Decyzję o utworzeniu w Biłgoraju strefy płatnego parkowania podjęli miejscy radni jeszcze w minionym roku. Płatnych miejsc parkingowych założono ponad 140. Strefa dotyczyć miała poszczególnych ulic. W Biłgoraju, ale to nie ma znaczenia, gdyż ten problem dotyczy przede wszystkim Warszawy.
Dalej czytamy
Celem wprowadzenia odpłatności za parkowanie miało być zwiększenie rotacji pojazdów. Opłaty miały nakłonić kierowców do możliwie najkrótszych postojów w wyznaczonych miejscach. Utworzenie strefy płatnego parkowania w centrum miasta miało ułatwić klientom chwilowy postój przy sklepie lub punkcie świadczącym różnego rodzaju usługi. Korzyść z tego mieli czerpać zarówno przedsiębiorcy, jak i klienci korzystający z ich usług. Dzięki temu parkowanie miało być znacznie łatwiejsze i wygodniejsze.
Plany były ambitne, ale prawdopodobnie spaliły na panewce. Władze miasta zapytały firmy zajmujące się wyposażeniem płatnych parkingów o koszty funkcjonowania takiej strefy. Okazuje się, że są niemałe. – Specjaliści to przeanalizowali, przeliczyli i odpowiedzieli, że nie zainwestują ani złotówki. Im się to nie opłaci. Jeśli od godziny 8 do 18 mamy mieć płatną strefę parkowania, należałoby do jej obsługi zatrudnić dwie osoby, na dwa etaty do kontroli. To koszty rzędu 90 tys. zł rocznie. Do tego konieczny jest kolejny etat, który zajmowałby się rozliczeniami. Doliczyć należy również koszty GSM czy aplikacji do zdalnego płacenia – mówi Jarosław Bondyra, zastępca burmistrza.
Utworzenie takiej strefy mogłoby być opłacalne, gdyby włączyć do niej okolice Placu Wolności. Na razie tego nie można zrobić, ponieważ z udziałem środków unijnych przeprowadzona została rewitalizacja Rynku. Założona była tam ogólnodostępność m.in. miejsc parkingowych. – Opłacałoby się to wprowadzić, gdy skończy się trwałość projektu przebudowy Placu Wolności. W innym przypadku będziemy do tego dokładać – mówi Bondyra. Dodaje, że w myśl ustawy o drogach publicznych, celem tworzenia płatnych parkingów, nie jest zarabianie na tym, a większa rotacja pojazdów. – Jednak czy mamy wyrzucać część pieniędzy na inwestycje, która nie przyniesie zysku, a stratę? Powinniśmy to zrobić dla rotacji, ale będzie nas to kosztowało – dodaje. Podkreśla, że koszty funkcjonowania takiego systemu zmieniają się z miesiąca na miesiąc.
Komentarz
Strefa Płatnego Parkowania jest formą okradania mieszkańców jeżdżących samochodami. W Warszawie prowadzona jest wręcz grabież kierowców, za którym stoją Zarząd Dróg Miejskich i jego dyrektor Łukasz „niech płacą” Puchalski, aktyw i ratusz. Co wynika z tego, że zmotoryzowani kierowcy płacą haracz? Nic, kompletnie nic. Czy drogi są lepsze? Nie. Czy kierowcy mogą bez problemu zaparkować w dowolnym miejscu? Nie, bo są ograniczani jakimiś sterfami. Czy buduje się nowe dobrej jakości drogi? Nie. Są pieniądze na remont wiaduktu mostu ks. J. Poniatowskiego? Nie.
Ale niestety tak samo skandaliczną politykę wobec kierowców prowadzi rząd, który ma się za prawicowy. Zmotoryzowani kierowcy są dyskryminowani i należy o tym głośno mówić.
Parkometry nie są tylko nieopłacalne, ale są bardzo kosztowne, i nie przynoszą żadnego efektu. Ciekawe czy znajdzie się ktoś odważny kto zlikwiduje ten przymusowy haracz?