oryginalne festony dzikiego wina. Projektodawczynią scenografii i współtwórczynią klubu, działającego od 1965 roku pod hasłem „Nie zawsze starość jędzą musi być”, była siwa pani o kulach – Helena Niżyńska, matka Krysi.
Opowiada Helena Niżyńska:
– Lwów i Grodnu to miasta mojej miłości i szczęścia. O czym może tylko zamarzyć kobieta było mi dane. Życie w wolnej ojczyźnie, kochający, wierny, dobry, oddany mąż. Urocze, zdrowe, świetnie uczące się. grzeczne dzieci, garnące się do nas, zżyte ze sobą, rozkwitające w zainteresowaniach, pasjach, harcerstwie. Krysia odziedziczyła po mnie talent śpiewaczy. Wieczorami przez otwarte okna naszego domu niósł się nasz duet „Za Niemen, za Niemen…” Krysia kochała Niemen. Kiedy jej brat został przyniesiony z połowu, wyłowiony sam niby ryba z wirów i prawie – jak to określiła siostrzyczka – „umarty”, a w każdym razie z wielkim urazem, ona postanowiła pokazać, że nie boi się naszej wspaniałej rzeki…
Stała się gwiazdą klubu sportowego „Cresovia” i w 1938 roku, mając dziesięć lat, wygrała zawody pływackie na Niemnie, bijąc piętnastoletnich sędziwców.
Nasze dzieci żyły intensywnie i radośnie. Ale dbaliśmy o to – my rodzice, szkoła, harcerstwo – by przeszłość także była dla nich, jak rzekł Norwid „dziś – tylko cokolwiek dalej”. Idąc na Stary Zamek, wspominaliśmy, że tu lubił spędzać święta Bożego Narodzenia król Władysław Jagiełło, a jego syn Kazimierz Jagiellończyk nadał miastu herb – świętego Huberta z krzyżem. Tu umierał jeden z ostatnich naszych wielkich monarchów – Stefan Batory, kończąc srebrny czas swego panowania…
Ojciec opowiadał dzieciom o tym ostatnim sejmie, który zabijał Polskę w Grodnie czerwcowych dni roku 1793, gdy moskiewskie wojska otoczyły obradujących posłów, a nie-szczęsny ostatni król – Stanisław August Poniatowski – „szary jak ziemia” płakał i słabł…
Tu w Grodnie podpisał swoją abdykację… Tu go potem więzili Moskale.
Chodziliśmy piękną, kasztanami kwitnącą ulicą Elizy Orzeszkowej ku jej dworkowi, gdzie tyle lat autorka „Nad Niemnem” prowadziła „dom głośnopolski” pod hasłem „Wierność i wytrwanie”… Paliliśmy światła na jej mogile. Dzieci stały na harcerskich wartach przy kurhanie pod Bohatyrowiczami, gdzie spoczęli powstańcy styczniowi. Ostatnią wartę zaciągnęły w sierpniu 1939 roku.
Skończył się szczęśliwy czas ich dzieciństwa, skończył nasz nadniemeński dom.
Ich ciał nigdy nie odnaleziono
Razem z Krysią zginęły (rozstrzelane? spalone?) – Irka Kowalska-Wuttke, Grażyna Zasacka, Barbara Plebańska…
Mówi Matka: – Szukałyśmy ich, my, nieszczęsne matki, na próżno! Przekopywałyśmy ziemię cmentarną… Ona milczała. Więc zebrałyśmy prochy spalonych przy kościele św. Wojciecha i postawiłyśmy symboliczną płytę…
Ufundowałam także z pomocą syna, który przeżył i mieszka w Kalifornii, dwie płyty w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Drugą – mężowi z napisem: „Zginął z ręki okupanta w styczniu 1945″. Tylko tyle wolno mi było napisać. Po Powstaniu dobrnęliśmy z mężem na Kielecczyznę, do Końskich. Udało mi się dostać pracę w Polskim Komitecie Opiekuńczym. W styczniu dotarły do nas oddziały Armii Czerwonej. Pewnego dnia wróciłam do domu, szczęśliwa, bo z chlebem. Powitały mnie zapłakane twarze współwygnańców. Moskale zabrali księdza i mojego męża. Nigdy nie dowiedziałam się, gdzie go wywieźli i w którym łagrze zginął…
Kiedy odgruzowywano piwnice Szkoły Sióstr Zmartwychwstanek, znaleziono zeszyt Krysi, a w nim wypracowanie „Jedynie serce matki”: „Matka to jest coś najświętszego na ziemi, coś najbardziej ukochanego i oddanego dziecku całą duszą. Matka całą swoją istotą, swoim życiem, sobą, służy nam. Toteż dziecko nie powinno mieć innego ideału, innego pragnienia, jak być takim jak jego Matka. Ją stawia się sobie za wzór. Ją będzie się naśladować. Ją rozumieć, z nią żyć i czuć. Chyba najtrudniej jest czuć razem z Matką. Jej serca, jej uczucia nie zastąpi niczym. Nie ma niczego takiego, z czym można by porównać serce i uczucie Matki dla dziecka. Bo Matka jest dla nas wszystkim i wszystkich nam zastępuje. Jest przyjacielem, nauczycielem, opiekunem, wychowawcą, ale przede wszystkim jest Matką. Matka jest to osoba najlepiej odczuwająca braki, potrzeby, chęci, tęsknoty i pragnienia dziecka. (…) Tylko Ona tak dzieckiem pokieruje, by jemu było dobrze, tylko Ona potrafi dać dziecku pełnię prawdziwego szczęścia i tylko Ona naprawdę i głęboko kocha. Wszystko przeminie, każdy odejdzie, ale Matka zawsze zostanie i nigdy nie przestanie kochać”.
Barbara Plebańska ps. „Ola”, miała 22 lata. Grażyna Zasacka ps. „Grażyna”, miała 22 lata. Irena Kowalska-Wuttke ps. „Irka”, miała 24 lata (brała ślub w Powstaniu, jej mąż i siostra również polegli). Krystyna Niżyńska ps. „Zakurzona”, miała 16 lat (jedna z najmłodszych sanitariuszek Powstania Warszawskiego).